16. ''Nie ważne''

31 5 0
                                    

Wyszliśmy z stołówki, nie wiedziałam gdzie ciągnie mnie Nathan więc się zatrzymałam i wyrwałam swoją dłoń. Chłopak się zatrzymał i spojrzał na mnie.

- Dlaczego jesteś taka spokojna? - zapytała mnie Peyton, wzruszyłam ramionami. W mojej starej szkole to była moja codzienność, po prostu się przyzwyczaiłam.

- Na twoim miejscu rozszarpałabym ją na tej stołówce - oznajmiła, przewróciłam oczami.

- Peyton ma rację - oznajmił chłopak, spojrzałam na niego z politowaniem.

- No właśnie - dziewczyna posłała mi zwycięski uśmiech, ja zwariuje przysięgam. Wyciągnęłam telefon z kieszeni z zamiarem napisania do Peyton.

Do Peyton:

Dajcie sobie z tym spokój, stało się i tyle - wysłałam i wskazałam na telefon dziewczyny, sprawdziła to co napisała, prychnęła i pokazała Nathanowi.

- Naprawdę teraz będziesz udawać, że nic się nie stało? - zapytała z niedowierzaniem, wzruszyłam ramionami i od nich odeszłam. Potrzebuje chwili spokoju dla siebie.

*** 

Kiedy wyszłam ze szkoły, pożegnałam się z trochę obrażoną Peyton ponieważ jest zła, że tak spokojnie zareagowałam, ale wiedziałam, że jej przejdzie. Nathan stał przy samochodzie, podeszłam do niego, a on kiedy mnie zauważył wsiadł bez słowa do samochodu, westchnęłam ciężko i też wsiadłam. Czy specjalnie nie zapięłam pasów by chłopak się do mnie odezwał i mnie upomniał? Nie zaprzeczę.

- Pasy - mruknął, chociaż tyle. Zrobiłam to co kazał, a on odjechał z parkingu.

- Ojciec chcę żebyśmy zjedli razem obiad więc naszą przejażdżkę zostawimy na wieczór - oznajmił, no tak Nathan miał mnie gdzieś zabrać po szkole, totalnie o tym zapomniałam. Skinęłam głową i zaczęłam się stresować, bałam się jak mama zareaguje na zepsuty tablet, ostatnim razem też został zniszczony, ale też nie z mojej winy, no, ale mama mi wtedy nie uwierzyła i musiałam zbierać pieniądze na nowego.

- Dobrze się czujesz Uma? - zapytał Nathan, skinęłam głową. Nie panowałam nad drżeniem rąk, chłopak to zauważył, przykrył swoją dłonią moje głaszcząc kciukiem moją skórę. Spojrzałam na niego, ale on patrzył się na drogę, postanowiłam to zignorować. Po piętnastu minutach Nathan zaparkował pod domem. Chłopak puścił moje dłonie i wyszliśmy z samochodu, spojrzałam na Nathana, był spięty, podejrzewałam, że nie chciał być na tym wspólnym obiedzie ze względu na moją mamę i ani trochę mu się nie dziwiłam. Moja mama potrafiła być nieznośna. Nathan chyba poczuł się  się na niego patrzę bo spojrzał na mnie i się uśmiechnął, szybko odwróciłam wzrok. Weszliśmy do domu, poszłam z Nathanem do jadalni.

- Cześć - mruknął Nathan i usiadł przy stole, a ja poszłam w jego ślady.

- Dobrze, że już jesteście, czekaliśmy tylko na was - oznajmił Owe, spojrzałam na Jasmin, ale ona unikała mojego wzroku.

- Jak się w szkole Uma? - zapytała mama, wzruszyłam ramionami.

- Gdzie twój tablet? - zapytała, kurwa.

- Jedna z dziewczyn w szkole rzuciła nim o ziemię - powiedział Nathan, kopnęłam go w nogę pod stołem, syknął i spojrzał na mnie pytająco. No to teraz po mnie.

- Ktoś ci dokucza? - zapytał Owen zmartwionym głosem, on się naprawdę martwi? Pokręciłam przecząco głową, tym razem chłopak mnie kopnął, ale to zignorowałam.

- Ta dziewczyna odkupi jej tablet, już się tym zająłem - powiedział Nathan.

- Wiesz jaka jest zasada Uma i na pewno ty go zniszczyłaś przez swoją niezdarność, nie możesz zwalać tego na kogoś innego - oznajmiła mama, wcale nie byłam zdziwiona jej zachowaniem. Każde dokuczenie mi w starej szkole przez kogoś jej zdaniem było moją winą.

- To nie wina Umy, ta dziewczyna naprawdę zniszczyła jej tablet, sama widziałam - oznajmiła Jasmin. Nie zbyt chciałam słuchać więcej argumentów mojej mamy więc po prostu wstałam od stołu i wyszłam. Poszłam na górę i weszłam do pokoju zamykając drzwi. Czemu ciągle nasze wspólnie kolacje czy obiady kończą się tak źle? Chociaż może być to moja wina bo zawsze te kłótnie dotyczą mnie. Czułam się strasznie przytłoczona zachowaniem mojej mamy, Candice i świadomością, że Gary jest w mieście. Myślałam, że przeprowadzka wszystko zmieni, że będzie lepiej, no cóż tak się nie stało. Wyszło wręcz przeciwnie, jest gorzej. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi przewróciłam oczami. Czy ja na chwilę nie mogę być sama? Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, nie zbyt się zdziwiłam kiedy zobaczyłam Nathana.

- Przebierz się, widzimy się na dole - spojrzałam na niego pytająco.

- Zabieram cię gdzieś - podał mi tablet, byłam jeszcze bardziej zdziwiona.

- Nie jest taki specjalny jak twój, ale do jutra musi ci wystarczyć, możesz normalnie na nim pisać - oznajmił, zrobiło mi się trochę cieplej, uśmiechnęłam się do niego.

- Masz trzy minuty - poszedł, a ja westchnęłam. Odłożyłam na chwilę tablet i przebrałam się z mundurka na coś wygodniejszego. Wzięłam tablet, telefon i wyszłam z pokoju schodząc na dół. 

- Gotowa? - zapytał, skinęłam głową. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu.

- Pasy - oznajmił, przewróciłam oczami i zapięłam pasy.

- ''Gdzie jedziemy?'' - spojrzałam na niego.

- W ważne dla mnie miejsce - oznajmił patrząc na drogę, byłam ciekawa jakie to miejsce, zostało mi tylko czekać. Po dziesięciu minutach Nathan zaparkował.

- Jesteśmy - oznajmił, wyszliśmy z samochodu, za nim zdążyłam się rozejrzeć chłopak złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić. Później zorientowałam się, że byliśmy na cmentarzu, naprawdę byłam zaskoczona tym miejscem, ale po chwili stanęliśmy przy jednym z grobów.

Karen Morningstar

- To moja mama, zmarła pięć lat temu, potrącił ją pijany kierowca kiedy wracała z pracy. Była dla mnie najważniejszą osobą - powiedział, spojrzałam na niego, dobrze wiedziałam co czuł.

- ''Przykro mi, mój tata zmarł trzy lata temu, była w tedy burza i strasznie padał deszcz. Droga była śliska i wypadł z drogi, zginął na miejscu'' - chłopak zacisnął usta w wąską linię.

- Przykro mi, coś nas łączy - zaśmiał się nerwowo, zmarszczyłam czoło.

- Mam jeszcze jedno miejsce, chodź - złapał mnie za rękę i wyszliśmy z cmentarza. Wsiedliśmy do samochodu, zapięłam pasy, a Nathan odjechał. Przez całą drogę jechaliśmy w ciszy, kiedy dojechaliśmy, wysiedliśmy z samochodu i już wiedziałam, że idziemy na plażę. Chłopak wyciągnął koc z bagażnika i złapał mnie za rękę prowadząc za sobą, nie przeszkadzał mi jego dotyk, czułam się bezpiecznie. Kiedy byliśmy na plaży, Nathan rozłożył koc i usiedliśmy.

- Często przychodziłem tu z rodzicami i Jasmin, to było takie nasze miejsce, a ty miałaś swoje ulubione miejsce w San Diego? - zapytał, uśmiechnęłam się pod nosem.

- ''Moim ulubionym miejscem były wszystkie aqua parki w San Diego i muzea sztuki, zawsze chodziłam tam z tatą, to były nasze miejsca''

- A twoja mama? - zapytał.

- ''Nienawidzi wody, a muzea sztuki są dla niej nudne'' 

- Dogadujesz się z nią w ogóle? - zapytał.

- ''Chciałabym napisać, że tak, ale chyba nie mogę się więcej oszukiwać, od śmierci taty stała się trochę oschła. Niby się o mnie martwi, ale lubi też mnie obwiniać o rzeczy na, które nie mam wpływu. Wszystko przez... - zatrzymałam się.

- Przez kogo? - zapytał.

- ''Nie ważne'' - odłożyłam tablet, czy ty naprawdę chciałaś się mu wygadać? I tak go to nie obchodzi Uma.

- Co chciałaś napisać? - zapytał, ja dalej milczałam. Nathan założył wystający kosmyk moich włosów za ucho i pogłaskał mój policzek, serce zaczęło mi mocniej bić. Dlaczego reaguje tak na jego dotyk?

- Powiesz mi aniołku? - szepnął, pokręciłam gwałtownie przecząco głową, westchnął. Przybliżył się do mnie z zamiarem pocałowania mnie mino, że chciałam jeszcze raz poczuć jego usta na swoich, mój rozsądek wygrał i odepchnęłam go. Wzięłam tablet, wstałam i szłam w stronę wyjścia na plażę.

Love the devilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz