Dobranoc

12 3 0
                                    




Odłożyłam spakowane torby na podłogę, już jutro wyjeżdżaliśmy i dzisiejszy poranek postanowiłam spędzić na sprzątaniu pokoju oraz dopakowywaniu najważniejszych rzeczy. Nie chciałam czegoś zapomnieć więc kilka razy sprawdzałam czy na pewno mam wszystko, bielizna, spodnie, spodenki, koszulki, bluzy, spakowana. Sprawdziłam telefon ponieważ Carter poprosił mnie o spotkanie i czekam na wiadomość kiedy będzie pod domem. Uznał że pilnie musimy porozmawiać, nie wiem za bardzo o czym ale sama chętnie z nim wyjaśnię kilka kwestii, chyba najważniejszą to tą dotyczącą nas. Pomimo naszej ostatniej rozmowy która miała nas wzmocnić, nic takiego się nie wydarzyło. Rodziców nie będzie do wieczora, wykorzystują wolną sobotę i jeżdżą do swoich rodziców by opowiedzieć o wyjeździe, ja zrezygnowałam z tej przyjemności odwiedzenia dziadków.

Siedziałam właśnie w kuchni pijąc kawę gdy rozległ się dzwonek, niemal biegiem ruszyłam do drzwi. Otworzyłam i moim oczom nie ukazał się Carter. Spojrzałam zmieszana na stojącego Toniego, miał dłonie splecione i nerwowo nimi wykręcał, oczami uciekał jak najdalej od mojego wzroku.

- Pomyliłeś domy kolego? - Oparłam się ramieniem o drzwi i założyłam ręce na klatce piersiowej, uśmiechając się delikatnie widząc jego zdenerwowanie.

- Co, ja? Niee. Specjalnie tutaj przyszedłem. - Machnął ręką udając wyluzowanego lecz czułam w powietrzu jego zdenerwowanie, nie wiedziałam tylko czym to jest spowodowane. - Przyjechałem do Ciebie bo mam taką sprawę. - Podniosłam aż brew ze zdziwienia, do mnie jakąś sprawę?

- Słucham, o co chodzi w takim razie?

- Tylko nie bierz mnie za idiotę, okej? - Zapytał błagającym głosem a ja przysięgam, że ledwo powstrzymałam śmiech. - Ava jednak z nami nie jedzie, jej tata trafił do szpitala ale spokojnie to nic poważnego, ona jednak jest z nim mocno zżyta dlatego odpuszcza wyjazd. - Nieco mi ulżyło choć informacja że jej tata przebywa w szpitalu jest wciąż niepokojąca. - Będziesz Ty ze swoją przyjaciółką więc musicie mi pomóc.

- Do meritum Tony, nie wiem czego się spodziewać. - Chłopak wziął głęboki wdech, chyba jakiś uspokajający.

- We wtorek Levi ma urodziny i uznaliśmy że będzie zabawnie jak zostanę przebrany za kobietę i pomalowany, niby taki prezent dla niego. Mam perukę, śliczną sukieneczkę i nawet buty na obcasach! Potrzebuje makijażystki. - Zamarłam, co oni wymyślili. Uśmiech zaczął się poszerzać a śmiech kumulował się w moim ciele. - Nie śmiej się koleżanko, zobaczysz że będę ładniejsza! - Teraz oboję wybuchneliśmy głębokim śmiechem, on się nadawał idealnie na kobietę!

Nie zauważyliśmy gdy zjawił się obok nas Carter, patrząc na nas jak na debili. Oczywiście zgodziłam się pomóc Toniemu, nie mogłam się doczekać aż wyjdzie z niego seksowna kobieta. Podziękował od razu i udał się w kierunku samochodu a ja zaprosiłam bruneta do środka. Był całkiem zmieszany tym, że rozmawiałam z jego przyjacielem ale to on sam do mnie przyjechał. Nalałam nam po szklance lemoniady i poszliśmy na taras.

- Nie wiedziałem że masz dobry kontakt z moimi przyjaciółmi. - Odparł lekko uśmiechnięty. - Mówili mi ostatnio że fajnie się bawiliście nad jeziorem poza miastem, żałuje że tam nie byłem.

- Tak, wszyscy są bardzo fajni. Można z nimi normalnie porozmawiać i się pośmiać. Nie zamierzam Ci ich odebrać, nie żeby coś. - Uniosłam ręce w obronnym geście. - Cieszę się że jednak jedziemy wszyscy nad jezioro, ten wypad dobrze nam zrobi.

- Na początku nie byłaś taka zadowolona. - Widziałam jak ukrywa uśmiech na co klepnęłam go w ręke. - No co? Nie byłaś na początku zachwycona wizją spędzenia czasu z moimi znajomymi.

- Bo wtedy chciałam żeby coś było między nami, i wiesz. Chciałam spędzisz czas z Tobą ale teraz się cieszę z wyjazdu w większej grupie. - Wzruszyłam ramionami patrząc na reakcję chłopaka, uśmiechnął się czule do mnie.

Liste NereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz