Cholerny, Carter Field.

14 3 0
                                    

Wybuchnęłam głośnym śmiechem gdy Carter opowiadał mi historię z jego pierwszego dnia przedszkola.

- Ja nie wiem co jest zabawnego w tej historii. - Oburzył się teatralnie ale i tak sam się uśmiechał. - Chciałem być księżniczką tego dnia, i byłem! Mama mi pozwoliła założyć sukienkę i koronę bo wiedziała że szybko tego pożałuje. Po dwóch godzinach biłem się z takim chłopcem o honor. - Odchyliłam głowę i zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać, chciałabym zobaczyć go w takim wydaniu.

- Dalej możesz zostać księżniczką jeśli tylko chcesz, wątpię że ktoś będzie miał odwagę Ci powiedzieć że to niestosowne. - Uśmiechnęłam się gdy tylko jego przeszywające oczy patrzyły mi na usta. - Mógłbyś sprawdzić która godzina, mój telefon został w pokoju.

- Mamy dokładnie.. 2:18, a co? Czuje się już Panna zmęczona? - Podniósł brew jakby co najmniej go to dziwiło, a ja nie jestem robotem by nie spać po tyle godzin!

- Nie powiem, odczuwam już delikatnie zmęczenie ale przynajmniej w miłym towarzystwie. - Rumieńce oblały moje policzki ponieważ nie chciałam by Carter uznał mnie za jakąś nachalną. - A poza tym, dlaczego mówisz do mnie ciągle Panna? -  Musiałam w końcu zapytać bo nie dawało mi to spokoju.

- Z mojego źródła, a wydaje mi się że jest dobre, wynika że jesteś Panną. - Z kamienną twarzą szedł  w zaparte, to go zaraz zdziwie bo w takim razie źle wie!

- Jesteś w błędzie, przykro mi. - Spojrzał zdziwiony na mnie a następnie przeniósł wzrok na moje dłonie, chyba zauważył że pomimo swobodnych rozmów stresuje mnie jego obecność. - Jestem strzelcem, urodziłam się w grudniu stąd nie ma cienia szans żebym była Panną. - Triumfalny uśmiech wpłynął na moją twarz, lecz bardzo szybko zniknął gdy tylko usłyszałam donośny śmiech Cartera, Boże jak on pięknie wyglądał z uśmiechem na twarzy. Całe szczęście miał bardzo krótkie włosy i nic nie przysłaniało mi widoku na jego hipnotyzującą twarz.

Carter Field, będzie moim grzechem, rozkoszą i szeregiem błędów jak i sukcesów.

- To urocza informacja ale moja wciąż się zgadza. - Teraz to ja byłam zdezorientowana, przecież wiem jaki mam znak zodiaku! - Twoja mama jest mężatką, Twój tata jest żonaty, Pani Lucy.. - Wskazał na dom obok jego gdzie mieszka staruszka. - Jest wdową, więc Ty nie mając wybranka serca ani pierścionka na palcu, jesteś Panną. Stąd mój słuszny wniosek. - Teraz to mnie zamurowało. Jaka ja była głupia... jesteś Panną, nie, jestem strzelcem....uderzyłam się ręką w czoło prychając pod nosem.

- To ma zdecydowanie sens ale czy oznacza to, że ja mam się zwracać do Ciebie, kawalerze Carter? - Ostrzegawczo uniosłam brwi, bo jak nie zaprzestanie przypominania mi o wiecznym życiu singla, będę zmuszona mu również o tym przypominać.

- A kto powiedział, że jestem kawalerem? - Błagam, bądź nim...

- Myślę, że gdybyś był zajęty to Twoja dziewczyna nie byłaby zadowolona gdybyś siedział z inną, w samej koszulce i majtkach na dachu, rozmawiając kilka godzin?

- Punkt dla Ciebie, Panno Lavender, nie mógłbym zrobić tego żadnej dziewczynie, by potajemnie zakradać się do pięknej dziewczyny będąc w związku. - Odchylił się do tyłu, patrząc lazurowymi oczami w piękne, gwieździste niebo. Poza jego piękną twarzą uwagę przyciągnęły mnie jeszcze tatuaże, nie widziałam ich najlepiej, niestety.

- Ile masz tatuaży? Widziałam że masz je na rękach i nogach. I tutaj, na szyi. - Odważyłam się dotknąć go delikatnie palcem w lewą stronę szyi gdzie wił się, chyba wąż? Gdy moje palce dotknęły jego ciała, już wiedziałam, ja już wiedziałam że przepadnę dla tej ciepłej i delikatnej skóry. Skupiałam oczy na tatuażu gdy jeździłam palcem po nim, i gdy podniosłam wzrok, Panie Boże miej mnie w opiece. Carter siedział z przymrużonymi oczami i patrzył prosto w moje rozmarzone spojrzenie. Czułam jego palący wzrok w każdej części mojego ciała, przechodził przez serce, głowę i każdą małą cząstkę. Mogłabym mu oddać wszystko.

- Może kiedyś.. - Teraz to on, delikatnie palcami muskał moją dłoń która nie chciała opuszczać jego skóry. Niech się nigdy ode mnie nie odsuwa. -..jak będziesz grzeczna, Panno Lavender, to zobaczysz każdy kawałek mojego ciała, i sama policzysz. - Jego usta delikatnie musnęły moją dłoń, drugi raz w ciągu kilku godzin. Panie Carter, co Pan w sobie takiego ma że moja każda cząstka ciała, umysłu i duszy pragnie Pana mieć tak blisko siebie.. - Z bólem serca będę musiał się już pożegnać, ale mam nadzieje że uda się nam jeszcze miło spędzić czas.

Pomógł mi wejść do pokoju a ja cicho się z nim pożegnałam. Nie położyłam się od razu, patrzyłam jeszcze przez chwilę jak jego sylwetka znika z mojego dachu. Ten chłopak, jest niesamowity. Opowiadał mi o sytuacjach z jego życia, choć nie były one pewnie dla niego najważniejsze ale chcę je zachować dla siebie i nigdy nie zapominać. A co, jeśli zapomnę a on mnie zapyta kiedyś czy pamiętam o tej sytuacji o której mi opowiadał? Otworzyłam notatki w telefonie i stworzyłam nowy dokument i podpisałam Kawaler Carter, i zapisałam sobie sytuacje o których mi opowiadał. Zapisałam sobie jeszcze gesty które mnie rozczulają i wypuszczają hordy motylków w moim brzuchu. Jest to pierwszy chłopak który w ciągu całego mojego 17-letniego życia (niedługo 18!!) który zrobił na mnie jakieś większe wrażenie. Nie spotkałam jeszcze nigdy osoby która by mnie tak...przyciągała jak robi to Carter. Ja widziałam tego chłopaka kilka razy a ja chcę już codziennie go widywać i mieć przy sobie.

Cholera, Carter Field mi się podoba.

Liste NereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz