-Hej, młody, spokojnie-powiedział Kai kojącym głosem.-No już, oddychaj, wdech i wydech. Uspokój się, będzie dobrze.
Kuźwa na pewno się uspokoję w takiej sytuacji.
-Jak się nie uspokoi to jeszcze się udusi-powiedział Zane.-Lloyd, głębokie wdechy.Gówno a nie głębokie wdechy. Nie mogłem się uspokoić.. Zacząłem się trząść.
-Lloyd...-powiedziała Nya, podchodząc bliżej.-Musisz się uspokoić. Ja wiem, że ci ciężko... Rozumiem cię, ale nie możemy cię stracić.
No właśnie. Nie możecie mnie stracić.
[...] W odwiedzinki przyszedł Garmadon.
Ahh, świetnie.-A temu co znowu?-zapytał patrząc na mnie.
-Gówno, nie widzisz że twój syn się tu nam zaraz udusi?! Zrób coś!-powiedział Cole.
-A niech się dusi, nie zależy mi na nim-parsknął.-Albo nie, trochę mi jednak zależy, potrzebuję jego mocy oni.
-Nie no k*rwa ojciec na medal-mruknął Kai.Bracie, plujesz faktami.
Garmadon przewrócił oczami.
-Sami go uspokójcie.-powiedział.-Nie mój problem.I wyszedł.
Świetnie, nie zależało mu nawet na własnym dziecku.
Chociaż z biegiem czasu nie czułem się jak jego syn.
Powoli się uspokajałem. Z Kai'em przy sobie czułem się bezpieczniej.
[...] Ojciec zabrał mnie do innego pomieszczenia. Były tu dwa słupy z jakimiś łańcuchami, i jakimś gównem na szyje.
Kuźwa może obroża, co?
Było tu też małe okno i brudny dywan. Świetnie.
Każdy już się pewnie domyśla co zrobił mój ojciec.
-Mam nadzieję, że ci wygodnie-powiedział ze złośliwym uśmiechem.
-Bardzo-odpowiedziałem.
-Tylko potem mi się nie popłacz, że cię szyja boli-powiedział i wyszedł.Aha? Jak będę chciał to się rozbecze i gówno ci do tego. Panie marudo.
Kolejny raz byłem sam.
W mojej głowie było milion pytań.Miałem ochotę krzyczeć, ale coś mnie powstrzymywało.
Chciałem płakać, ale nie mogłem.
Chciałem uciec. No i kuźwa zgadnijcie co.
Też nie mogłem.Znaczy... teoretycznie mógłbym, ale pewnie coś by mi nie pykło znając życie.
Po za tym nie zostawiłbym przyjaciół.
Za nich mogłem przyjąć każdą karę.
To był właśnie jeden z momentów w którym nie miałem planu. Byłem w czarnej dupie, nie wiedziałem co robić.
Stawiać mu się?
Walczyć?
Poddać się?...Nie. Nie nie nie.
Ninja nigdy się nie poddają. Ninja zawsze walczą do końca. Chociażby umierali, to nigdy się nie poddadzą.
Dla nas, dla ninja, najważniejsze jest chronienie tych, którzy sami się nie obronią.
Chociaż sami właśnie byliśmy w takiej sytuacji, nikt z nas nie mógł nic zrobić.Byliśmy bezsilni. A ja nienawidziłem tego uczucia.
Ja to już nie miałem nawet chęci do życia.
Bo po co żyć takim życiem, skoro mogę mieć lepsze tam u góry, z dziadkiem?
Tam chociaż nikt mnie nie skrzywdzi.
Z jednej strony chciałem umrzeć ale z drugiej nie, chciałem bronić innych i cieszyć się z życia.
Ta, cieszyć się z życia w takiej sytuacji.
-No tego jeszcze nie było-parsknąłem pod nosem.
[...] -Ah, tobie się pewnie tu nudzi-powiedział ojciec.
-Absolutnie,absolutnie...Cisza i spokój, czyli coś co kocham, yoł mam luz-powiedziałem.I po gówno ja mówiłem te: ,,yoł" ?
Jezu jaki kretyn.
A miało być tak pięknie.Trochę se z ojcem pogadaliśmy i dostałem od niego w ryja. Słodko.
Ale nie ruszyło mnie to, to dla mnie już było normalne. Przyzwyczaiłem się.
Czekałem tylko aż ojciec wyjdzie, a kiedy wreszcie wyszedł poczułem ulgę.
Bo już nie stał nade mną jakiś pieprzony psychopata.
Teraz byłem tu tylko ja.
I dobrze, lubiłem być sam.
I takie już było moje nie idealne życie...
Choć wielu do tej pory myślało, że moje życie jest wspaniałe...
Mylili się
CZYTASZ
Chociaż mi zaufaj || Lloyd Montgomery Garmadon - II tom Fałszywego Uśmiechu
Fantasy-Co się z tobą stało?- zawołałem.- Zmieniłeś się. -Nie zmieniłem się- warknął.- Pokazałem tylko moją prawdziwą twarz. Niby wszystko było idealnie, ale pozory mylą. 𝑫𝒍𝒂 𝒘𝒔𝒛𝒚𝒔𝒕𝒌𝒊𝒄𝒉, 𝒌𝒕𝒐𝒓𝒛𝒚 𝒌𝒊𝒆𝒅𝒚𝒌𝒐𝒍𝒘𝒊𝒆𝒌 𝒛𝒐𝒔𝒕𝒂𝒍𝒊 𝒛�...