.....a to kuźwa za to że żyjesz

239 15 31
                                    

Z dnia na dzień było ze mną coraz gorzej.

Czułem, że sam w sobie się gubię.

Nie raz próbowałem obronić się przed moim ojcem, ale Garmadon jak to Garmadon był silniejszy.

A może nie był? Może wszystko to sobie ubzdurałem.. może jak odnajdę siebie to będę silniejszy? Może jak się postaram... Może...

A w dupie z tym.
Nie może, tylko na pewno.

Jak nie spróbuję go pokonać to będę tego żałował...

Na przypale albo wcale!

[...] Kiedy ojciec znowu do mnie przyszedł, ja już wiedziałem co zrobię..

Kuźwa to musiało wypalić. On nie jest silniejszy ode mnie...

Albo jest?...

Nie wiedziałem co mam myśleć... to wszystko wydawało się przytłaczające...

Ale musiałem walczyć.
Moje nazwisko to Garmadon- my, nie poddajemy się tak łatwo i szybko.

-Spier.....- zacząłem do ojca.
-Nawet tego nie kończ- warknął.
-Spier**laj- powiedziałem.

Ojciec się wkurzył. No typowe, typowe. Nie robiło to na mnie wrażenia.
-Czy ty chociaż raz nie możesz być posłuszny?! Poważny?! Ciężko uwierzyć że nosisz moje nazwisko. Jesteś bezużyteczny. Jesteś kretynem. Żałuję że się urodziłeś- warknął ojciec.- Lepiej by było jakbyś umarł.

Zabolało.

-Trzeba było mnie nie tworzyć!- wykrzyknąłem.
-Coś ty powiedział?- zdziwił się.
-Gówno! Głuchy jesteś?! Nienawidzę cię! Nienawidzę! Jesteś najgorszym ojcem na świecie. NIENAWIDZĘ CIĘ- zaśmiałem się sarkastycznie pod koniec.

Poniosło mnie. Ale miałem do tego pełne prawo.
Nie będzię mnie tu idiota poniżał. Ja już się mu nie dam. Niech spier....

Dobrze nie kończmy tego, bo się tatuś wkurzy.

Rozwaliłem łańcuchy i zacząłem go atakować.

Dajesz Lloyd, teraz albo nigdy. Jesteś silniejszy niż myślisz.

Oszukaj przeznaczenie, te przeznaczenie które mówi że jesteś zielonym ninja i ratujesz świat.

Jesteś kuźwa potworem. ONI. Jesteś synem Garmadona, którego właśnie teraz pokonujesz.

Zrobisz to, i problem będzię zażegnany.

Albo przegrasz i zginiesz.

[...] -Opanuj się- warknął na mnie ojciec.

Nie. Nie, nie, nie. To moja słodka zemsta..

Teraz albo nigdy.

-Nie wybaczę ci tego nigdy!- wydarłem się.
-Pożałujesz tego-powiedział ojciec i zaatakował mnie mocniej, poleciałem na ścianę.

Ale miałem to w dupie, wstałem i zacząłem go bardziej atakować.
-Nie- zaśmiałem się.- To ty pożałujesz...

DAJESZ, LLOYD. TEN MOMENT... TEN MOMENT JEST TWÓJ!

-Czyżby?- zaśmiał się.
-To za moich przyjaciół....

Rzuciłem w niego kulą mocy ONI.

-....to za wszystko co mi zrobiłeś....

Znowu rzuciłem kulą mocy, ale mocniej.

-.....to za ninjago....

Dostał mocniej.

-.....a to za przeszłość...

Dostał znowu, mocniej.

-.....a to kuźwa za to że żyjesz.- skończyłem mówić, i Garmadon oberwał z całej siły.

Poleciał na ścianę, którą rozwalił.
Brawo ja.

Garmadon był słaby i osłabiony. Moja moc ONI zniknęła, a ja pomyślałem se jedno:

uciekaj, Lloyd.

Zerwałem się na proste nogi i zacząłem wiać.

No kuźwa, Garmadon wstał i rzucił we mnie mocą. Upadłem na ziemię,  chciałem uciekać ale nie mogłem.

-A to za to że żyjesz- powiedział i mi przywalił w ryj z całej petary.
-I tak jestem lepszy- szepnąłem.
-Czyżby? Teraz pożałujesz i niczego się nie zawaham.

Chociaż mi zaufaj || Lloyd Montgomery Garmadon - II tom Fałszywego UśmiechuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz