Rozdział 1 część 2

105 7 2
                                    

Wstałam wcześniej bo jest ten pieprzony 1 maja , na szczęście nie mam czasu się martwić bo i tak mam go mało,ale chociaż pogoda jest ładna, nie będę ukrywać, że trochę tęskniłam już za słońcem.

Lucas ma być za 10 minut przynieść mi rzeczy, które będę potrzebować, ma tego naprawdę masę, więc pożyczanie mi czegokolwiek nie robi mu problemu. kończę się już malować i słyszę, że ktoś puka do drzwi, wiem, kto to więc po prostu mówię, żeby wszedł, ale widok tego, co przyniósł sprawia, że zamieram.

-Nie ma opcji, że się w to ubiorę - mówię przerażona na widok spodni z munduru w rozmiarze co najmniej XL i ogromnego paska, którego nawet nie umiałabym zapiąć

- Nie przesadzaj, już się zgodziłaś i za późno na zmianę zdania , poza tym wszyscy będą tam tak ubrani, ale w razie czego weź do plecaka ciuchy na zmianę bo ma być ognisko poźniej - mówi a ja domyślam się, że dalsze wykłócanie się o to i tak nic nie zmieni więc odpuszczam.

Po założeniu tego jedyne co sobie powtarzam to jego słowa "przecież wszyscy będą tak ubrani, przecież wszyscy będą tak ubrani" to chyba jedyne, co sprawia, że nie zapadłam się jeszcze pod ziemię, idąc na to całe przedstawienie.

Obiecuję, że ci przyłożę, jeśli ktoś mnie wyśmieje, za to, jak wyglądam- mamroczę, półżartem, bo nie umiałabym skrzywdzić, nawet mrówki.

To, co mówisz, jest co najmniej absurdalne, dlaczego w ogóle ktoś miałby się śmiać z tego, że coś robisz, tym bardziej, jeśli robisz to dla siebie- mówi tonem, który trudno sprecyzować, jakby nie potrafił zrozumieć, czemu przyszło mi to do głowy, Ale ma rację

Ma rację emilia , robisz to dla siebie to nie powód do wstydu Przychodzimy z Lucasem na umówione miejsce spotkania, dokładniej taras i muszę przyznać, że jest tam naprawdę ładnie i przytulnie

moją uwagę przykuły lampki przewieszone przez drewniane belki plastikowe fotele, kanapa ozdobiona białymi poduszkami i szklany stół na którym stoi masa energetyków, wieczorami musi tu być naprawdę pięknie.

Co prawda nie jesteśmy pierwszymi, ale przynajmniej nie ostatni, dostrzegam tam już dwie postacie, wiadomo ten pierwszy to mike czyli średniego wzrostu, czasem zabawny,a czasem doprowadzający mnie do białej gorączki szatyn o szerszej sylwetce, z resztą czemu miałoby go nie być we własnym domu. Zdążyłam go już poznać, jest w porządku fajnie się z nim rozmawia tylko jedynym problemem jest to, że boi się kobiet i nie do końca wie, jak z nimi rozmawiać, co zdarza mu się często wypomnieć podczas rozmowy. Drugiej postaci nigdy wcześniej nie widziałam wiem tylko tyle, że ma na imię Shane i będzie się z nami strzelał , Jest to chłopak o blond włosach średniej długości i głęboko niebieskich oczach sama nie wiem, co o nim myśleć i sprawia, że czuję się jakieś dziwne napięcie, ale mimo to staram się nie dać tego po sobie poznać i wchodząc na taras siadam od razu na kanapie i czekam na to, co będzie dalej.

Po pierwszych 10 minutach, gdy wszyscy już przyszli, wyciągnęłam dwa istotne wnioski.

Po pierwsze, wszyscy są tutaj cholernie uzależnieni od kofeiny ,

po drugie, wcale nie są tacy źli i straszni jak myślałam, prawie każdy się ze mną przywitał i nie wyczułam żadnego dziwnego spojrzenia czy negatywnej oceny w moim kierunku więc rozmowy z innymi też nie sprawiały mi problemu, pomimo moich obaw naprawdę okazali się mili. Jednak w kierunku Shena nadal mam mieszane uczucia, dlatego że jako jedyny się ze mną nie przywitał jedynie chwilę rozmawialiśmy, bardzo krótką chwilę i było to coś na zasadzie

masz naprawdę dużo rzeczy, będziesz tego wszystkiego używał,czy po prostu masz taką obsesję jak Lucas?

możliwe że mam lekką obsesję- jednak jego uśmiech po wymówieniu tego słowa stał się dosyć kojący to całe napięcie.

Błąd rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz