#11

133 4 0
                                    

- Panie Jones? - w głosie mamy wyraźnie było słychać zdziwienie - Co pan tutaj robi - zapytała nie spuszczając wzroku z mężczyzny.

Ten natomiast stał i tępo wpatrywał się w moją rodzicielkę.
Jeśli zaraz się nie odezwie, kobieta na pewno zacznie nabierać podejrzeń.

- No bo widzisz mamo - zaczęłam - W tym roku ledwo udało mi się zdać z matmy. Pod koniec roku, pan Jones - zwróciłam swój wzrok ku mężczyźnie - zaproponował mi dodatkowe lekcje w wakacje - urwałam na chwilę, by ocenić sytuację. Miałam nadzieję, że moje kłamstwo choć trochę brzmi wiarygodnie - za darmo - dodałam, jakby miało to coś zmienić.

Nerwowo wyczekiwałam jakiejkolwiek reakcji ze strony kobiety.
Ta natomiast wciąż lustrowała Harrego spojrzeniem, jakby nie zdawała się słyszeć moich wcześniejszych łgarstw.

Mój oddech, z minuty na minutę, przyspieszał.
Co jeśli coś podejrzewa? Już po mnie.
Harry i ja będziemy skończeni i po tym na bank się przeprowadzimy.
Zacisnęłam pięści i przymknęłam oczy.
Kiedy ta cisza dobiegnie końca - zapytałam sama siebie.

- No dobrze - powiedziała tylko i poszła w stronę schodów.

Oboje patrzyliśmy na nią z tą samą tępa miną.
Jakim cudem ma taką obojętna reakcję?

Poczułam ukłucie w sercu. W moich oczach zebrały się łzy.
Mojej matce już na mnie nie zależy.
Znowu zachowuje się wobec mnie tak samo chłodno jak za czasów ojca.
Popsułam naszą relacje.
To moja wina.

Kiedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi, bez sił opadłam na kanapę.
Po chwili Harry zrobił to samo.

Siedzieliśmy, pogrążeni każdy w swoich myślach.
Mało brakowało.
Chociaż czy na prawdę tak było?
Reakcja mamy nie była taka jakiej się spodziewałam.
Z jednej strony to dobrze, bo będę mieć większy luz, jeśli chodzi o spotykanie się z mężczyzną, jednak z drugiej.
Martwi mnie to.
Chcę mieć matkę. Pragnę kobiety, która mnie wspiera, kocha, pociesza. Jest ze mną w każdej chwili.

Tracę ją.

To samo puste uczucie ogarnęło moje ciało.

Nawet fakt, że Harry położył dłoń na mojej piersi, nie odwiodła mnie od myśli o mamie.

Bez słowa zrzuciłam rękę, zdziwionego mężczyzny i energicznie podniosłam się z kanapy.
Nie patrząc na niego, podeszłam do drzwi i lekko je otworzyłam, dając mu do zrozumienia, aby wyszedł.

Czekałam tak dobre dwie minuty.
Kiedy mężczyzna nadal siedział niewzruszony, postanowiłam interweniować.

Trzasnęłam drzwiami i podeszłam do Harrego.

Stanęłam naprzeciwko niego, piorunując go spojrzeniem.
Ten natomiast, wpatrywał się na mnie i z łobuzerskim uśmiechem, z siłą przyciągnął mnie do siebie, tak, że upadłam na jego tors.

Mój oddech przyspieszył.
Chyba serio będę mieć zawał.

- Co ty robisz? - zapytałam wkurzona, próbując wyrwać się z jego uścisku.

- Mógłbym zapytać cię o to samo - powiedział rozbawiony moimi marnymi próbami wyswobodzenia się - Czemu chciałaś, żebym wyszedł? - wstrzymałam oddech - Nie chcesz być blisko mnie? - szepnął mi do ucha, przez co poczułam jego ciepły oddech na swoich skroniach.

W końcu udało mi się odepchnąć od mężczyzny i nerwowo poprawiając bluzę, pobiegłam do kuchni.

Jakim prawem on się do mnie dobiera? Serio jest aż tak napalony, żeby od razu przechodzić do tak intymnych rzeczy?
A co jeśli on przyszedł tylko po to, żeby mnie zaliczyć, a potem ignorować do końca szkoły?
W głowie kłębiły mi się coraz to gorsze myśli.

Czemu taka jestem? Czemu ciągle się boję, wątpię? Dlaczego.

- Grace? - z salonu dobiegł mnie głos mężczyzny - Wszystko okej?

Cholera, moje zachowanie na pewno wydawało się dziwne. Nie powinnam była tak robić.
W sumie nie wiem czemu uciekłam.

Podchodząc do mężczyzny zauważyłam jak siedział na kanapie, podparty łokciami o kolana, wyraźnie o czymś myślał. Albo o kimś.

Kiedy mnie zauważył, wstał i stanął naprzeciwko mnie.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo po chwili, poczułam ciepło jego ciała.
Przytulił mnie.
To było coś czego na prawdę potrzebowałam. Czyjejś czułości, którą on mi dawał.

Objęłam go szczelniej ramieniem, a w moich oczach zebrały się łzy. Ta chwila mogła trwać wiecznie.

Trwaliśmy tak, w ciszy, jeszcze przez jakiś czas.
Niedługo później Harry wyszedł, obiecując, że spotkamy się później.
Wizja zostawania z nim sam na sam, była dla mnie jedyną rzeczą, która jakoś trzymała mnie przy życiu.

Na prawdę zaczyna mi na nim zależeć.
Bo liczymy się tylko my.

_________________

Hej, obiecany rodzial : )
Kolejny bedzie prawdopodobnie w niedziele
Papa
- Juki

You Are My Pretty Little Secret - Teachers pet [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz