#4

221 6 0
                                    

Lekcje dłużyły się dzisiaj wyjątkowo bardzo. Był pierwszy tydzień maja. Ćwierkające za oknem ptaki i piękna pogoda były dla mnie jedynym powodem, dzięki któremu nie zasypiałam.

Nie mogłam się doczekać lunchu.
Kiedy w końcu lekcja dobiegła końca, szybko się spakowałam i ruszyłam w stronę stołówki. Zajęłam miejsce i czekałam na Max.

Rozglądając się po sali zauważyłam jak dziewczyna idzie w moim kierunku. W dłoniach trzymała tace z jedzeniem. Nagle zaczęło burczeć mi w brzuchu.
Usiadła naprzeciwko mnie i z promiennym uśmiechem podała mi swoją kanapkę. Podziękowałam jej skinieniem głowy i zaczęłyśmy jeść.

- Więc - zaczęłam przełykając kanapkę - Nie mówiłam ci wcześniej, ale dzisiaj mam korki z matmy

- Co ty pierdolisz - powiedziała zdziwiona Max, dławiąc się przy tym swoją marchewką.
Rozbawiło mnie to.

- No serio i wiesz muszę ci powiedzieć, że mój korepetytor jest mega przystojny - zarumieniłam się, na co Max poruszyła znacząco brwiami i posłała mi kuszące spojrzenie.

- Zabezpiecz się dziecko, nie chcę zostać młodą ciotką - jej uwaga sprawiła, że spaliłam się jak burak i rzuciłam w nią ogórkiem z kanapki.

Obie zaśmiałyśmy się z tego jak kawałek ogórka wylądował na jej policzku. Po tym nie wracałyśmy już do tej rozmowy.

                               ***

Była 17:30. Za pół godziny ma przyjść Harry.
Po szkole zdążyłam się ogarnąć, poprawić makijaż, zmienić ciuchy. Postawiłam na czarną spódniczkę z czarnym topem, do tego srebrny naszyjnik. Może trochę za bardo się odjebałam, ale miałam plan. Harry mnie wkurzył. Jego ostatnie zachowanie wobec mnie nie może ujść mu płazem. Mimo, że przeprosił. Moje zachowanie jest może i nieco szczeniackie i głupie, ale powiedzmy sobie szczerze - on też nie wykazał się dojrzałością.

Pisałam właśnie notatkę z biologii, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Na zegarku widniała 17:50. Był za wcześnie.

Zbiegłam po schodach. Stanęłam przy drzwiach i poprawiłam spódniczkę. Muszę wyglądać dobrze. Nienagannie. Pięknie.
Otworzyłam drzwi i wpuściłam Harrego. W dłoni trzymał swoją teczkę. Ubrany był w granatowy sweter, do tego czarne spodnie i buty. Wyglądał jak typowy profesor.

- Wow ty i sweter. Niesamowite - zadrwiłam

- Wiem, że ubrałem się jak stary dziad, ale na takim gościu jak ja wszystko wygląda dobrze - powiedział, na co moja mina zrzędła. Chuj miał rację.

- Chodź zaprowadzę cię do swojego pokoju

- Co tak szybko, nie napijemy się najpierw wina? - powiedział na co mnie totalnie zatkało. Czułam jak brakuje mi tchu. Jego słowa były na tyle niespodziewane, że moja dotychczasowa pewność siebie, zniknęła w mgnieniu oka.

- Bardzo zabawne Harry, ale przypominam, że jesteś moim korepetytorem - powiedziałam - i zboczeńcem - dodałam po dłuższej chwili, na co on wybuchnął śmiechem.

- Chodźmy - mówiąc to złapałam go za rękę i zaprowadziłam do pokoju.

Tak Grace, to co zrobiłaś z pewnością było na miejscu. Chwytanie go w taki sposób i zaciąganie do swojego pokoju wcale nie jest dwuznaczne. Oczyma wyobraźni widziałam już jak opowiadam o tym wszystkim Max. Posika się ze śmiechu.
Wchodząc do pokoju, Harry powiedział ciche "wow". Spojrzałam na niego pytająco i uniosłam brew.

- Twój pokój nie jest taki jak się spodziewałem - powiedział patrząc na moje plakaty z ulubionych filmów.

- Co masz na myśli - zapytałam podchodząc do niego bliżej.

You Are My Pretty Little Secret - Teachers pet [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz