ROZDZIAŁ 2 - PRÓBA ODKRYCIA SPRAWY

55 5 6
                                    


Po udzieleniu moich informacji policji o zaginięciu Jacoba, ci zaczęli angażować się bardziej w sprawę. Kto normalny kradnie dzieci? Mogłam się założyć, że ci ludzie nie byli w ogóle normalni. Dalej zastanawiało mnie to o co chodziło z tym liścikiem. Kto mógłby chcieć zemsty na mnie?

Właśnie wychodziłam z budynku. Cały czas była przy mnie Amber, gdyż wszyscy inni byli schlani do nieprzytomności i walczyli z kacem. Jak to mówi powiedzenie ,,kac morderca nie ma serca''. Dopiero w samochodzie dałam upust moim emocjom i rozpłakałam się na dobre. Dziewczyna objęła mnie ramieniem, gdyż prowadziła samochód, bo jako jedyna nie wypiła kilku butelek alkoholu więc mogła legalnie prowadzić pojazd. Ja natomiast rankiem okropnie źle się czułam i nie wiedziałam czy to jest spowodowane brakiem syna czy wypiciem piwa. Mimo to musiałam jechać na komendę.

- Spokojnie Jennifer, wszystko będzie dobrze – głaskała mnie po plecach przyjaciółka.

- Nic nie będzie dobrze Amber. A jeżeli on nie wróci? Co jeśli okaże się, że to jest zbyt mocna grupa osób? – załkałam jednocześnie krzycząc.

- Odnajdziemy go – westchnęła. Też miałam taką nadzieję.

- Obiecujesz? – popatrzyłam w jej zielone oczy. Amber zrobiła to samo. Przez chwilę tylko na siebie patrzyłyśmy, ale po kilku sekundach jako pierwsza odwróciła wzrok na drogę.

- Obiecujęprzyrzekła. A ja jej zaufałam.

***

Siedziałam bezczynnie na łóżku i przeglądałam różne media społecznościowe. Zaczynając od instagrama, a kończąc na twitterze. Przepłakałam całe popołudnie, a mimo to nadal łzy z moich oczu kapały na puszystą kołdrę. Skierowałam swój wzrok w prawy róg pokoju, gdzie wyrzucone tam chusteczki zdążyły zrobić niezły bałagan. Znaczy ja zrobiłam niezły bałagan. Wstałam ze swojego miejsca i zebrałam wszystkie śmieci, które były na podłodze wyrzucając je do kosza. Po tej czynności skoczyłam znowu na łóżko zatapiając się w materac. Schowałam głowę w poduszkę krzycząc jednocześnie aby jakoś w ten sposób wyładować swoje emocje.

Zdałam sobie sprawę, że nie mogę tak bezczynnie siedzieć na dupie i muszę w końcu wziąć się w garść i sama spróbować odnaleźć swoje własne dziecko. Przeszłam się więc do pokoju sprawdzając czy aby na pewno nie ma tam Jacoba lecz go nie było.

Zaczęłam przeglądać jego pokój. Sprawdzałam zabawki i wszystkie szafki domagając się jakiś informacji. Zerknęłam jeszcze raz na kartkę, którą wczoraj tu po raz pierwszy zobaczyłam. Kompletnie nie znałam osoby, która ma takie pismo. Literki były napisane jakąś ładną kaligrafią, wszystko było wykonane bardzo starannie. Tak samo jak plan na porwanie mi dziecka – pomyślałam szybko. Stwierdziłam, że zabiorę ten list do mnie do pokoju do jednej z szuflad. W pokoju Jacoba nic nie było ruszone. Przynajmniej tak mi się wydawało. Wszystko pozostało w takim samym porządku w jakim było. Nigdzie nie zauważyłam też śladów krwi co mnie chociaż trochę uspokoiło. Trochę.

Wpadłam na pomysł aby wysłać moim przyjaciołom zdjęcie kartki, gdyż oni mogliby mieć jakieś jeszcze inne znajomości i coś podejrzewać. Wyciągnęłam więc telefon i napisałam do nich na grupę.

Do: Amber, Ashley, Neo, Mason, Xander

Cześć nie wiecie może czy ktoś z waszych znajomych ma takie pismo? Pilne więc odpiszcie szybko!

*przesłano zdjęcie*

Przynajmniej już wiem jak ma na imię nasz nowy blondwłosy kolega co był wczoraj w grupie z chłopakami. Nie musiałam zbyt długo czekać bo po chwili dostałam wiadomość. Kilka wiadomości.

Od: Neo

Nie mam bladego pojęcia.

Od: Ashley

Mason przyznaj się, że to ty tak straszysz Jennifer.

Od: Neo

Mason?

Od: Mason

Czego wy ode mnie chcecie. Nie mam takiego pisma.

Od: Xander

W sumie racja. On pisze jak kura pazurem.

Od: Amber

Co się dziwić jak chce zostać lekarzem.

Od: Mason

Brutusie i ty przeciwko mnie!?

Od: Xander

Spadaj.

Po wypowiedzi każdego z przyjaciół mogłam się domyślić, że nie znają osoby, która mogłaby dostarczyć mi ten list. Postanowiłam więc napisać jeszcze do mamy o wszystkim co się wydarzyło i wysłać jej ten sam plik ze zdjęciem.

Do: Mama

Cześć. Ostatnio przez moją nieuwagę porwano mi Jacoba. Nie mogę się po tym pozbierać. Najprawdopodobniej porywacz zostawił mi kartkę z tymi trzema słowami. Wiesz może kto ma takie pismo? Zapytaj się jeszcze taty.

*przesłano zdjęcie*

Od: Mama

Nie mam pojęcia skarbie, tata też nie wie. Bardzo nam przykro z tego powodu i nie wiem nawet jak musisz teraz cierpieć. Wiesz co? Przyjedź może jutro do nas na obiad na 16:00 to porozmawiamy.

Do: Mama

Dobrze, przyjadę.

Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że najbliższe dla mnie osoby, kłamały mi prosto w twarz. 

DISAPPEARING CHILDRENWhere stories live. Discover now