Kątem oka zobaczyłam jak drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich stanęła Rudowłosa.
- No cześć! – przywitała się i rozciągnęła ręce do uścisku. – Ładna piżamka.
- Hej! I dzięki. – odwzajemniłam przytulasa. – Twoja też jest całkiem niezła...
Dziewczyna zachichotała cicho w odpowiedzi. Miała na sobie czerwoną bluzkę z rudolfami oraz takie same spodnie. Spojrzałam trochę w dół i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Gigi miała na sobie zielone kapcie z Grinchem! Te których ja szukałam całe swoje dzieciństwo! Na ich widok, sama buzia mi się otworzyła na co dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Wiem, są super, ale że aż tak? – dopytała śmiejąc się.
- Kobieto, szukałam ich przez pełne dziesięć lat jak nie więcej! Nigdy w sklepach takich nie było! – zachwycałam się. I to była szczera prawda. To nie tak, że mama nie chciała mi kupić takich kapci. Po prostu sklepy nie miały ich w posiadaniu. Za każdym razem gdy wychodziłam bez nich z galerii byłam okropnie zła, że znowu nie udało mi się ich znaleźć. A ona tak po prostu weszła w nich do mojego domu...
- W takim razie proszę, są twoje – zdjęła je ze swoich stóp, na których miała założone jeszcze czarne, grube skarpety i mi je podała.
- Żartujesz chyba!? To najlepszy prezent jaki dostałam! – wykrzyknęłam z radością. Mimo iż do świąt jeszcze było dużo czasu, to przez tą dziewczynę od razu poczułam cały vibe tego okresu w roku. – Dobra chodźmy do mojego pokoju. Tam więcej porobimy.
Gigi pokiwała twierdząco głową i we dwie ruszyłyśmy w stronę schodów. Gdy weszłyśmy na górę od razu wskoczyłyśmy na łóżko. Dziewczyna zepchnęła moje pluszaki z prześcieradła i schowała się pod kołdrą.
- Ej! Jak możesz! To moi jedyni przyjaciele! – zirytowałam się. Oczywiście to wszystko to był sarkazm. Po chwili zaśmiałam się, a rudowłosa zrobiła to samo. Usiadłam na jej brzuchu i sięgnęłam dłonią po wszystkie misie leżące na podłodze.
- Kto normalny w tym wieku śpi z pluszakami? – zapytała. Kopnęłam ją nogą w żebra, na co z jej ust wydobył się głośny jęk. Zabolało i bardzo dobrze. Miało boleć.
- Nikt nie mówił, że jestem normalna – wzruszyłam ramionami, uśmiechając się przy tym zadziornie.
Położyłyśmy się obok siebie na łóżku, a ja sięgnęłam po laptopa, który stał na komodzie. Odłączyłam go od ładowarki i przeniosłam na swoje kolana. Wpisałam hasło, które znałam tylko ja i włączyłam netflixa.
- Co oglądamy? – odwróciłam wzrok od ekranu i teraz patrzyłam na moją przyjaciółkę. Bo chyba mogłam ją tak nazywać co nie?
- Nie wiem – ziewnęła, po czym bardziej przykryła się kołdrą. – Ty coś wybierz.
Przewijałam kolejne filmy, czytając ich opisy. Wpadłam na pomysł, że w tę noc możemy obejrzeć jakiś horror. Wpisałam w wyszukiwarkę ,,Annabelle''. Kliknęłam na wideo i zerknęłam na przyjaciółkę, która już trochę przysypiała. Szturchnęłam ją w ramię, a ona szybko się odwróciła w moją stronę.
- Co się dzieje? Pali się gdzieś? – szybko wstała z łóżka.
- Wyluzuj. Zasypiałaś, a ja znalazłam dobry film jaki możemy obejrzeć. Chciałam cię tylko obudzić – wytłumaczyłam. Rudowłosa odetchnęła z ulgą i znowu zakopała się w kołdrze.
- Jaki? – przybliżyła się bliżej komputera. Gdy zobaczyła okładkę filmu, aż podskoczyła z miejsca. No to będzie ciekawie. – Zwariowałaś? Nie obejrzę tego nawet jeśli ktoś mi zaproponuje milion złotych!
- Nie ma słowa ,,nie''! Idę na dół po coś do jedzenia! – krzyknęłam i wstałam z materacu. Przekroczyłam próg drzwi i nagle ku mojego boku znalazła się dziewczyna.
- Chyba śnisz, że zostanę tam sama z tą straszną lalką w laptopie. Phi, to oczywiste, że idę z tobą – zadrżała.
Przeglądałam szafki ze słodyczami szukając jeszcze czegoś co mogłoby uzupełnić naszą całą ,,zdrową kolację''. Na talerzu znajdowała się już czekolada, żelki i jakieś kolorowe cukierki, po których zapewne wypadną nam wszystkie zęby. Odruchowo popatrzyłam na swoją nogę, która powoli zaczęła się regenerować co mnie bardzo cieszyło. Za niedługo razem z Amber, Xanderem, Neo i Masonem mieliśmy wyjechać nad morze, a chciałabym, aby do tego czasu moja noga wydobrzała.
Gigi nalała nam jeszcze do szklanek po winie, a ja zaniosłam talerz pyszności do mojego pokoju. Po kilku minutach obie już byłyśmy gotowe oglądać film.
- Jeżeli dostanę zawału to bez żadnego myślenia dzwoń szybko po Xandera. On nam uratuje życie – poinformowała. W odpowiedzi zaśmiałam się głośno i wpakowałam sobie do buzi kilka tabliczek czekolady.
- A jeżeli mi wypadną wszystkie zęby to bez żadnego myślenia dzwoń po jakiegoś zaufanego dentystę – powtórzyłam jej słowa, zmieniając trochę ich treść.
- Tak jest, panie kapitanie! – zasalutowała zabawnie ręką, a ja się uśmiechnęłam. Włączyłam film i wstałam na chwilę z łóżka, aby zasłonić zasłony oraz zgasić światło. Po prostu będzie lepszy klimat. – Musi tu być tak ciemno? Nic nie widzę.
- Nie marudź – mruknęłam do niej. Zajęłyśmy się oglądaniem horroru oraz zajadaniem się przeróżnymi słodkościami.
Byłyśmy już po jakiejś czterdziestej minucie filmu. Czekolada i wszystkie inne słodycze zniknęły z talerza, a ja właśnie nalewałam sobie kolejny kieliszek wina. Na trzeźwo nie dało się obejrzeć ani minuty tego filmu. Nie wspomnę nic o Gigi, bo ta kilka razy pisnęła na cały dom ze strachu, a potem z wrażenia poszła spać. A, żeby ją te koszmary zjadły.
Wstałam z zamiarem pójścia do kuchni, aby odłożyć talerz oraz szklanki. Nie widziałam żadnej potrzeby, by trzymać je dalej na materacu, bo i tak nic się tam już nie znajdowało, a to wszystko tylko zajmowało miejsce. Postawiłam wszystko na blacie kuchennym i wróciłam do pokoju. Posprzątam jutro – pomyślałam.
Usiadłam na łóżku i zastopowałam lecący dalej w tle komputera film. Odstawiłam laptop na komodę i wyłączyłam go. Nie miałam zamiaru jeszcze iść spać, więc postanowiłam podroczyć trochę Gigi. Walnęłam ją poduszką w pusty łeb, aby się obudziła, ale nieskutecznie. Spała jak zabita i nie wiedziałam już czy to zawał czy serio była śpiąca. Aby to sprawdzić musiałam wykonać jedną rzecz. Wskoczyć na nią. Tak również zrobiłam. Po chwili znajdowałam się na plecach rudowłosej. Dziewczyna jęknęła w niezadowoleniu i szybko zepchnęła mnie z siebie.
- Daj spać! – zbuntowała się i rzuciła we mnie dwiema poduszkami. DWIEMA poduszkami. Postanowiłam się zemścić i już po chwili na jej głowie leżały cztery puchowe poduchy. – Tak się chcesz bawić? W takim razie ogłaszam wielką bitwę na poduszki!
Po wypowiedzeniu tych słów od razu dostałam w twarz jednym z moich miśków.
- Nie mówiłaś nic o pluszakach! – powiedziałam i wzięłam do rąk tego, którym dostałam w nos. – Biedny Teodor.
Zamachnęłam się i miś zamiast trafić w Gigi, wylądował obok niej. Dziewczyna zaśmiała się zwycięsko i odrzekła:
- Pudło!
I tak właśnie spędziłyśmy całą noc. Na zabawie, w którą każdy dzieciak chociaż raz się kiedyś bawił. Cieszyłam się, że nasze kontakty z dziewczyną się polepszyły. Że znowu jesteśmy razem, że los zdecydował się nas połączyć. Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie. Aby nasze szczęście trwało na zawsze. Los jednak bywa czasem też okrutny, bo ta radość miała za niedługo się skończyć i dołożyć jeszcze więcej problemów.
YOU ARE READING
DISAPPEARING CHILDREN
Mystery / ThrillerDorosła Jennifer Walther razem ze swoim synem Jacobem świętowali jego urodziny w letni wieczór, który spędzała razem z przyjaciółmi. Po odstawieniu dziecka do spania usłyszała przerażające krzyki swojego syna. Jednak gdy przybiegła, było już za póź...