Ten rozdział wyszedł mi trochę gorzej i zakończenie jakieś dziwne, ale pomysłu nie miałam więc wybaczcieD:
___________________________
Leżałam bezczynnie na łóżku czekając, aż przyjdzie do mnie jakiś lekarz. Z Gigi się rozstałam przed tym jak mnie wkładali do karetki. Powiedziała, że musi wracać do domu i, że mnie jeszcze odwiedzi.
- Witam panią... Och, Jennifer! Co ty tu robisz!? – zdziwił się Xander. I że to akurat jego musieli mi przydzielić? Serio? Przynajmniej zobaczymy jaki jest dobry w tym swoim zawodzie.
- Źle stanęłam. Szczegóły powiem ci kiedy indziej – machnęłam ręką od niechcenia.
- Dobra zaprowadzę cię do Pana William'a. Ja się nie zajmuję takimi rzeczami. To nie bajka dla mnie – powiedział i pomógł mi wstać. – Możesz chodzić?
Próbowałam stawiać małe kroki co mi dobrze wychodziło, ale odczuwałam przy tym mocny ból. Nie wiedziałam czy to dobrze czy źle więc miałam nadzieję, że ten cały William mi to powie.
- Jak widzę możesz, więc myślę, że to tylko uraz pierwszego stopnia, ale więcej powie ci inny lekarz. – stwierdził i zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Zapukał do niego, a gdy usłyszał ciche ,,proszę'' wszedł.
- Witaj Alexandrze, co cię do mnie sprowadza? – lekarz zdjął okulary z nosa przypatrując nam się.
- Przewidywana skręcona kostka, obejrzyj ją – wskazał na mnie ręką. Wprowadził mnie do pokoju po czym wyszedł.
- Dzień dobry, nazywam się William Walker. Słyszałem od kolegi, że skręciłaś kostkę. Pokaż mi to – gestem ręki pokazał abym znalazła się bliżej. Skoczyłam na jednej nodze, a on tą drugą postawił na biurku. Uważnie się jej przyglądał, dotykając co chwila w niektórych miejscach, co czasami sprawiało ból. – Możesz się przejść, próbując stanąć na twojej prawej nodze?
Tak jak kazał tak zrobiłam. Przeszłam się po części pomieszczenia, a on coś zapisywał w komputerze.
- Nie jest to duży uraz. Na początku spuchnie ci kostka, co będzie boleć. Założymy tu sobie również ortezę. Na razie ci przyłożę lód, a potem posmaruję dwoma maściami. Dam ci je również do domu. Po skończonym działaniu założymy ci ortezę.
- Jasne, dziękuję – odetchnęłam z ulgą. To znaczy, że moja noga będzie się regenerować przez jakieś dwa miesiące lub krócej. Na szczęście będę mieć towarzystwo Xandera i Gigi, bo ostatnio Neo,, Mason i Amber jakoś nas unikają i nie mam pojęcia z jakiego powodu.
Położyłam się na kanapie, a lekarz przyłożył mi do kostki lód i tak przez jakieś trzydzieści minut musiał trzymać. Zrelaksowałam się i odpłynęłam głęboko do moich myśli przywracając świetne wspomnienia z naszą starą paczką przyjaciół, gdy jeszcze żyła Ashley, a Mason, Neo i Amber nas nie unikali.
Cztery lata temu:
Malibu, 04.06.2020
Świętowaliśmy urodziny Ashley na jachcie. Mieliśmy nawet swój prywatny bar z alkoholem. Ja właśnie wypijałam mohito, a inni jakieś piwo, wino lub inne przeróżne drinki. Marzeniem Ashley zawsze było wybranie się na podróż jakimś ekskluzywnym statkiem i popływanie z delfinami. Postanowiliśmy, że razem z wszystkimi spełnimy jej marzenie i załatwimy jej takie urodziny.
- Wypijmy! Za moje dwudzieste trzecie urodziny! Za nas wszystkich, że się tutaj zebraliśmy w stałym gronie! – okrzykiwała blondynka z uśmiechem na ustach.
Tysiąc rąk sięgało teraz po kieliszki ze stołu, bo oprócz nas były jeszcze nasze rodziny. Każdy coś pił, nikt nie stał z pustymi rękami.
YOU ARE READING
DISAPPEARING CHILDREN
Mystery / ThrillerDorosła Jennifer Walther razem ze swoim synem Jacobem świętowali jego urodziny w letni wieczór, który spędzała razem z przyjaciółmi. Po odstawieniu dziecka do spania usłyszała przerażające krzyki swojego syna. Jednak gdy przybiegła, było już za póź...