Perspektywa Jennifer:
Wczorajszy dzień był co najmniej dziwny. Moja głowa pękała od natłoku przeróżnych myśli. Nie wiedziałam komu mam ufać, a komu nie. Na przykład tak było z Amber. Była moją główną podejrzaną jeżeli chodzi o porywaczy, ale i tak dalej sobie wmawiałam, że jest zbyt dobrą osobą, aby posunąć się do czegoś takiego.
Ale czy, aby na pewno?
Siedziałam przy kominku popijając ciepłą kawę. Jak na końcówkę września było dosyć zimno, ale ja się tym nie przejmowałam. Wolałam zimę niż lato więc dla mnie to nawet lepiej. Zawsze jak byłam mała z niecierpliwieniem czekałam na to kiedy spadnie śnieg i będzie można lepić bałwana oraz jeździć na sankach. I nie można również zapomnieć o Bożym Narodzeniu, które uwielbiałam. Nigdy nie mogłam się doczekać otwierania prezentów. Teraz mi jakoś przeszło, ale i tak kocham ten okres w roku.
Dołożyłam jeszcze trochę drewna do kominka, aby ogień zrobił się większy. Zakryłam się kocem na kanapie i włączyłam na telewizorze mój jeden z ulubionych filmów ,,Barbie''. Z zaciekawieniem oglądałam rozwój akcji, aż nie zadzwonił do mnie Xander. Odebrałam połączenie z kamerką i już po chwili w moim telefonie pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn.
- Cześć! Ale mam nowinę! – krzyczał ze szczęścia.
- Gadaj – wepchnęłam sobie garść popcornu, który zrobiłam jakiś czas temu do buzi.
- Zatrudnili mnie jako pielęgniarza do szpitala! – wypiął dumnie pierś. Zaklaskałam szczęśliwie dłońmi, uśmiechając się szczerze. Byłam naprawdę zadowolona z tego faktu, bo wiem jak chłopak zarywał noce dla nauki o tym zawodzie.
- Wielkie gratulacje! – zaśmiałam się.
- Dzięki. Jutro już zaczynam pierwszy dzień pracy. Jestem tak podekscytowany jak małe dziecko gdy widzi swój prezent pod choinką – pisnął.
- Zależy czy jest duży czy mały – pokręciłam głową z rozbawienia.
- Ale co?
- No prezent, głuptasie – palnęłam się ręką w czoło z zażenowania. Chwilę po tej mojej czynności Xander wybuchnął głośnym śmiechem.
- Dobra nieważne – przewrócił oczami z uśmiechem na ustach. – Co teraz robisz?
- Siedzę na kanapie i popijam kawę. Miałam oglądać film, ale mi w tym przeszkodziłeś – złapałam się teatralnie za serce pokazując jak bardzo mnie zabolało, że do mnie zadzwonił akurat w tamtym momencie.
- Chyba moje informacje były o wiele ciekawsze niż ten cały film co miałaś oglądać, czyż nie? – uniósł jedną brew oczekując mojej odpowiedzi.
- Niech ci będzie – dałam mu wygrać. Blondyn zacisnął dłoń w pięść i zrobił charakterystyczny ruch całą ręką mówiąc ciche ,,Jest!''.
- Dobra kończę, bo chce dokończyć oglądać – oznajmiłam i rozłączyłam się szybko nie dając mu nic powiedzieć. Odłożyłam telefon na bok i wznowiłam odtwarzanie filmu. Nie minęła nawet sekunda, a urządzenie znowu zabrzęczało informując o nowym powiadomieniu.
Od: Xander
A jaki film oglądasz?
Przewróciłam oczami, gdy spojrzałam na wiadomość, która musiała być oczywiście od Xandera.
Do: Xander
Taki, który nie jest przeznaczony dla ciebie.
Od: Xander
No weź, powiedz. Nie wygłupiaj się, serio chcę wiedzieć.
Do: Xander
Barbie. Mówi ci to coś?
Od: Xander
Mogę przyjść? Kocham Barbie!
Oficjalnie uważam, że powinnam mu zmienić nazwę jaką mam zapisaną w kontaktach. Od teraz będzie oznaczony jako ,,Głupek''. Ale chyba on nie musi o tym wiedzieć, co nie?
Do: Głupek
Nie.
Od: Głupek
Dzięki, świetna z ciebie koleżanka.
Od razu po przeczytaniu tej wiadomości dopadło mnie jakieś dziwne poczucie winy. To on nie wiedział, że słowo ,,nie'' w naszym katalogu dziewczęcym oznacza ,,tak''?
Do: Głupek
Nie obrażaj się już. Przychodź, ale masz zapukać w drzwi, a nie wpaść do środka z impetem.
Od: Głupek
Znowu wygrałem! Daj mi kilka minut.
Nie odpowiedziałam mu już na to zdanie. Postanowiłam na razie nie włączać filmu i poczekać na blondyna. Xander był bardzo wyróżniającym się chłopakiem na tle innych. Po pierwsze był totalnym babiarzem. Ogólnie jego ulubionym kolorem jest róż i połowa szafy blondyna jest w ubraniach w właśnie tym kolorze. Po kilku minutach bezczynnego siedzenia i myślenia o wszystkim i o niczym usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Mówiłam, żebyś zapukał! – zirytowałam się.
- Spadaj, dobrze wiedziałaś, że tego nie zrobię – wskoczył na kanapę i przechylił do siebie miskę popcornu, sprawiając, że kilka z nich upadło na miękką sofę. Przyjrzałam mu się uważnie. Miał na sobie różowy dres, a na nogach białe skarpety, które pewnie okropnie śmierdziały znając Xandera. Jego włosy były ułożone w nieładzie, ogólnie miał je roztrzepane na wszystkie strony. Zdecydowanie przydałby mu się fryzjer.
- Mógłbyś chociaż zamknąć drzwi?
- To twój dom, ty zamknij - powiedział z pełną buzią. Westchnęłam i wstałam z kanapy, aby zamknąć drzwi.
- Nikt cię nie nauczył tego, że z pełną buzią się nie mówi? – syknęłam do niego. Klapnęłam na kanapę obok niego i wyrwałam mu miskę z rąk. – Mój popcorn, ja go jem.
- Kobiety – jęknął ze zmęczeniem.
- Mężczyźni – przedrzeźniłam go, na co dostałam w brzuch z łokcia. – Auć, za co to?
- Nie no uderzyłem cię bez żadnego powodu, wiesz? – wywrócił oczami blondyn.
- Takie przypadki też się zdarzają – wzruszyłam ramionami po czym parsknęłam śmiechem. Odstawiłam miskę na środek kanapy, aby każdy z nas mógł normalnie jeść.
- Nic już nie mów najlepiej – warknął do mnie. Posłuchałam się go i już przez cały czas siedzieliśmy w ciszy słuchając tylko swoich oddechów.
***
Po obejrzeniu filmu razem z Xanderem porozmawialiśmy trochę o naszych odczuciach. Mówiliśmy co nam się w nim podobało, a co było totalnym gównem w całej fabule. Muszę jednak stwierdzić, że to był świetnie wykorzystany czas.
Gdy blondyn poszedł do swojego domu ja jeszcze zostałam na kanapie i oglądałam wiadomości, które były zadziwiająco nudne. Ale po chwili to się zmieniło, bo reporterka zaczęła temat nowego porwania.
- Dziś, godzina dziewiętnasta trzydzieści cztery, policja dostała komunikat od słynnej modelki Gigi Hughes. Jej ośmioletnia córka Nicole podczas gdy Gigi była na wybiegu, a ona z opiekunką została porwana przez dwóch morderców. Kobieta była rozczarowana jak odkryła, że jej dziecko tak po prostu zniknęło. Na szczęście w jej domu były kamery, co ułatwi działanie policji – oznajmiła reporterka. Nie słuchałam dalej jej słów, ponieważ wybiegłam z domu. W telefonie wpisałam sobie jej całe imię i weszłam w infografikę gdzie był napisany adres jej mieszkania. Bez zbędnego oglądania się za siebie, wsiadłam do auta i wyruszyłam w drogę do jej domu. Bo to ona w tym momencie była moją jedyną nadzieją.
YOU ARE READING
DISAPPEARING CHILDREN
Mystery / ThrillerDorosła Jennifer Walther razem ze swoim synem Jacobem świętowali jego urodziny w letni wieczór, który spędzała razem z przyjaciółmi. Po odstawieniu dziecka do spania usłyszała przerażające krzyki swojego syna. Jednak gdy przybiegła, było już za póź...