ROZDZIAŁ 30 - POWIEDZENIE NIEWŁAŚCIWEJ OSOBIE

17 0 0
                                    


Płacz. Ten stan emocjonalny ciągle mi towarzyszył. Nie wiedziałam z jakiego powodu i dlaczego. Był i nie chciał się ulotnić. Przez ostatnie dni nie uśmiechałam się prawie w ogóle. Moja chęć do jedzenia zmalała. To chyba... depresja?

Nie umiałam znaleźć żadnego powodu do szczęścia. Co z tego, że ludzie w kółko mi mówili, że się uda i jest szansa? Co z tego jeśli nie wiedzieli jak naprawdę jest? Nie miałam pojęcia komu ufać. Nie ufałam nawet sobie samej. I to było w tym wszystkim najgorsze. Bo ja potrzebowałam zaufania dla siebie, aby móc samej więcej zdziałać.

Patrzyłam w sufit i rozmyślałam o wszystkim. Najbardziej o moim życiu. Czy ono w ogóle miało sens? Jaką odgrywałam w nim rolę? Cienkiej i żałosnej dziewczynki?

To wszystko było takie trudne do zrozumienia. I pomyśleć, że Jezus za nas umarł...

Westchnęłam ciężko i zaczęłam podnosić się z łóżka. Słońce powoli zaczęło wznosić się wyżej nieba, a księżyc chował się pod nas. Od zawsze ciekawił mnie układ słoneczny i wszystko co związane z nim. Jak byłam młodsza, miałam obsesję na planetach, gwiazdach i asteroidach. Pamiętam, że gdy szłam do piątej klasy to byłam ogromnie podekscytowana geografią. Rodzice mi mówili, że będziemy się uczyć o kosmosie. Wyobraźcie sobie jaka byłam rozczarowana, gdy nauczycielka mi oznajmiła, że musimy poczekać do szóstej klasy! Wiem, że to tylko rok, ale mi się nie chciało tyle czekać... Po powrocie ze szkoły rzuciłam się na łóżko i wybuchłam płaczem. To były czasy...

No właśnie... rodzice! Ciekawe co tam u nich. Odciągnęłam od swojej głowy nadchodzące myśli i sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce. Kliknęłam w wiadomości, a następnie w kontakt „Mama".

Do: Mama

Cześć. Dawno się do was nie odzywałam. Co tam u was?

Po napisaniu poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. W ekspresie zrobiłam sobie moją ulubioną kawę. Z lodówki wyjęłam tylko mleko, a z szafki płatki, bo nie chciało mi się nic innego robić.

Po chwili usiadłam przy stole i zajęłam się jedzeniem. Nie zjadłam dużo, bo mój brzuch mi jak zwykle odmawiał. Zdecydowanie jakaś choroba...

Usłyszałam dźwięk z mojego telefonu, więc wzięłam go do ręki. Spojrzałam na wyświetlacz i odczytałam wiadomość.

Od: Mama

Witaj Jenni. U nas wszystko dobrze, a u ciebie? Radzisz sobie?

No i co ja miałam jej odpisać? Że jest okropnie źle, nocami wyję w poduszkę i nie mogę spać, a mój apetyt zmalał?

Do: Mama

Jest git, radzę sobie. Przykro mi z powodu Amber.

Kłamstwo.

Kłamstwo.

I kolejne kłamstwo.

Od: Mama

A co się stało?

Do: Mama

Jeszcze nie wiesz? Och... zmarła z powodu raka.

Czwarte kłamstwo...

Od: Mama

Ojej, będziemy musieli z tatą ją kiedyś odwiedzić. Prześlij nam wszystkie informacje. Muszę już lecieć, bo umówiłam się z koleżanką na ranne śniadanie w jej mieszkaniu. Ściskam!

Do: Mama

Okej, pa!

Po tej wiadomości napisałam jeszcze cały adres cmentarza. Jak już powiedziałam to trzeba było grać...

DISAPPEARING CHILDRENWhere stories live. Discover now