Rozdział 6. - Nadskakiwanie

178 29 160
                                    

Kolejne dni były chłodniejsze od pozostałych, zapowiadając tym samym nadejście zimy. Dzięki ubraniom ofiarowanym, przez Józefinę, nie musiała kupować zbyt wielu rzeczy poza ciepłymi trzewikami i rajstopami. Szal wyciągnęła z pudła stojącego w kącie, podobnie jak czapkę i rękawiczki. Pozostało jej więc trochę pieniędzy i pozwoliła sobie na odrobinę luksusu, kupując sobie flakonik nowych perfum. W obawie, że Tytus sprzeda płaszcz Anu, chodziła w nim do pracy, wzbudzając niemałe zainteresowanie. W końcu kobieta w męskim płaszczu to niecodzienny widok.

Anu.

Nie pojawił się przez kolejne dni, ale za to pojawiał się jego kierowca. Od niego zaś dowiedziała się, że Anu zadzwonił z aresztu do hotelu z prośbą, by wysyłali go codziennie wieczorem pod antykwariat, a i poprosił, by jej przekazano liścik napisany przez kogoś z hotelu. „Od Pana Anu. Przez najbliższy czas, moja droga, nie mogę użyczać ci swego ramienia podczas wieczornych spacerów, ale nie mógłbym spać spokojnie, nie mając pewności, że nie jesteś bezpieczna. Przyjmij ten bezinteresowny akt jako przeprosiny za nasz nieudany obiad. Z poważaniem, Anu Montenegra".

Józefina w poniedziałek, gdy zobaczyła Narcyzę, skacowaną i niewyspaną, ale wyjątkowo uśmiechniętą, i do tego w męskim płaszczu, aż piszczała z podekscytowania. I w miarę jak jej opowiadała, co się wydarzyło od momentu, jak Gniewomir odprowadził ją na przystanek, rosły wypieki, oczy błyszczały i raz po raz podrywała się ze swojego miejsca z głośnym „nie pieprz!", a potem wracała, wpatrując się w Narcyzę, jakby opowiadała właśnie baśń dla dorosłych. Z przejęciem słuchała o tym, jak milicja aresztowała Anu.

We wtorek zaś idąc do antykwariatu, natrafiła na Bohdana  i widziała jego spojrzenie. Wiedziała, na co tak patrzy - na płaszcz. Dogonił ją wtedy i próbował delikatnie podpytywać, dlaczego nosi męski płaszcz, a wtedy z tajemniczym uśmieszkiem powiedziała, że jest pożyczony od jej adoratora. Mogła tak mówić o Anu? Najgorsze było to, że Bohdana to nie zniechęciło. Gorzej. Wyczuł konkurencję i zaczął o nią bardziej zabiegać. Na jej biurku pojawiały się kwiaty, pojawiał się częściej w jej archiwum. Zaczął też na siłę ją odprowadzać pod antykwariat. I tak odkrył jej sklepik, i gdy pracowała, zacząć częściej przychodzić na pogawędki. To byłoby miłe, gdyby nie to, że zaczął się prawdziwie starać, dopiero gdy znalazł konkurenta.

Starał się być miły i szarmancki, ale to było inne bycie „miłym i szarmanckim". Ordynarnie łapał ją za dłonie albo łapał ją pod ramię. Nachodził ją w pracy, gdy miała klientów i próbowała ich obsługiwać. Bezustannie podpytywał ją o tego jej adoratora, robiąc jej delikatne wyrzuty. Tolerowała go z trudem, z ulgą oddychając, gdy wychodził na obiad do mamusi, i na szczęście, rzadko kiedy wracał tego samego dnia.

Był czwartek. Poderwała głowę znad lektury i odetchnęła z wyraźną ulgą. Józia. Uchyliła drzwi, zaglądając do środka i biegała oczami po jej małym sklepiku.

- Wyszedł - powiedziała, wstając i zamykając jednocześnie książkę.

- Na Światłość przenajświętszą! Co jego ugryzło, że tak za tobą łazi? - zapytała, wchodząc do środka i zamykając drzwi, by nie wpuszczać za dużo chłodu.

- Co? Już ci mówię co. Z desperatki, która i tak się za niego wyjdzie z braku innej opcji, stałam się partią, o którą zabiega ktoś inny. Łazi i pilnuje mnie jakbym była jego własnością - powiedziała, sącząc jad z pretensją i wskazując na drzwi.

- Może on liczy, że przyłapie cię z Anu, zrobi scenę, da mu w zęby i wygra w tym swoim chorym pojmowaniu świata? - zapytała Józia od niechcenia, a Narcyza zaraz poderwała głowę zaskoczona.

T-To było to? Narcyza otwierała i zamykała usta. N-Nie, to byłoby głupie. Bohdan był głupi. Czyli było to mądre w jego pojmowaniu świata.

- Swoją drogą, nasz Czekoladowy Pan już wrócił?

Antykwariat Dusz || Zegar Końca Świata, tom 1.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz