Rozdział 19

217 22 10
                                    

Neito bardzo ale to bardzo martwił się o Izuku, jednak myśl że także jego mogli przetrzymywać w laboratorium, odbierała mu zdolność normalnego funkcjonowania. Przeżył piekło jakim było życie a laboratorium. Przeżył to wszystko na własnej skórze i doskonale wiedział co to wszystko robi z człowiekiem. Nawet przy najbardziej czułym i kochającym alfą na świecie (jakim bez wątpienia był Shinso) nie potrafił wrócić do pełni normalności. Najgorszemu wrogowi nie życzyłby takiego losu. A co dopiero najbliższemu przyjacielowi. 
Mimo iż blisko byli już od dawna to dopiero teraz Neito dostrzegł jak cicho, jak pusto i zimno jest bez tego promyczka ciepła i nadziei jaki stanowił Izuku. 

W każdym miejscu Monoma dostrzegał jego brak. W pożyczonej koszulce. W własnoręcznie zanotowanej przez Izuku książce, czy w fotelu w którym zielonowłosy uwielbiał siadać. A przede wszystkim, w pustych, wypranych z wszelkiej emocji oczach Katsukiego. Oraz czerwonych od łez oczach Inko. Która to zaginięcie syna bardzo przeżywała. Do tego stopnia że ciąża jaką odkryła kilka dni wcześniej przestała jej sprawiać jakąkolwiek radość. 

Wszystko zdawało się walić odkąd Izuku zniknął. Uchodźców z watahy Todorokich było zbyt dużo, a rąk do pracy zbyt mało. Wszystko to kumulowało się w jednym momencie. Blondyn był fizycznie wycieńczony. By nie myśleć, nie skupiać się na wspomnieniach i czarnych scenariuszach, oddawał się pracy. 
Pracował przy uchodźcach od świtu do późnej nocy. Gdy wieczorem wracał do pokoju padał na twarz i od razu zasypiał, zbyt wycieńczony by myśleć o czymkolwiek innym.

I tak cały czas. Jak maszyna. Wykonywał te same czynności nawet przez sekundę się nad nimi nie zastanawiając. Bo wszystko co się działo rozdrapywało w nim stare rany. Dawny strach, poczucie zagrożenia, wszystko to z czym tak uparcie walczył wróciło. Ilekroć jego myśli wędrowały do Izuku, czuł że jego serce gwałtownie przyśpiesza, ciało zaczyna robić się lepkie od potu a oddech staje się nierównomierny, jakby niewystarczający by wypełnić płuca powietrzem.
Nocami budził się z krzykiem, gdyż wspomnienia tego co spotkało go w laboratorium dręczyły go w postaci koszmarów i nocnych majaków. Ciągle czuł oddech śmierci na karku. 

Najgorzej było w noce które spędzał sam. Gdy Shinso wracał wyjątkowo późno z poszukiwań, zwyczajowo koło wczesnych godzin porannych. To dopiero był koszmar. W takich chwilach zwykle szukałby pomocy u Izuku, w końcu ten nigdy by go nie odtrącił, nie odprawił w takim stanie. Jednak teraz... także i jego nie było obok. 

Jedzenie traciło swój smak i zamiast przyjemności, stanowiło przykry obowiązek. Ilekroć na dworze padał deszcz, zapach mokrej ziemi doprowadzał Neito do szału, przypominając dzień w którym sam był świadkiem zbrodni jakich dopuścił się Rekin. Lub jak już teraz wiedział Eijiro Kirishima. W końcu, ledwie dwa tygodnie później znalazł w końcu zajęcie które choć częściowo przywróciło mu spokój, zajmowało jego myśli na tyle by nie pogrążał się w czarnych wizjach. 
A było to... jeszcze dokładniejsze badanie sprawy Eijiro Kirishimy. Całego jego losu. Tego jak ze zwykłego chłopaka stał się wyszkoloną maszyną do zabijania. Po co? 
By zrozumieć proces i znaleźć sposób na jego odwrócenie. W końcu Hisashi groził że z Katsukiego zrobi jeszcze bardziej oszalałe monstrum. 

Blondyn spędzał całe godziny w archiwach, przeglądając wszelkie kroniki i dokumenty. Od aktów urodzenia, przez akty zgonów. Wszystko. Chciał wiedzieć wszystko co się da na temat Eijiro. W jego sypialni zawinęły dwie olbrzymie tablice, jedna korkowa na której wisiały dokumenty i zdjęcia, oraz druga magnetyczna. Na której to, znajdowały się zapisane przez Neito notatki. Całe to szukanie prawdy zaczęło przeradzać się w obsesję. Neito za wszelką cenę chciał odkryć co się wtedy wydarzyło. Bo jeżeli Hisashi będzie chciał skrzywdzić Katsukiego jeszcze bardziej uderzy właśnie w Shinso. A do tego nie mógł dopuścić.

Godzina W | Bakudeku OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz