Rozdział 3

319 29 37
                                    

Spotkanie twarzą w twarz z własnym koszmarem nigdy nie jest przyjemne. Szczególnie wtedy gdy koszmary spędzają ci sen z powiek, a ty sam popadasz w obłęd bojąc się zasnąć. Niestety tak właśnie wyglądała noc Izuku. Chłopak budził się co chwila zlany zimnym potem, uspakajając się dopiero wtedy gdy wyczuwał ciepłe ciało swojego męża. 

Same sny były zbyt brutalne, nawet na kategorię dla dorosłych. Ilość przemocy i krwi jaka się w nich pojawiała była zatrważająca. Izuku nie miał zielonego pojęcia skąd u niego takie sny. Nigdy przecież nie był na wojnie. Te koszmary były okrutne nie tylko ze względu na śmierć setek ludzi, lecz przede wszystkim ze względu na to że to sam Izuku, zadawał ból swoim bliskim. 

W tych snach Izuku miał na sobie wojskowy mundur i przewodził niewielkiemu oddziałowi, przedzierającemu się przez gęsty las. Zielonowłosy doskonale znał to miejsce, była to przecież polana na którą zawędrował w czasie nocy oczyszczania! Jakże mógłby nie rozpoznać tego miejsca. 
Chwilę po tym jak Izuku i pozostali żołnierze wkroczyli na polanę, spomiędzy krzewów zaczęli wyłaniać się żołnierze watahy. Dorosłe i nie do końca dorosłe Alfy gotowe poświęcić życie byleby bronić swojej rodziny. A na ich czele, nie kto inny jak Bakugo Katsuki. 

To był jeden z momentów w których Izuku się budził, bo już raz dośnił ten sen do końca. Wiedział czym to się kończy, więc już w tym momencie jego serce biło na alarm. Co jednak działo się dalej? 

W owym śnie Izuku był tym który pierwszy pociągnął za spust. Strzelił prosto w klatkę piersiową osoby którą kochał najbardziej w świecie. Chłopak chyba nigdy nie zdoła wymazać z pamięci, tego pełnego poczucia zdrady spojrzenia. Tych przerażonych czerwonych oczu, które patrzyły na niego w czasie gdy ciało Katsukiego bezwiednie opadało na ziemię. 

Zdarzało się że Izuku budził się z płaczem. Nie potrafił się uspokoić, co alarmowało Katsukiego. Jedynie on potrafił ukoić nerwy swojego mate po nocnych marach. Jednak nawet jemu Izuku nie chciał zdradzić treści tych snów. 

- Izuku co się dzieje? - zapytał Katsuki, kiedy kolejną noc z rzędu Izuku nie chciał iść spać. Chłopak wynajdywał sobie absolutnie każdą wymówkę byleby nie zmrużyć oka. To bardzo martwiło blondyna. 

- Nic się nie dzieje. Po prostu zapomniałem... zrobić coś ważnego do szkoły. - odpowiedział wymijająco Izuku i aby jego kłamstwo zabrzmiało wiarygodnie usiadł przy biurku, udając że poszukuje czegoś wśród notatek i zeszytów. 

- Mam ci pomóc? Uwiniemy się z tym w góra piętnaście minut. 

- Nie, nie trzeba. Możesz iść spać. To na pewno nie zajmie mi dużo czasu. 

- A mnie się wydaje że coś kręcisz. - stwierdził Katsuki i wstał z łóżka, czując przez skórę że dzieje się coś naprawdę niedobrego. Chłopak stanął za plecami swojej omegi, spoglądając na drżące ze stresu ręce zielonowłosego. - Powiesz mi co się dzieje? 

- Naprawdę nic się nie dzieje. Możesz mi zaufać. - odpowiedział Izuku, jednak reakcja jego ciała przeczyła jego słowom. Strach jaki trawił go od środka, było widać gołym okiem. 

- Zuzu, jestem zmęczony ale na pewno nie ślepy. Co się z tobą dzieje? Chodzi o te sny? - zapytał Alfa, w którego pamięci odżyło te kilka dni gdy Izuku budził się z płaczem i za nic nie chciał powiedzieć co było tego powodem. Może to i banalne przypuszczenie, jednak być może to właśnie to powodowało zachowanie jego Omegi? 

- Katsuki, idź spać i nie drąż tematu. 

- Czyli mam rację. Coś jest na rzeczy. Co ci się śni? Izuku, przecież sam najlepiej wiesz że nie da się funkcjonować bez snu. Tak nie można. 

- Nic mi się nie śni, a ty masz jakieś urojenia. - prychnął Izuku, lecz ponownie jego zachowanie przeczyło jego słowom. Bo choć usta mówiły odejdź, to ciało krzyczało zostań. Choć słowami starał się spławić Katsukiego, to czynami robił coś zupełnie odwrotnego. Jego słowa zabawnie kontrastowały z tym jak rozpaczliwie wtulał się w klatkę piersiową blondyna, nie pozwalając mu odejść nawet na krok. 

- Izu, proszę rozmawiaj ze mną. Wiem że dużo przeszedłeś i ze strony Rekina i tego wszystkiego co działo się potem. Ja to rozumiem i wierz mi koszmary nocne po czymś takim wcale nie są czymś niezwykłym. To normalne i wierz mi, z czasem to przejdzie. 

- A co jeśli nie? Co jeśli codziennie od nowa będę musiał przeżywać ten koszmar od nowa? Oglądać cię... martwego? - Izuku świadomie pozwolił sobie pominąć fakt że w owych snach to właśnie on odbiera mu życie. Przecież nigdy by tego nie zrobił! Za nic w świecie! 

- Izuku... - Alfa pogłaskał czule policzek swojej omegi i mocniej przycisnął go do piersi, dając mu w ten sposób poczucie bezpieczeństwa którego ten tak bardzo potrzebował. - Masz moje słowo, że nic mi nie jest. Możesz spać spokojnie, bo ja nigdzie się nie wybieram, a tym bardziej nie umieram. 

- Ja to wiem. Ja wiem że wszystko jest dobrze, ale te sny są takie realne. Mam wrażenie jakbym oglądał jakieś wspomnienie a nie wytwór mojej chorej wyobraźni. 

- Dużo na ciebie spadło, w bardzo krótkim okresie czasu. Nacierpiałeś się więcej niż większość naszych rówieśników. Naprawdę możesz mi wierzyć gdy mówię że to reakcja twojego organizmu na cały ten stres. 

- Ale...

- Spróbuj się dzisiaj zdrzemnąć, a jutro porozmawiam z Aizawą czy nie ma czegoś co mogłoby zagwarantować ci spokojny sen. 

- Myślisz że to możliwe? 

- Oczywiście, a teraz wskakuj w piżamę i do łóżka, bo strasznie zimno mi tam bez ciebie. - zaśmiał się cicho Katsuki i delikatnie pocałował niższego chłopaka. Wbrew pozorom nawet tak prozaiczna rzecz jak koszmary Izuku, strasznie go martwiła. W końcu nic nie dzieje się bez przyczyny. 

Izuku powiedział mu jedynie że w tych snach, on sam jest martwy. Więc może to właśnie tego się boi? Że ktokolwiek kryje się za inicjałami H.M. zrobi krzywdę jego bliskim? Czyżby to właśnie tego dotyczyły te koszmary? 

Katsuki naprawdę chciał pomóc Izuku, zdjąć choć część ciężaru który ten musi dźwigać  na swoich barkach. To nie było jednak takie proste, a sam blondyn ledwie dawał sobie radę z nawałem obowiązków jakie na niego spadły. Za dwa miesiące miał przejąć władzę i pieczę nad watahą. Już teraz obowiązków było stanowczo za dużo jak na jedną osobę, jednak Katsuki nie narzekał nawet jednym słowem. 
Od dziecka wiedział że będzie Alfą watahy. Od dziecka tego chciał i był gotów wziąć na siebie odpowiedzialność za wszystkich ludzi żyjących w jego watasze. 

Był dumny z tego kim jest. 

Ale najważniejszym tytułem był dla niego tytuł męża. Dlatego miał zamiar zrobić sobie wolne od królewskich spraw i zadbać o dobro swojego Omegi. W końcu to jemu ślubował całego siebie. 


Od autorki
Jedziemy z tym koskem. Może jeszcze nie jest to regularność jaką bym chciała mieć, ale i tak rozdziały pojawiają się częściej niż na początku. Mam nadzieję że niebawem uda mi się zwiększyć tempo. 

Mam nadzieję że rozdział wam się podobał i do zobaczenia w następnym. 
Buziaki
~ Nikita

PS. Ten sen wcale nie jest przypadkowy, a ten rozdział jest jednym z najważniejszych na ten moment. 

Godzina W | Bakudeku OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz