- W życiu bym nie pomyślał że swoje osiemnaste urodziny spędzę na tropie seryjnego mordercy. - powiedział Izuku mocniej naciągając kaptur na głowę, gdy pod osłoną nocy wymykali się z domu rodziny Kawamura.
Osamu i Daichi jak na wspaniałych wujków przystało obiecali kryć ich przez tydzień i nie zadawali zbędnych pytań. Oczywiście nie obyło się jednak bez troski o siostrzeńca i obaj mężczyźni zapowiedzieli że jeżeli chłopcy nie wrócą w ciągu tygodnia, wyjawią prawdę za równo Inko jak i rodzinie władczej.
Oczywiście nie była to złośliwość, a raczej troska o Izuku i jego przyjaciela. Bo gdyby coś im się stało, to jednak ktoś przyszedłby im na pomoc.- Wcisnąłeś im taki kit że sam prawie w to wszystko uwierzyłem. Od kiedy ty tak dobrze kłamiesz? - odpowiedział również szeptem Monoma, którego kaptur uparcie zsuwał się z głowy pod wpływem podmuchów wiatru.
- Sam nie wiem, jakoś samo tak wyszło. - szczerze mówiąc Izuku nie kłamał, gdy Osamu zapytał go dlaczego chcą "odpocząć" od Domu Głównego, poczuł jak grunt osuwa mu się spod nóg. Rzucił więc pierwszym powodem który przyszedł mu do głowy i o dziwo, zadziałało.
- Jakoś wyszło? Wujku, wiesz jak to jest. Neito pokłócił się z Shinso i atmosfera w domu głównym jest jak w zakładzie pogrzebowym. A w tym wszystkim Katsuki i te jego dni Alfy. Potrzebujemy kilku dni dla siebie, żeby odpocząć i zająć się sobą. - sparodiował Monoma, próbując tak modulować głosem by ten choć trochę przypominał ten należący do Izuku.
- No weź! To była pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy kiedy Osamu zapytał dlaczego mają nas kryć. Wolałbyś żebym mu powiedział że chcemy pozwiedzać dom mordercy który omal nas nie zabił? Już widzę jak chętnie by nam wtedy pomogli.
- Ja nie mam pretensji Zu. Po prostu jestem pod wrażeniem. Co nie zmienia faktu że teraz może nas zaatakować dosłownie wszystko. Od wilków z innej watahy zaczynając na żołnierzach z laboratoriów kończąc. Nic nas tutaj nie chroni.
- Mówiłem ci żebyś został w domu, to za nic nie chciałeś o tym słyszeć. - wypomniał mu Izuku, na co Neito jedynie przewrócił oczami.
- Bo za nic nie puszczę cię sam na taką wyprawę, którą nawiasem mówiąc sam wymyśliłem.
- Przepraszam cię Neito, nie chciałem na ciebie naskoczyć. Po prostu... jestem jakiś dziwnie nerwowy odkąd Katsuki pojechał sprawdzać te bariery. Mam takie, złe przeczucia których w żaden logiczny sposób nie mogę wytłumaczyć.
- Luz. W przeciwieństwie do ciebie uważałem na lekcjach z Aizawą i wiem o istnieniu czegoś takiego jak złoty miesiąc. Gdybyś skupił się na tym co mówił nasz drogi belfer to byś wiedział.
Izuku nie odpowiedział na tę zaczepkę gdyż oboje zaalarmował nagły, dziwny odgłos. Ktoś się zbliżał, a odgłos kroków był coraz donośniejszy. Do tego stopnia że podszycie wyraźnie szeleściło pod nogami przybysza.
Szkolenie w U.A. dało jakiekolwiek efekty gdyż Izuku zdołał zareagować w miarę szybkim tempie. Chłopak pchnął Neito głęboko w krzaki i sam szybko czmychnął by skryć się wśród gałęzi jednego z pobliskich krzewów.Oboje odczuli mniejsze czy większe otarcia, spowodowane bądź co bądź twardymi gałązkami, lepsze jednak to niż spotkanie z intruzem. Kimkolwiek by owy intruz nie był. Omegi wymieniły się przerażonymi spojrzeniami i starali się nie oddychać. Wszystko po to by nie wydać z siebie żadnego dźwięku który mógłby zdradzić ich położenie tajemniczemu mężczyźnie który pojawił się w lesie.
Mężczyzna miał na sobie czarną dresową bluzę dopasowaną do spodni, a kaptur naciągnięty na głowę dodatkowo ukrywał jego twarz, tak że dostrzeżenie jej było prawie że niemożliwe. Gdy tylko ten opadł, stało się jasne że przybysz nie stanowi zagrożenia. Nie mniej jednak pozostawało tu pytanie, co on tu na litość bogów robił?!
CZYTASZ
Godzina W | Bakudeku Omegaverse
Fiksi PenggemarUWAGA: Ta książka jest bezpośrednią kontynuacją "Watahy", znajomość pierwszej części jest niezbędna do zrozumienia wydarzeń z tego tomu. Tajemniczy H, bez wątpienia zachwiał spokojem Izuku i Katsukiego. Mimo to młody alfa nie miał zamiaru pozwolić...