Rozdział 5

336 30 22
                                    

- Skoro i tak dostałem wolne na cały dzień, co powiesz na spacer, a później romantyczną kolację przy świecach? - zaproponował nagle Katsuki na ustach którego zabłysł piękny, zdradzający determinację uśmiech. Blondyn nie miał zamiaru dopuścić by ogień w ich małżeństwie wygasł, dlatego każda okazja była dobra by zadbać o płomień ich uczuć. 

- No i jak miałbym ci odmówić, skoro patrzysz na mnie tymi oczami? - westchnął Izuku, udając przy tym załamanego. Tak naprawdę jednak serce podskakiwało mu w piersi i cieszył się na tę randkę tak samo mocno jak wtedy gdy po raz pierwszy przekroczyli granice przyzwoitości jeszcze na długo przed ślubami. 

- Jakimi oczami? - zapytał blondyn, który to ani przez chwilę nie wątpił że słowa Izuku są żartem. Czytał z niego jak z otwartej księgi i doskonale wiedział kiedy udaje, a kiedy naprawdę jest na niego zły. 

- Tymi w których się zakochałem. - odpowiedział zielonowłosy, na którego ustach od razu pojawił się szeroki i przede wszystkim szczery uśmiech. - I tych które będę chciał widzieć codziennie rano gdy się obudzę. 

- No, no, jeszcze chwila i zamienimy się rolami. Bo mógłbym przywyknąć do takich wyznań z twojej strony. - powiedział Katsuki, z zadowolonym uśmiechem na ustach. W tamtej chwili, mógł zapomnieć o byciu Alfą watahy, zapomnieć o groźbach i nieznajomym prześladowcy. Choć przez chwilę mógł poczuć się tak jak czuł się tak jak wtedy gdy Rekin jeszcze im nie zagrażał. 

- Nie mam nic przeciwko. Zdecydowanie za rzadko prawię ci komplementy wiesz? Z drugiej strony sam jesteś sobie winien, gdybyś był częściej w domu miałbym ku temu częściej okazję. 

W słowach Izuku był ukryty przytyk, lecz Katsuki puścił go mimo uszu. To prawda że pracował zdecydowanie więcej niż powinien i na wszelkie sposoby próbował udowodnić wszystkim w okół że jest dość odpowiedzialny by przejąć watahę. Jednak nie robił tego bez sensownie. Pracował na to by mogli wyprowadzić się z domu głównego. Mieć własne cztery kąty. Więcej prywatności. 

Chciał po prostu zapewnić im zwyczajne, rodzinne życie na jakie zasługują. Co więcej chciał to zrobić teraz gdy oboje mieli czas by cieszyć się każdą chwilą związaną z budową i remontem domu. Bo tego chciał, by budowa domu stała się kolejną chwilą która ich do siebie zbliży. Nie chciał się spieszyć, lecz jednocześnie wiedział że jeśli tego nie zrobi to być może nie dane im będzie zrobić wielu rzeczy które chodziły mu po głowie. 
W końcu skoro byli już małżeństwem, prędzej czy później w ich życiu pojawią się dzieci. A one także będą potrzebowały swojej bezpiecznej przestrzeni by rosnąć i rozwijać się w spokoju. 

- Nad czym tak myślisz? - zapytał po chwili milczenia Izuku. Po tym wszystkim co razem przeszli Katsuki był dla niego jak otwarta księga, sama jego mimika zdradzała że coś zaprząta jego myśli. Zielonowłosy doskonale znał tę minę i te ściągnięte brwi. Coś go męczy, jednak na ten moment Izuku był przekonany że chodzi o ich prześladowcę. W żadnym razie nie zdawał sobie sprawy jak daleko od prawdy było jego rozumowanie. 

- Zastanawiam się tylko czy spodoba ci się nasza randka nic więcej. - odpowiedział Katsuki bez najmniejszego nawet zająknięcia i podrapał się po karku, udając przy tym nieco zawstydzonego. Szło mu to tak dobrze że Izuku prawie się nie połapał. Cóż istotne jest tu słowo klucz, prawie. Młodszy postanowił jednak nie drążyć tematu i skupić się na ich wyjściu. W końcu od naprawdę długiego czasu nie mieli dnia dla siebie. 

- Już mi się podoba, bo jestem tutaj z tobą i nikt nie zawraca nam głowy co kilka minut. 

- Wiem że jest ci ciężko, ale to się niedługo zmieni. Obiecuję ci to. - Katsuki mocniej ścisnął dłoń Izuku, modląc się w duchu by dziś wieczorem jego matka podpisała odpowiednie dokumenty. Nie chciał kupić byle jakiego domu. On chciał kupić dom swoich dziadków. Chciał by jego rodzina mogła zamieszkać w miejscu z którego on sam pochodzi. 

Godzina W | Bakudeku OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz