*Media zrozumiecie później, w końcówce tego rozdziału*
Gdy tylko Neito i Izuku zeszli do katakumb, oczywistym było że Monoma nie miał zielonego pojęcia o tym gdzie się znaleźli. Cóż nie można go winić, mało kto z własnej woli zapuściłby się w to miejsce. Nie mniej jednak z jakiegoś powodu, Archiwa znalazły się w katakumbach. Od skalnych ścian ciągnęło chłodem i co jakiś czas słychać było krople wody uderzające o kamień.
- Nie oddalaj się, gdybyś się zgubił zajęłoby całe tygodnie zanim ktoś by cię znalazł.- powiedział Izuku ściskając w dłoniach mapę, którą wiele dni temu dostał od Masaru. Choć dostał ją w zupełnie innym celu ważne było jedynie to że wiedział jak się poruszać w tej plątaninie korytarzy.
- Izuku? - Neito trzymał przyjaciela za rękę bojąc się odsunąć na chociażby dwa kroki. - Czym tak naprawdę są te katakumby? Bo to wygląda jak trumna.
- Em... myślałem że wiesz. - odpowiedział zmieszany Izuku, patrząc na przyjaciela przepraszającym wzrokiem. Sam czuł ciarki na myśl o tym co skrywały podziemia Domu Głównego. - Katakumby to tak jakby cmentarz.
- ŻE PRZEPRASZAM CO?! - wrzasnął blondyn, czego szybko pożałował gdyż zbudzone hałasem nietoperze zerwały się do lotu, czym nieźle obie omegi nastraszyły. Zdecydowanie nie powinni się tam zapuszczać sami. No ale Izuku i Neito to spółka, która wręcz uwielbia narażać się na niebezpieczeństwo tylko po to by ktoś inny był bezpieczny.
- Myślałem że wiesz! - odpowiedział na swoją obronę Izuku, jeszcze raz spoglądając na trzymaną w dłoniach mapę. - To już nie daleko, a przy okazji nie będziemy musieli przechodzić przez główną komorę w której znajduje się najwięcej ciał.
- Tutaj ciągle są zwłoki? Kto na litość boską trzyma dokumenty w takim miejscu?!
- Ktoś kto ma coś do ukrycia.
- Sugerujesz...
- To przecież nie Mitsuki założyła to Archiwum, niektóre z tamtych ksiąg mają więcej niż czterysta lat. Założę się że osoba która stworzyła to miejsce miała swoje za uszami i chciała to jak najbardziej ukryć.
- A wiesz to wszystko ponieważ...?
- Ponieważ Masaru o tym ze mną rozmawiał. Zanim odnalazłem rodzinę, chciałem się tu przejść i za pomocą drzewa genealogicznego ustalić gdzie szukać żyjących członków rodziny. A że Katsuki znalazł ich zanim zdążyłem tu zajrzeć odpuściłem temat.
- Cóż, przynajmniej tyle że nie błądzimy tu po omacku. Nie chciałbym się zgubić w takim miejscu. - na samą myśl o spędzeniu nocy w towarzystwie całych setek trupów, Monomie robiło się niedobrze. To miejsce przypominało mu o tym okresie życia który za wszelką cenę starał się wymazać z pamięci. O laboratoriach. Nie odzywał się jednak ani słowem, w końcu oboje mieli teraz dużo ważniejszą sprawę na głowie, a na rozmowy od serca znajdzie się jeszcze czas.
- Wierz mi ja też nie. Chyba dostałbym zawału. - przyznał szczerze Izuku i uśmiechnął się nerwowo do blondyna. Im dalej zagłębiali się w podziemne korytarze, tym bardziej się bał że zgubi drogę i oboje dokonają żywota w tym zapomnianym przez bogów miejscu. - Katsuki mnie zabije jak się o tym dowie.
- Jeśli się dowie. - poprawił przyjaciela blondyn, na jakiś czas rozluźniając atmosferę. O ile w ogóle można mówić o luźnej atmosferze w takim miejscu jak to.
- To chyba te drzwi. - powiedział nagle Izuku zatrzymując się przed ciężkimi, metalowymi drzwiami. Na drzwiach tych pełno było metalowych zdobień, a w tym także klamka wykonana ze złota. Przedstawiała ona węża.
CZYTASZ
Godzina W | Bakudeku Omegaverse
FanficUWAGA: Ta książka jest bezpośrednią kontynuacją "Watahy", znajomość pierwszej części jest niezbędna do zrozumienia wydarzeń z tego tomu. Tajemniczy H, bez wątpienia zachwiał spokojem Izuku i Katsukiego. Mimo to młody alfa nie miał zamiaru pozwolić...