Tej nocy Katsuki nie wrócił do domu. Podobnie z resztą jak jego ochroniarz i zaufany przyjaciel - Shinso Hitoshi. Szczerze powiedziawszy, nikt kto uczestniczył w ich małej misji nie wrócił na noc do domu. Mieli zbyt wiele do zrobienia by marnować kilka godzin każdego dnia na dojazdy.
Dlatego odgórnie zdecydowano że do czasu gdy bariera zostanie naprawiona Bakugo i jego ludzie pozostaną na miejscu.Może się to wydawać dziwne, bo jakże nielogicznym jest narażanie następcy tronu! Niestety jednak do uruchomienia barier potrzebny jest co najmniej jeden członek rodziny władczej. Bo tym co budzi bariery, jest ich krew.
Dość brutalny i nieco zwyrodniały zwyczaj, jednak należy pamiętać że gdy tworzono go wiele lat temu mentalność była zupełnie inna. A poza tym magia krwi zawsze była najtrwalsza.- Mam złe przeczucia. - powiedział tego wieczoru Katsuki, oboje z Shinso stali wtedy przed domem w którym ich zakwaterowano. Jakoś dziwnie było im spać w pomieszczeniu, które do niedawna było domem wszystkich tych zamordowanych strażników.
- Odnośnie czego? - zapytał fioletowowłosy i spojrzał na przyjaciela z lekkim grymasem na twarzy. To miejsce wywoływało w nim nieprzyjemne ciarki, a świadomość że Katsuki ma podobne odczucia wcale nie pomagała mu zignorować tego uczucia.
- Tego wszystkiego. A już najbardziej co do Domu Głównego, czuję że dzieje się tam coś o czym powinienem wiedzieć. - blondyn westchnął czując dziwne uczucie w klatce piersiowej, które wręcz krzyczało że to nie kto inny a właśnie jego mate robi wszystko by wpakować się w kłopoty.
- Może sam już się nakręcasz? Wiesz ostatnie dni mocno nadwyrężyły cię pod każdym możliwym względem. Wcale bym się nie zdziwił gdyby stałe poczucie zagrożenia było jednym ze skutków ubocznych.
- To coś innego. Nie potrafię ci tego wyjaśnić ale odkąd oznaczyłem Izuku, czuję gdy ten robi coś głupiego. - powiedział Katsuki opierając dłonie na barierce i wlepiając wzrok w zachmurzone niebo. - Wiem że nie mogę go kontrolować i muszę mu zaufać, ale boję się że z tym swoim pragnieniem ochrony innych, zapomni o własnym bezpieczeństwie.
- To tylko świadczy o tym że jesteś dobrym Alfą. - odpowiedział Shinso kładąc Katsukiemu dłoń na ramieniu, był to prosty gest, jednak w tamtej chwili był on dosłownie na wagę złota. - Zaufaj mu i daj mu działać. Trzymając go w złotej klatce sprawisz że cię znienawidzi. Bo dokładnie to samo zrobiła mu matka wiele lat temu.
- Sam już nie wiem. Mam wrażenie że ciągle robię zbyt mało żeby go chronić i zdecydowanie zbyt mało by był ze mną szczęśliwy. - Blondyn westchnął przeciągle żałując że nie może zapomnieć o tych wszystkich niepotrzebnych wątpliwościach i ułożyć się u boku męża. Wtedy wszystko byłoby łatwiejsze.
- No to już wiem że zaczynasz świrować przez oddzielenie od omegi przed upływem złotego miesiąca*. Gdyby Izuku nie był z tobą szczęśliwy to by za ciebie nie wychodził, co więcej gdybyś był złym Alfą to matka Izuku, Neito i połowa naszej watahy skopałaby ci dupsko i nawet ja nie dałbym rady cię przed nimi ochronić. Co nawiasem mówiąc jest dość przerażające.
Katsuki zaśmiał się słysząc to dość komiczne przedstawienie sytuacji i odbił się od barierki wstając na równe nogi. Nocne powietrze było wyjątkowo chłodne tej nocy, dlatego wymieniwszy porozumiewawcze spojrzenia Hitoshi i Katsuki wrócili do środka by nie marznąć przez wzmagający się wiatr.
Żadne z nich nie wiedziało jak blisko był wtedy człowiek odpowiedzialny za to wszystko. Hisashi obserwował ich spomiędzy krzewów, napawając się wręcz zamieszaniem jakie udało mu się wywołać. Jego popękane usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu i choć miał ich teraz jak na tacy, nie miał zamiaru atakować. Gra trwała.
Lubił budzić strach i patrzeć jak te jednostki udające ludzi tracą nad sobą panowanie. Miał już pełen plan, jak doprowadzić ich na skraj paniki tak samo jak wtedy gdy wytłukli ich w pień kilkanaście lat temu.Sąsiednia Wataha, wataha prowadzona przez rodzinę Todorokich miała dużo słabsze zabezpieczenia. To aż wstyd że przez tyle lat Enji Todoroki i jego rodzina grali mu na nosie, ukrywając się wśród normalnych ludzi. Na szczęście to już przeszłość i niedługo każde z nich zapłaci za bycie takim... wynaturzeniem.
A to pośle bezpośrednią wiadomość do jego głównego celu. Wy będziecie następni. Nie ważne co zrobią, nie ważne jak wielu ludzi będzie musiał poświęcić. Osiągnie swój cel. Tak jak zawsze to robił.
***
Rano naprawiono bariery, choć nie było to w żadnym razie przyjemne. Za równo Masaru jak i Katsuki musieli dość mocno naciąć swoje dłonie. Tak by krew spływała prosto na kamień barierowy. Doświadczenie bardzo nieprzyjemne, jednak niezbędne by ich ludzie mogli żyć w spokoju nie bojąc się o swoje bezpieczeństwo.
Oczywiście za równo obecna Luna stada jak i jego syn zostali należycie opatrzeni, aby do rany nie dotarł żaden brud czy inne niepożądane elementy. Oczywiście rany będą goiły się o niebo szybciej gdy w końcu wrócą do domu, na razie jednak warstwa gazy i bandaży powinna wystarczyć.
- Wiesz co Stary? - zagadnął Katsukiego Hitoshi kiedy oboje jechali już w stronę domu. - Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę że nie jesteśmy spokrewnieni.
- Aha? Powinienem się chyba za to obrazić. - odpowiedział na to nieco rozbawiony blondyn, dla którego to stwierdzenie było tak niespodziewane, że aż go rozbawiło. Z resztą mało kto w przypadkowym momencie rozmowy stwierdza że, w sumie to dobrze że, nie jesteście rodziną.
- Nie obrażaj się, tylko słuchaj. Te wszystkie obrzędy z udziałem Luny i Alfy są chore! Za każdym razem zadają jakieś rany czy inne podobne wymysły. - i szczerze mówiąc Shinso po prostu powiedział na głos to, co myślą wszyscy w okół. Świat poszedł do przodu a tu tradycje rodem ze średniowiecza. Z drugiej strony jeśli lud zapomni o starej magii zapewniającej im bezpieczeństwo, mogą znaleźć się w większym niebezpieczeństwie niż kiedykolwiek wcześniej.
- Czasem po prostu musi tak być. Wiesz przykładowo poród też bardzo boli, a mimo wszystko przynosi dobro. Bo zakładam że dziecko jest czymś dobrym, nawet jeżeli nie w życiu rodziców, to w życiu kogoś innego.
- To żeś walnął porównanie. - fioletowowłosy wywrócił oczami wyraźnie rozbawiony. - Przyznaj się że chodzi ci po głowie własna gromadka dzieciaków.
- Kiedyś na pewno chciałbym mieć dzieci, ale teraz to nie jest odpowiedni moment. Izuku musi skończyć szkołę a ja muszę pozbyć się tego psychopaty czyhającego na nasze życie. - stwierdził dość poważnie Katsuki, a po jego słowach zapanowała dziwna, dość specyficzna atmosfera. - Pamiętasz jak kiedyś planowaliśmy zeswatać ze sobą nasze dzieci?
- Pamiętam. - odpowiedział Hitoshi, a jego donośny śmiech sprawił że jadący przed nimi członkowie oddziału odwrócili się gwałtownie by sprawdzić co się dzieje. - A potem dotarło do nas że szanse by akurat nasze dzieci były mate są raczej niskie.
- A szkoda. Byłbym bardzo dobrym teściem.
- A ja nie? Byłbym rewelacyjnym ojcem, nie mówiąc już o byciu dziadkiem!
- I wiesz co, właśnie po tym widać że się starzejemy. Mając szesnaście lat uciekaliśmy od tego tematu i czerwieniliśmy na samo wspomnienie o tych rzeczach a teraz...
- A teraz sami zaczynamy temat i szczerze mówiąc, żadne z nas nie miałoby nic przeciwko takiej przyszłości.
- Dokładnie. To się chyba nazywa starość. - zaśmiał się Katsuki i właśnie wtedy do rozmowy dołączył Masaru.
- To się nazywa dorosłość, opcjonalnie miłość. Na starość to będziesz marzył o ciepłych kapciach i odcinku serialu... tak jak twoja matka.
I cała trójka znów się zaśmiała, nie zdając sobie sprawy z zamieszania panującego w Domu Głównym ani też z sprytnego planu dwóch omeg, które już dawno znajdowały się poza terenem watahy.
Złoty miesiąc* - Miesiąc czasu po oznaczeniu. W tym czasie omega i alfa dużo mocniej odczuwają swoją nieobecność, gdy są czasowo rozdzieleni. Rozłąka trwająca dłużej niż dobę powoduje różne natrętne myśli mające sprowokować Alfę/Omegę do powrotu. Jest to mechanizm biologiczny, mający sprawić że wilki już w pierwszym miesiącu małżeństwa skutecznie zdobędą potomka.
Maraton 5/???
CZYTASZ
Godzina W | Bakudeku Omegaverse
FanficUWAGA: Ta książka jest bezpośrednią kontynuacją "Watahy", znajomość pierwszej części jest niezbędna do zrozumienia wydarzeń z tego tomu. Tajemniczy H, bez wątpienia zachwiał spokojem Izuku i Katsukiego. Mimo to młody alfa nie miał zamiaru pozwolić...