Rozdział 23

195 19 3
                                    

Tamtego wieczoru pierwszy raz od dawna Izuku wszedł do swojej sypialni faktycznie zamierzając tam zostać. Choć sam stan pomieszczenia nie był zbyt powalający. Wszędzie walały się puszki i butelki po alkoholu, zapach był tak silny jakby od wielu dni nikt tutaj nie wietrzył. Izuku z trudem powstrzymał nagłą ochotę by stamtąd wyjść, wystarczył jeden rzut oka na łóżko by zielonowłosy zupełnie porzucił myśl o ucieczce. 

Na ich łóżku, zaplątany w kołdrę i własną bluzę leżał Katsuki. Zupełnie pijany. Do tego stopnia , że nawet nie zauważył obecności Izuku. Pogrążony w swoim własnym, alkoholowym majaku, przypominającym sen. Ten widok złamałby serce nawet najtwardszemu z Alf. Był to bowiem obraz człowieka który stracił wszystko, który przestał walczyć o lepsze jutro, który pogrążył się we własnym cierpieniu, ciągle spadając w dół. Tak jak wiele Alf przed nim, a także zapewne wielu którzy dopiero się narodzą. Tak jak Alfa który stracił swojego mate. Swoje wszystko. 

I wtedy Izuku zrozumiał że swoich zachowaniem doprowadził go do tego stanu. Z uporem maniaka budował mur, mający odgrodzić go od świata. Zupełnie nie zdając sobie sprawy że tym samym zupełnie niszczy człowieka którego kiedyś, tak bardzo kochał. Którego nadal kochał. 
Chłopak czuł jak na jego barki spada ciężar, świadomość tego do czego doprowadził odcinając się od wszystkich. 

- Kacchan? - chciał zwrócić na siebie uwagę Alfy, jednakże pod napływem emocji jego głos załamał się i zamiast pewnego tonu, wyszło coś na wzór płaczliwego pytania. Na szczęście jednak Katsuki go usłyszał, gdyż od razu zwrócił głowę w jego stronę. 

Przez chwilę tak patrzyli sobie w oczy, a żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć. Oboje zastygli w bezruchu jak wyrzeźbione w marmurze statuy. I tak zapanowała cisza. Przerwał to Izuku, który po kilku minutach milczenia postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Namieszał kijem w smole, więc teraz zamierzał ten kij wyczyścić. Chłopak usiadł na krawędzi łóżka, zaraz obok miejsca w którym leżał aktualnie Katsuki. Czuł jak spojrzenie blondyna śledzi jego każdy ruch. Jakby się go obawiał, albo raczej jakby obawiał się że jego, tak naprawdę tutaj nie ma. 

Ileż alkoholu musiał wypić że jego wilcze ja nie potrafiło dojść do głosu? 

- Coś ty ze sobą zrobił... - wyszeptał Izuku, odgarniając włosy które opadły Alfie na oczy. Poczucie winy przygniatało go z taką siłą, iż czuł jak klatka piersiowa mu się zaciska. Nie mógł oddychać wiedząc że w gruncie rzeczy to ON, zrobił to ukochanemu. 

- Izuku? - wymamrotał nieprzytomnie Katsuki, głosem przepełnionym tęsknotą. Bo w ciągu ostatnich tygodni Bakugo jak nikt inny zrozumiał co to znaczy tesknić. Tęsknić tak mocno, że tchu brakuje w piersi. Nie wiedzieć, daremnie czekać na wieści, ukrywać ból, zżerający od środka. Wszystkiego tego doznał. Codziennie czekając aż Izuku, w końcu pozwoli mu się zbliżyć. 

- Tak, to ja. Trochę mi to zajęło. Ale to ja. - odpowiedział zielonowłosy, łapiąc blondyna za dłoń. I chociaż jego pamięć znów zalała cała fala wspomnień tego co go spotkało w laboratoriach. Wspomnienie każdego niechcianego dotyku i zadanego bólu, odepchnął je od siebie z nowo znalezioną siłą. Nie rozsypie się. Nie dziś. Nie teraz. 

Blondwłosy Alfa podniósł się do siadu i położył dłoń na policzku swojego męża. Jego skóra była nienaturalnie zimna, co tu się jednak dziwić skoro od kilku dni (jak nie tygodni) spał przy otwartym oknie, przy ujemnej temperaturze na dworze. 

- Jesteś lodowaty. - wyszeptał Izuku, a jednakże pomimo chłodu jego skóry nie odsunął się nawet na milimetr. Jeszcze bardziej wtulając się w dłoń Katsukiego. 

Bo nawet jeżeli udręczony i skupiony na własnym cierpieniu, nie zdawał sobie z tego sprawy, tęsknił do Katsukiego równie desperacko co ten do niego. A widząc męża w takim stanie, nie potrafił sobie wybaczyć każdego razu gdy odpychał go od siebie, odmawiając pomocy. "Nie jestem szalony" - powtarzał ilekroć Katsuki chociażby zasugerował udanie się do lekarza. 
Teraz jednak rozumiał, że jego Alfa od początku miał rację. To co się stało to zdecydowanie za dużo dla jednego człowieka. I to nie wstyd sięgać po pomoc. 

Godzina W | Bakudeku OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz