Rozdział 6.

46 1 0
                                    

Helia dużo siedziała w pokoju życzeń obserwując jak Cedric ćwiczy zaklęcia do turnieju. Był naprawdę dobry. Zazwyczaj Helia zasypiała, bo treningi były bardzo długie. Budziła się obok chłopaka na swojej pufie okryta kocem.

-Heli, może pojedynek?- zaśmiał się pewnego razu na początku listopada.

-Może lepiej nie- stwierdziła Helia uśmiechając się.

-Już się poddajesz?- spytał Cedric z rozbawieniem.

-Po prostu jesteś lepszy- oznajmiła podnosząc się z pufy, którą zawsze zajmowała.

-Zobaczymy.

Pojedynek się zaczął, Helia znała dużo zaklęć i świetnie jej szło atakowanie jak i obrona. Gdy Cedric przejął kontrolę było trochę gorzej.

-Dalej Hel, daj z siebie wszystko, zdenerwuj się!- zawołał.

-LEVICORPUS! EXPELLIARMUS!- zawołała, a Cedric najpierw został powiekszony do góry nogami, a potem obezwładniony- liberacorpus- opuściła go na ziemię.

-Pięknie kochanie!- zaśmiał się cicho i podszedł do Helii. Przytulił ją i pocałował.

-Wiem, że specjalnie zpowolniłeś ruchy- wyszeptała wtulając się w niego.

***

24 listopada odbywało się pierwsze wyzwanie. Helia czekała na nie wraz ze swoim chłopakiem w namiocie i starała go uspokoić przed zadaniem. On najpóźniej się dowiedział, że to będą smoki.

-Jesteś przygotowany, dasz radę- powtarzała Helia tuląc się do chłopaka.

-Dzięki Heli, a teraz musisz już iść na trybuny. Zaraz początek i trzymaj kciuki- pocałował ją w czoło.

-Będę- stanęła na palcach i pocałowała jego usta, po czym wyszła z namiotu zawodników zerkając jeszcze na Harry'ego. Stwierdziła, że chłopak jest jednocześnie zestresowany i zdenerwowany oraz zazdrosny.

Helia przeszła do przyjaciółek na trybuny. Luna i Torii zajęły miejsca obok Hermiony i Rona. Rudowłosy zmierzył ją zawistnym spojrzeniem, a Hermiona się do niej uśmiechnęła.

-Chłopak przytulony i podniesiony na duchu?- spytała Luna.

-Tak, Ced się trochę stresuje, ale jest dobrze przygotowany.

-A co z Harrym?- spytała szeptem Torii.

-Jest zestresowany i chyba na mnie obrażony.

-Mam wrażenie, że ruda z nim zerwała- szepnęła Moon, a Helia się zaśmiała.

-Teraz niech cierpi, striwerdzil, że ja taka okropna to teraz ma- oznajmiła z uśmiechem Helia- chociaż martwię się o niego, to niebezpieczny turniej.

-Wiemy Hel, skończ już gadać i zajmij się oglądaniem, bo twój chłopak właśnie wszedł na arenę- wyjaśniła Torii.

Cedric zmienił kamień w psa rozpraszając smoka i ruszył po jajo. Smok po chwili przypomniał sobie o nim i zaczął atakować. Helia stała i obserwowała poczynania chłopaka ściskając dłoń przyjaciółki. Cedric złapał jajko, ale smok go poparzył.

Helia zerwała się z miejsca i ruszyła do namiotu pielęgniarskiego. Tam Cedric siedział bez koszulki i miał opatrywaną klatkę piersiową, szyję i kawałek policzka.

-Ced!- chciała podbiec, lecz zatrzymał ją jeden z uzdrowicieli.

-To miejsce dla poszkodowanych zawodników!- zawołał.

Córka Księżyca i Gwiazd IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz