Rozdział 3.

60 3 0
                                    

Wrzesień okazał się ciężkim miesiącem dla Helii. Na OPCM przerabiali ciągle ten sam temat. Harry był dalej obrażony na cały świat, który otaczał Helię. A Torii ciągle chciała za nimi chodzić, bo chciała sobie patrzeć na Ron'a.

Hermiona i Helia zbliżyły się do siebie, bo Torii już później sobie znalazła Lunę, która ciągle z nią chodziła za chłopcami, a Helii to potem opowiadała, za to Hermionę zaczęli wkurzać chłopcy, którzy ciągle rozmawiali o finale mistrzostw świata w Quidditchu oraz Turnieju Trójmagicznym.

Dziewczyny chodziły czasem do różnych części zamku. Rozmawiały na różne tematy, a ich znajomość stała się w pewnym momencie tak bliska, że zaczęły rozmawiać od serca i o tematach, które je trapią. Mimo, że Helia miała też przyjaciółki to relacja z Hermioną bardzo ją również podnosiła na duchu. Dziewczyny też lubiły spędzać czas w czwórkę.

Nastał 30 października. Dzisiaj mięli przyjechać reprezentacji pozostałych dwóch szkół, które miały brać udział w Turnieju Trójmagicznym.

Wieczorem o godzinie gdy powinna być uczta z okazji Nocy Duchów kazano się wszystkim zebrać w Wielkiej Sali. Trójce przyjaciółek kazano usiąść przy swoich stołach i ostrzeżono, że będą pilnowane przez nauczycieli i Prefektów.

Helia i Tori postanowiły usiąść na ławkach które były obok siebie, bo stoły ich domów też były obok siebie. Więc siedziały do siebie plecami, ale blisko. Gdy nic się nie działo mogły ze sobą rozmawiać. Draco usiadł obok Helii i obioł ją ramieniem gdy miało się wszystko rozpocząć.

-Hel bądź grzeczna, za właściwe zachowanie dostaniemy punkty- szepnął chłopak do niej, a ona mu pokazała środkowy palec.

-Wal się, Draco. Ja jestem grzeczna- wyszeptała wtulając się w jego ramię.

-Jeszcze będziesz czegoś chciała- stwierdził.

-I tak wtedy to dostanę, sam lecisz na mój urok osobisty- zaśmiała się.

-Słodziak- zaśmiał się.

-Spadaj- warknęła.

-Groźnie- zlekceważył ją- a teraz patrz tam- wskazał drzwi gdzie nic nie się nie działo, a Helia dostała w nos sosem beszamelowym z jakiejś dziwnej lasagne- dałaś się nabrać- zaśmiał się.

-Iście zabawne- zawołała. Jednak długo nie żartowali i Helia ściągnęła sos z nosa, bo do Wielkiej Sali weszli najpierw dyrektor z nauczycielami, a za nimi reprezentanci szkoły Beauxbatons w błękitnych stronach i przypadło im miejsce obok krukonów za nimi weszła masywna kobieta wysokości Hagrida.

-Nie chciałbym tam chodzić- szepnął Draco Helii na ucho.

-Wyobrażałam sobie ich w różowych strojach, by było tak księżniczkowo i jeszcze brokatu brakuje- odpowiedziała również szeptem i z rozbawieniem.

-Mam ci załatwić różową, brokatową sukienkę księżniczko Slytherinu?- spytał.

-Przestań, ja jestem lepszą księżniczką.

-Tak?

-Tak, bo Slytherinu- uśmiechnęła się.

Następnie do sali weszli weszli wysocy chłopcy w czerwonych płaszczach i futrach oraz parę dziewczyn. Na przodzie szedł dyrektor.

-To jest Igor Karkarow, a obok bługarski szukający Wiktor Krum. Widzisz jak wszystkie na niego lecą, no i Weasley- zaśmiał się Draco- miałem chodzić do Durmstrangu, ale matka nie chciała bym był tak daleko od domu.

-Dobrze, że tutaj jesteś- przytuliła go Helia- bez ciebie nie dałabym rady w Slytherin'ie.

-Wiadomo.

Córka Księżyca i Gwiazd IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz