Rozdział 2.

70 3 2
                                    

Już pierwsze zajęcia OPCM okazały się bardzo ciekawe po opowieściach tych co na nich już byli. Dlatego Helia nie mogła się doczekać swoich zajęć z tego przedmiotu.

W zamku już następnego dnia po uczcie powitalnej zaczęło się wielkie sprzątanie na przyjazd gości.

W piątek za to rok trzeci Slytherinu i Gryffindor'u miał trzy godziny OPCM. Helia razem z Torii usiadły podekscytowane w pierwszej ławce. Czwarty rok opowiadał im, że profesor użył wszystkich zaklęć niewybaczalnych na ich lekcji, dlatego dziewczyny zastanawiały się co się u nich wydarzy.

-Helia, co tak się do ciebie Malfoy zbliżył, w tym tygodniu, co?- spytała Torii szturchając przyjaciółkę.

-Teraz chodzę z nim, bo Harry jest obrażony na cały świat, bo twierdzę, że wygląda w tych długich włosach jak debil, ale on się nawet teraz zachowuje jak debil, po prostu zwariował- zawołała.

-No to rzeczywiście, a Draco mam rozumieć cię pociesza.

-Spełnia się w roli kuzyna- westchnęła cicho.

-Słodko razem wyglądacie gdy się przytulacie- stwierdziła gryfonka.

-Tak, po prostu idealna rodzinka- zaśmiała się sztucznie Helia.

-Może właśnie wy będziecie pokoleniem, które znów zbliży trochę do siebie Black'ów i Malfoy'ów.

-Ja za niego nie wyjdę, nie ma opcji, że to zrobię, bo Draco to mój kuzyn.

-Hel nie o to chodzi, po prostu rzeczywiście będziecie ze sobą spędzać czas i kochać się jak rodzina- wyjaśniła blondynka.

-Jak na razie są na to szanse.

-No właśnie, a ja doskonale wiem, że ty wolisz Potter'a.

-Przestań, ostatnio mnie wkurza.

-Wiemy Hel.

-Dobra, koniec o mnie. Teraz ty i twój obiekt westchnień, brat rudej.

-Skąd wiesz?- spytała Torii rumieniąc się.

-Ciągle się mu przyglądasz, myślałam, że chodzi ci o Potter'a, a tutaj taka niespodzianka, to jednak...- Moon zasłoniła usta przyjaciółce ręką.

-Weź się zamknij.

-Ron- szepnęła Black uśmiechając się.

-Koniec gadania!- zawołał z końca sali lekko nie przyjemny głos. Wszyscy spojrzeli za siebie i zobaczyli nauczyciela- Alastor Moody. A wy to rocznik trzeci ślizgonów i gryfonów, prawda?!- spytał, a wszyscy kiwnęli głowami- takie trochę nie mowy jesteście, co? Dobra dzisiaj zaczniemy od najmniej godnie traktowanej populacji magicznej-wilkołaki, czy ktoś potrafi odróżnić wilkołaka od animaga?- nikt nie podniósł ręki- na prawdę nikt? Co prawda w tej klasie z tego co wiem jest jedna osoba, która, by mogła to opowiadać cały rok, bo ma z tym na co dzień styczność ogromną. Sama raczysz, zacząć czy mam rzeczywiście cię wywołać?- Helia doskonale wiedziała, że chodzi o nią. Podniosła lekko rękę- proszę panno Black, wstań i podaj mi różnicę. Animag, a wilkołak. I proszę jej nie oceniać, bo wtedy ten ktoś będzie miał we mnie wroga- Helia podniosła się i zaczęła.

-Animag to człowiek, który z własnej woli postanowił, że chce umieć zmieniać się w zwierzę kiedy zechce. Jest to często ich duchowe zwierzę, tak jak Patronus. Przed pierwszą przemianą tak naprawdę mogą tylko przypuszczać w co się zmienią, to... niespodziewane. Żeby stać się animagiem trzeba wiele, z tego co wiem to trzeba przez miesiąc, od pełni do pełni, trzymać w ustach liść mandragory, po czym ten liść dodaje się do eliksiru i nie tak łatwo się przemienia od razu. Potrzeba wiele prób. Za to...- Helii zaszkliły się oczy- wilkołaki nie mają wyboru. Zawsze gdy świeci księżyc w pełni boleśnie ich ciało się przemienia. Robi to wszystko, bo musi, nieświadomie... Jednak nie należy oceniać wilkołaków tak jak to robi społeczeństwo, od formy którą się staje raz na miesiąc. To...są normalni ludzie, którzy w pełnię nie ze swojej winy nad sobą nie panują, przekleństwo. Są wykuczeni tylko dla tego, że raz na miesiąc mają mały problem- po tych słowach po jej policzku popłynęła jedna łza, której nie zdołała powstrzymać.

Córka Księżyca i Gwiazd IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz