Rozdział 16.

47 0 0
                                    

Helia następnego dnia została wypisana do domu. W południe przyszedł po nią Syriusz razem z Harrym. Helia już była spakowana i przebrana w jeansy z dziurami i koszulkę na krótki rękaw. Syriusz pocałował na przywitanie Helię w policzek i przytulił, a Harry ją uściskał.

-Dobra to wy tutaj zaczekajcie, a ja idę do uzdrowiciela po wypis. Zaraz wrócę- stwierdził Syriusz i wyszedł z pokoju. Helia i Harry usiedli na łóżku szpitalnym. Helia położyła głowę na ramieniu chłopaka, a on ją obioł ramieniem.

-Już jest wszystko w porządku?- spytał Harry.

-Chyba tak- kiwnęła głową.

-Gdy się dowiedziałem co się stało, bardzo się o ciebie martwiłem i chciałem od razu do ciebie jechać- przytulił ją Harry- wszystkiego najlepszego z okazji urodzin- dodał i podał jej małe pudełko, czarne z cienką srebrną wstążką.

-Dziękuję- wyszeptała i się w niego jeszcze wtuliła.

-Otwórz- doradził.

Helia pociągnęła za srebrną wstążkę rozwiązując ją i otworzyła pudełko. W środku ukazał jej się srebrny naszyjnik z wisiorkiem smoka z czarnego kamienia, który trochę połyskiwał na niebiesko. Helia od zawsze się interesowała smokami i ją fascynowały. Większość jej rysunków to były smoki i jak była mała to prosiła ojców o smoka lecz z wiekiem się dowiedziała, że w Anglii nie można mieć smoków.

Black zarzuciła ramiona ma szyję Harry'ego i go przytuliła, a gdy już puszczała ręce pocałowała jego policzek.

-To najwspanialszy prezent na świecie- uśmiechnęła się.

-Pomóc ci założyć?- spytał Harry z rumieńcem na twarzy. Helia kiwnęła głową, podała Harry'emu wisiorek i podniosła włosy. Chłopak założył jej naszyjnik i spowrotem ją obioł ramieniem.

-Mam już wszystko, chodźcie, wracamy do domu- do pokoju wszedł Syriusz z wypisem ze szpitala- jak się czujesz mój szczeniaczku?- spytał mężczyzna patrząc na dziewczynę.

-W porządku- uśmiechnęła się i wstała z miejsca.

-Wszystkiego najlepszego skarbie- przytulił ją Syriusz i pocałował w czubek głowy- prezent później dostaniesz- dodał i chwycił plecak Helii.

Po chwili wyszli ze szpitala, a tam czekał na parkingu motor. Helia i Harry usiedli w przyczepie, a Syriusz za kierownicą i wznieśli się w powietrze. Po chwili już byli na Grimmauld Place 12.

Gdy Helia weszła jako pierwsza do domu, od razu została zamknięta w ramionach przyjaciółki.

-Wszystkiego najlepszego Hel- tuliła ją mocno.

-Dzięki- odwzajemniła uścisk Helia.

-Gdzie jest Ron?- spytał Harry.

-Poszedł z bliźniakami, po coś co ich pani Weasley prosiła i zabrał ze sobą Hermionę- wyjaśniła Torii.

-Możesz iść z nami do mnie- stwierdziła Helia chwytając jego dłoń tak jak i Torii. Pociągnęła ich na samą górę domu. Tam w trójkę usiedli na jej łóżku.

-Proszę Heli, prezent na urodziny ode mnie i od Luny. Masz też od niej list. Gdzieś wyjechała z ojcem i nie mogła być osobiście- wyjaśniła Torii podając Helii duże pudełko.

-Jakie to duże, dziękuję- Helia mocno przytuliła przyjaciółkę.

-Dobra, otwieraj już, przecież wiem że nie możesz się doczekać- zaśmiała się Torii.

Helia otworzyła wieko pudełka i wystrzeliło confetti w kolorach srebrnym i czarnym. Black zapiszczała widząc deszcz błyszczących papierków w kształcie kółek.

Córka Księżyca i Gwiazd IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz