Rozdział XI - Cień nadziei

28 3 0
                                    

W namiocie, do którego zaprowadził nas Levi, panował surowy minimalizm. Kilka prostych sprzętów, stary stół i krzesła, na których ledwo trzymało się siedzisko, sprawiały, że przestrzeń wydawała się jeszcze bardziej opustoszała. Wyczuwałam, że znajdujemy się w innej części lasu niż dotychczas. Mimo otaczającej nas dziczy, czułam się tutaj bezpieczniej, choć nie potrafiłam w pełni zrozumieć dlaczego. Dopiero teraz zaczynałam sobie uświadamiać, jak przerażające było nasze spotkanie z tytanem. Strach, który mnie sparaliżował, był czymś, czego nie spodziewałam się doświadczyć. Zrozumiałam, że nie byłam gotowa na takie przeżycia.

Hanji, pochylona nad stołem, ciągle szkicowała plany schwytania tytana, nieustannie pytając mnie o zdanie.

- To zbyt niebezpieczne, Hanji - powtarzałam po raz piąty, starając się jej uświadomić, że te plany są skazane na niepowodzenie - Powinniśmy po prostu odpuścić.

Levi obserwował nas z boku, relacjonując Erwinowi wydarzenia.

- Nie byłeś tam, nie widziałeś, co się działo - usłyszałam jego głos - Już kilku ludzi straciło życie. Nie chcę, żeby ktoś z moich zginął.

- Hanji jest zbyt zdeterminowana, by poznać tajemnice tytanów - zastanowił się Erwin, spoglądając na Hanji. - Myślisz, że mogliście to zrobić lepiej? - spytał z powagą.

Hanji podniosła wzrok, jej oczy lśniły pasją i determinacją.

- Erwin, to jedyna szansa, jaką mamy, żeby zrozumieć tytanów. Bez tego nigdy nie odkryjemy ich tajemnic. Jeśli będziemy ostrożni, możemy to zrobić.

Levi westchnął ciężko.

- Czyli znów mamy ryzykować życie naszych ludzi na podstawie twoich hipotez?

- Tak, Levi - odpowiedziała Hanji bez wahania. - Ale tym razem będziemy lepiej przygotowani. Musimy tylko zaryzykować jeszcze raz.

- Dość. Starczy już tego, Hanji. Zrozumiałaś? - Erwin spojrzał na nas z powagą - Nie możemy aż tak ryzykować.

Hanji otworzyła usta, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale widząc surowe spojrzenie Erwina, zamknęła je z powrotem. W namiocie zapanowała ciężka cisza.

-Musimy znaleźć inny sposób - kontynuował Erwin. - Taki, który nie naraża naszych ludzi na pewną śmierć. Wasze pomysły są cenne, ale musimy być bardziej ostrożni.

Hanji w końcu skinęła głową, choć było widać, że nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw. Levi, patrząc na nią, wyraził swoją ulgę krótkim lekkim westchnięciem.

- Wszyscy chcemy poznać tajemnice tytanów, ale nie kosztem życia naszych towarzyszy - powiedziałam w końcu przerywając niezręczną ciszę.

- Zgadzam się - dodał Levi. - Musimy znaleźć sposób, który nie będzie oznaczał samobójczej misji.

Erwin przytaknął.

- Dobrze. Zatem zebraliśmy się tu po to, by znaleźć bezpieczniejszą drogę do naszego celu. Hanji, przemyśl swoje plany jeszcze raz i poszukaj alternatywnych rozwiązań. Spotkamy się jutro rano.

Zrozumieliśmy, że dyskusja dobiegła końca. Wychodząc z namiotu, czułam mieszankę ulgi i niepokoju co zauważył Levi.

- Też nie spodziewałem, że to tak się skończy...  - powiedział cicho, idąc obok mnie. Spojrzałam na niego, dostrzegając w jego oczach zmęczenie, które krył pod maską obojętności.

- Myślisz, że Hanji się podda? - zapytałam, wiedząc, jak bardzo jej zależy na poznaniu tajemnic tytanów.

Levi wzruszył ramionami.

Czy My Możemy Tak... // Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz