Rozdział VIII - (Nie)Doskonała pułapka

52 11 3
                                    

Następnego dnia wyruszyliśmy w drogę, oddziałem dowodzonym przez Leviego. Początkowo sądziłam, że zmierzamy z powrotem do miasta, ale okazało się, że było to mylne przypuszczenie. Jako że podróżowałam obok Leviego na czele grupy, dowiedziałam się, że naszym celem jest spotkanie z Hanji, naukowcem zajmującym się badaniami nad tytanami. Naszym zadaniem było sprowadzenie tytana, aby Hanji mogła go schwytać i zbadać. Moje serce zabiło szybciej w tej chwili, obawiając się, że nie dam rady. To był mój pierwszy raz, gdy miałam trzymać tytana przy życiu, a nie zabijać go. A co się stanie, jeśli nie uda mi się uciec? Zaczęłam drżeć na koniu.

- Wszystko w porządku? - zapytał Levi, patrząc na mnie uważnie. Kiwnęłam głową, starając się udawać pewność siebie. Nie mogłam pozwolić, by widział, jak bardzo się boję. Przecież nie chciałam, aby Kapral uznał mnie za kogoś, kto boi się nawet własnego cienia - Nie martw się. Jeśli coś pójdzie nie tak, zawsze możesz zabić tytana. Nikt nie będzie na ciebie zły - dodał cicho, tak żebym słyszała tylko ja.

"Czy on... Czy on naprawdę martwi się o mnie?" pomyślałam, zastanawiając się nad jego słowami.

Jechaliśmy szybko, a ja co chwilę rozglądałam się wokół, gotowa dostrzec jakiegokolwiek tytana. Jednak do momentu dotarcia do lasu było stosunkowo spokojnie. Levi rozkazał nam użyć sprzętu do trójwymiarowego manewru, abyśmy mogli poruszać się po drzewach. Przy wejściu do lasu Mikasa i Armin pozostali na posterunku z jakimiś innymi ludźmi, z innego oddziału, gotowi do interwencji w razie potrzeby. W oddziale pozostało nas czworo: ja, Petra, Eren i Levi. Razem pędziliśmy dalej, aż dotarliśmy do ogromnego drzewa, gdzie zauważyliśmy postać w pelerynie. Kiedy zbliżyliśmy się bliżej, dostrzegłam, że postać nosi okulary, a jej brązowe włosy były spięte w roztrzepany kucyk.

- Leviiii, nie mogę się już doczekać, kiedy złapiemy tego tytana - powiedziała postać entuzjastycznie, rozpoznając Leviego. Była to Hanji, z którą mieliśmy się spotkać. Eren i Petra zasalutowali, a ja podążyłem ich przykładem, oddając szacunek, choć nieco zdziwiony.

- Dobra, nieważne. Poznaj to Ayaki - powiedział Levi, wskazując na mnie ręką. W myślach zaskoczona i lekko uśmiechnięta, zaczęłam rozumieć, że Levi ma swoje plany.

- Oooooooo, przydasz mi się - powiedziała Hanji entuzjastycznie, chwytając mnie za rękę - Chodź, chodź - pociągnęła mnie w stronę ogromnej sieci, podczas gdy Levi i reszta zostali na miejscu. Zobaczyłam tylko, jak do nich podeszła inna osoba. Wyglądało na to, że był wyższym rangą, bo nawet Kapral zasalutował.

Hanji wpatrywała się intensywnie w sieć rozciągniętą przed nami, pokrytą lepkim klejem, który miał zatrzymać każdego tytana, który do niej wpadnie. Jej głos brzmiał jakby wstrząsany emocjami, gdy opowiadała o planach przeprowadzenia na nim testów. W oczach miała iskrę niepohamowanego zainteresowania i niepewności.

- To będzie rewolucyjne, Ayaki - kontynuowała, zwracając się do mnie po tym, jak przestała ruchami rąk wskazywać na mapie rozwieszonej na drzewie - Jestem pewna, że te istoty to nie tylko bestie do zabijania. One myślą, rozumieją... Chcę to zbadać.

Próbowałam zachować spokój, choć serce mi waliło z niepokoju. Hanji, zdejmując swoje okulary i przecierając je dłonią, ponownie skupiła się na mnie z niepohamowanym zapałem.

- Hanji - dziewczyna przestawiła się - mój mi po imieniu, tak szybciej - uśmiechnęła się lekko, chwytając moją dłoń, zanim zdążyłam zareagować.

- Mówią, że jesteś jedną z najlepszych zdobyczy Leviego - dodała.

- Nie wiem czemu tak mówią... Ja nawet nic nie pokazałam w obozie jak kapral był - odrzekłam a Hanji wyglądała jakby nie słuchała. Wskazała mapę i poprowadziła mnie do okolicznych terenów.
- Oto, gdzie znajduje się nasz cel. Tytan odmieniec. Będzie to trudne zadanie, ale z twoimi umiejętnościami sobie poradzisz. Odmieńcy są wyjątkowo trudni do... zabicia, jeśli coś pójdzie nie tak.

Jej ton stał się poważniejszy, a wyraz twarzy bardziej skoncentrowany. Byłam zdeterminowany, by nie zawieść nadziei, jaką w nas pokładała.

Hanji wzięła w dłonie małą kopię mapy, na której starannie zaznaczyła miejsce, gdzie mieliśmy szukać tytana. Wróciliśmy do naszego punktu wyjścia, a Levi i reszta grupy skupili się na siatce, którą starannie rozwiesili inni.

- Możemy ruszać. Mamy nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem - oznajmił Levi, kiwając głową i zagwizdał, co było sygnałem dla naszych koni. Wszyscy wsiedliśmy na siodła i wyruszyliśmy w wyznaczone miejsce. Droga wiodła nas przez las, gdzie panowała cisza. W pewnym momencie moje spojrzenie przypadło na Kaprala, który zauważył moje spojrzenie, lecz szybko odwrócił wzrok. Z westchnieniem zaczęłam rozglądać się dookoła.

- Kapralu, może wzbię się w powietrze i sprawdzę, czy na pewno jest tu tytan? - zaproponowałam, chcąc rozładować napięcie.

- Nie. Musimy trzymać się razem i nie robić zbędnego hałasu - odpowiedział Levi zdecydowanie, co jednoznacznie odrzuciło mój pomysł. Mimo to, bez zezwolenia wzbiłam się w powietrze.

- AYAKI!

Nawet krzyk Kaprala i świadomość, że mogę ponieść konsekwencje, nie zatrzymały mnie. Przeleciałam między gałęziami drzew, aż usłyszałam ciche chrapanie. Zatrzymałam się na gałęzi i wsłuchiwałam się w dźwięk. Nagle usłyszałam haki wbijające się w drzewo, na którym stałam. Odwróciłam się zdezorientowana i zobaczyłam, że Kapral dołączył do mnie na gałęzi.

- Odwaliło ci? - zapytał surowo, lecz jego uwagę skupił ten sam dźwięk, który mnie zatrzymał - On śpi tutaj - dodał, patrząc pod gałąź.

Zerknęłam w dół i zobaczyłam, jak tytan się wierci i drapie plecami o drzewo. Nagle przez te drapanie, spadłam na jego brzuch, co spowodowało, że się obudził. Wielkie oczy patrzyły na mnie ze zdumieniem. Załamana i zdezorientowana, siedziałam na jego brzuchu. Jego ogromna dłoń powoli zbliżała się ku mnie, kiedy nagle poczułam ostre szarpnięcie, które uniosło mnie w górę. Jak zwykle Levi mnie zdążył uratować w samą porę. Zaczęłam sama używać sprzętu. Kapral prowadził nas w pośpiechu w stronę pułapki, którą przygotowała Hanji ze swoim oddziałem. Za nami tytan niezdarnie biegł, jego kroki były troszeczkę stłumione przez gęsty las.

Ogromna siatka była już widoczna w oddali, a my przelatywaliśmy między gigantycznymi drzewami, nasłuchując mimo wszystko głośnego tupania za sobą. Nagle, gdy wznosiliśmy się wyżej, tytan odmieniec zatrzymał się tuż przed siatką. Stanęliśmy z ukosa, próbując zachęcić go do wejścia w nią, lecz on tylko patrzył na nas zdezorientowanym wzrokiem, obrócił się i zaczął uciekać.

- Co to ma być? - Hanji wylądowała obok nas, jej głos był pełen rozczarowania - Jaki mądry! - dodała, wystawiając język na wierzch.

- Nie nasza wina - machnął ręką Levi - Dobra, nie marnujmy czasu, trzeba go zabić.

Wyciągnął swoje miecze, gotowy do działania, gdy Hanji stanęła przed nim z rozłożonymi rękoma.

- Levi, proszę... Nie możemy go zabić. On jest mój.

- Ugh. Dobra - Kapral cicho westchnął, zaciskając usta.

W oddali, między drzewami, dobiegło nas rżenie koni. Eren i Petra pojawili się nagle, spoglądając na pustą sieć.

- Więc się nie udało? Ale czemu? - zapytał Eren, spoglądając z niepokojem na Levi'ego.

Patrzyłam na Kaprala, który opuścił wzrok.

- Niestety, ten tytan okazał się być mądrzejszy, niż przypuszczaliśmy - odpowiedziałam po chwili, czując się przygnębiona i bezradna.

Czy My Możemy Tak... // Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz