Rozdział XIX

15 1 1
                                    

Obudziłam się rano, gdy pierwsze promienie słońca zaczęły przebijać się obok budynków. Zdezorientowana na początku, szybko przypomniałam sobie, gdzie jestem i co mnie czeka. Wstałam z parapetu i zamknęłam okno.
Tym razem nie czułam, że będę chora. Byłam zdeterminowana jak nigdy. Szybko otworzyłam drzwi i spostrzegłam że nawet Eren już biega po korytarzu, gotowy do wyjścia. Dołączyłam do niego, czując się pełna energii i gotowa na kolejny dzień.

Zauważyłam, że pozostali zwiadowcy również byli już w gotowości, przygotowując się do wyprawy. Hanji rozmawiała z Arminem przy stole z mapami, Mikasa skręcała sobie swoje ostrza, a Levi zamykał swoją torbę z wyposażeniem.

- Dzień dobry - powiedziałam, dołączając do nich. Hanji podniosła wzrok i uśmiechnęła się szeroko.

- O, witaj, Ayaki! Jak się czujesz? Gotowa na powrót do akcji?
Skinęłam głową z determinacją.

- Tak, czuję się dobrze. Gotowa na wszystko.
Levi spojrzał na mnie z zainteresowaniem, a jego spojrzenie było teraz bardziej oceniające niż zimne.

-Miejmy nadzieję, że tak będzie - stwierdził tylko i ruszył w stronę wyjścia.

- Już wyruszamy? - spojrzałam na Kaprala, który stał w drzwiach.

Moje pytanie wypłynęło z niewypowiedzianego podziwu nad tym, jak szybko udało mu się przygotować do wyprawy. Levi spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem, który jednak nieco miękł, kiedy patrzeliśmy na siebie dłużej. Wyszłam za Levim a za nami szli pozostali.

Nasza grupa ruszyła w stronę bramy miasta, gdzie już czekały na nas konie i załadowane zapasy na wyprawę. Hanji i Armin kontynuowali swoją rozmowę o planach działania. Kiedy dotarliśmy do koni, Levi pomógł mi wsiąść na jednego z nich. Jego obserwacja była surowa, ale wciąż miałam wrażenie, że teraz patrzył na mnie z większym zainteresowaniem niż zwykle. Przez niego zaczęłam się rumienić. Eren miał jechać koło mnie. Levi z Hanji na przodzie a reszta z tyłu.

- A co to za rumieniec, Ayaki? - spytał Eren cicho. 

- To nic, Eren - odpowiedziałam szybko, chcąc jak najszybciej zmienić temat. - Skoncentrujmy się na misji. Mamy dużo do zrobienia.

Eren spojrzał na mnie przez chwilę z lekkim zdziwieniem, ale potem skinął głową i skupił się na ustawianiu się w szyku do wyjazdu. Levi i Hanji już byli gotowi do rozpoczęcia marszu, a reszta zwiadowców również szybko przygotowała się do drogi.

Podjechaliśmy do bramy miasta i wyruszyliśmy na zewnątrz. Początkowe promienie słońca rozświetlały naszą drogę, tworząc złote pasma światła na polach i drogach, przez które przemierzaliśmy. Powietrze było rześkie, a ja czułam, jak adrenalina powoli wypełnia moje ciało.

Nasza misja była ważna i pełna niepewności, ale czułam, że jestem gotowa na każde wyzwanie, które nas czekało. Patrzyłam na Leviego, który prowadził naszą grupę z determinacją i pewnością siebie. Jego obecność dawała mi siłę. Levi, stojąc na czele grupy, rzucił krótkie spojrzenie w moją stronę, które było trudne do odczytania. Jego oblicze wyrażało surowość, ale w głębi jego oczu dostrzegłam coś, co mogło być lekkim zainteresowaniem lub uwagą. Eren, zawsze czujny na emocje innych, złapał moje spojrzenie i przyjął pytającą postawę. Wiedziałam, że nie mogę zdradzić niczego, co mogłoby przyciągnąć niepotrzebną uwagę, więc odwróciłam wzrok i skoncentrowałam się na drodze przed nami. Levi kontynuował prowadzenie nas przez teren, który stopniowo stawał się bardziej dziki i niedostępny. Nasza grupa utrzymywała szybkie tempo, świadoma, że nasz czas był ograniczony, jeśli mieliśmy dotrzeć do celu przed zmierzchem.Eren zbliżył się nieco do mnie, widząc moje rozkojarzenie.

- Wszystko w porządku, Ayaki? - szepnął.
Skinęłam głową, próbując uspokoić swoje serce, które zaczęło bić szybciej od spotkania spojrzenia Leviego.

-A dlaczego miałoby nie być? - spojrzałam na niego zdenerwowana. Eren spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, widząc moją nagle zmienioną postawę. Jego brwi uniosły się nieznacznie, ale szybko próbował zachować spokój.

- Spoko, spoko - westchnął cicho. - Po prostu wyglądałaś na rozkojarzoną, więc chciałem się upewnić.

Poczułam, jak czerwienią się moje policzki z lekkiego wstydu. Eren był zawsze tak wrażliwy na moje nastroje, że czasami trudno było mi ukryć przed nim swoje emocje.

- Przepraszam - szepnęłam, starając się uspokoić oddech. - Po prostu jestem skoncentrowana na misji.
Eren spojrzał na mnie przez chwilę, oceniając moje słowa, ale w końcu uśmiechnął się delikatnie.

- Dobrze. Trzymajmy się razem - rzekł, przyklejając się bliżej do mojego konia. Ponownie skoncentrowałam się na drodze przed nami, usiłując ignorować wciąż pojawiające się myśli o Levim.

- Eren. Potrzebuję prywatności - odjechałam trochę w bok od niego.

- Dlaczego? - gdy ten nie dawał za wygraną westchnęłam ciężko. Eren spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, ale szybko zrozumiał moje potrzeby.

- Rozumiem - powiedział cicho, unosząc ręce lekko w geście zrozumienia. - Będę tu, jeśli czegoś będziesz potrzebować.

Poczułam ulgę, gdy Eren ustąpił nieco przestrzeni i pozwolił mi na chwilę spokoju. Odwróciłam wzrok od niego i skierowałam go z powrotem na drogę przed nami. Po pewnym czasie zauważyłam, że Eren patrzy na mnie z troską.

- O co chodzi? - spytałam w końcu nie mogąc znieść tej ciągłej obserwacji mojej osoby.

- Przepraszam, jeśli cię niepokoję - odpowiedział z niewinnym uśmiechem. - Po prostu chciałem upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Zmrużyłam oczy, starając się zrozumieć jego intencje. Eren był zawsze troskliwy, ale teraz jego nadopiekuńczość zaczynała mnie irytować.

- Rozumiem, że troszczysz się o mnie, ale potrzebuję chwili prywatności, plus nie musisz co chwilę pytać o to samo - powiedziałam spokojnie, starając się zachować opanowanie.

- Jasne, Ayaki. Rozumiem - powiedział cicho.

Odczułam lekką ulgę, kiedy Eren zaczął odjeżdżać nieco dalej, dając mi oddech. Zamyślona jechałam za wozem aż w końcu usłyszałam, jak ktoś zbliża się do mnie. Przez chwilę zignorowałam to, skupiając się na drodze, ale kiedy głos ponownie się odezwał, wiedziałam, że muszę coś powiedzieć.

- Eren, mówiłam ci, że nie chcę z tobą gadać - odezwałam się zdecydowanie, nie odwracając się nawet w jego stronę. Usłyszałam chwilę ciszy, zanim ktoś odpowiedział.

- Nie jestem Eren.

Odwróciłam się szybko, patrząc wprost w oczy Leviego, który jechał obok mnie, a jego spojrzenie było teraz bardziej intensywne niż kiedykolwiek wcześniej.

- Nie dawał ci spokoju? - spytał po chwili wskazując na Erena. Levi spojrzał na mnie z zaciekawieniem, jego oczy przenikające i analizujące moją reakcję. Poczułam się lekko skrępowana, nieoczekując, że teraz będziemy prowadzić rozmowę.

- Nie, to nie to... - zaczęłam niepewnie, próbując znaleźć odpowiednie słowa. - Eren jest troskliwy, ale czasami... czasami chcę po prostu być sama ze swoimi myślami.

Levi kiwnął głową z zrozumieniem, jego wyraz twarzy wyrażał teraz nieco więcej sympatii niż surowości.

- Kapralu, mogę mieć do Pana pytanie?
Levi spojrzał na mnie, jego oczy pełne zainteresowania.

- Oczywiście, Ayaki. O co chodzi? - odpowiedział spokojnie.Przez chwilę zastanawiałam się, jak najlepiej sformułować swoje pytanie.

- Wtedy... Jak byłam po wypadku... Te chwycenie za moją rękę - spojrzałam na Kaprala - czy Kapral coś do mnie czuje?

Czy My Możemy Tak... // Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz