Gdy ponownie otworzyłam oczy, leżałam w łóżku w bazie medycznej. Powoli dochodziłam do siebie, czułam się słaba, ale żywa. Wokół mnie krzątali się medycy, a za drzwiami słyszałam głosy moich przyjaciół.
- Ale dlaczego ja nie mogę wejść? - usłyszałam głos Erena.
- Musi odpoczywać - odpowiedział spokojnie głos Levi'ego. - Zbyt wiele emocji i wizyt może jej zaszkodzić.
- Ale chcemy tylko sprawdzić, jak się czuje - dodała Mikasa, a jej ton był pełen troski.
Medyk, który zajmował się mną, zauważył, że się obudziłam i uśmiechnął się uspokajająco.
- Proszę chwilę poczekać, poinformuję ich, że się obudziłaś.
Skinęłam głową, wdzięczna za jego delikatność. Chwilę później drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł tylko Kapral Levi.
- Jak się czujesz? - zapytał, podchodząc bliżej łóżka. Jego głos był spokojny, ale wyczułam w nim ukrytą troskę.
- Lepiej, kapralu - odpowiedziałam cicho, starając się uśmiechnąć.
Levi skinął głową, a jego twarz pozostawała nieprzenikniona.
- Musisz teraz odpoczywać i skupić się na powrocie do zdrowia. Twoje rany były poważne, ale masz szczęście, że jesteś żywa.
- Wiem - szepnęłam, patrząc na niego z wdzięcznością - Dziękuję za uratowanie mnie.
Levi usiadł na krześle obok mojego łóżka, jego wyraz twarzy złagodniał.
- To moja odpowiedzialność, Ayaki. Jesteś częścią zespołu i każdy z nas zrobiłby to samo. Ale teraz musisz skupić się na wyzdrowieniu. Reszta drużyny czeka na wiadomości o twoim stanie.
- Mogą wejść? - zapytałam, patrząc na drzwi.
- Tak, ale tylko na chwilę - odpowiedział Levi, wstając - Musisz unikać zbyt wielu emocji na raz. I niech to zostanie między nami... - wyglądało jakby nie dokończył myśli i wyszedł dając znak moim znajomym że mogą wejść.
Pierwsza do pokoju weszła Mikasa, a zaraz za nią Eren i Armin. Ich twarze wyrażały ulgę i troskę, gdy zbliżyli się do mojego łóżka.
- Ayaki, jak się czujesz? - zapytała Mikasa, siadając na krześle obok łóżka.
- Lepiej - odpowiedziałam cicho, starając się uśmiechnąć. Eren, który stał obok, skinął głową.
- Wiedziałem, że dasz radę. Jesteś silna.
Czułam, jak ich wsparcie dodaje mi sił. Mimo bólu i zmęczenia, ciepło ich obecności sprawiało, że czułam się lepiej. Mikasa położyła mi rękę na głowie.
- Teraz się regeneruj. Poważnie krwawiłaś a potrzebujemy cię w pełni sił – jej głos był spokojny, ale stanowczy.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie na chwilę odprężenia. Wokół nas słychać było odgłosy lekarzy z pomieszczenia obok i wysypywane leki. Do środka wszedł Levi.
- Dobra, wychodźcie - powiedział, jego ton nieprzyjazny i pełen zdecydowania.
Mikasa spojrzała na niego zaskoczona, ale nie sprzeciwiła się. Wstała powoli, wciąż trzymając moją rękę. Jej spojrzenie było pełne troski, ale również determinacji.
- Zostawiamy cię pod opieką Kaprala - powiedziała, patrząc mi prosto w oczy - wrócimy do ciebie później.
Pokręciłam głową na znak zgody, mimo że nie wiedziałam, co planuje Levi. Kiedy Mikasa opuszczała pomieszczenie, czułam się trochę osamotniona, ale wiedziałam, że teraz muszę zaufać ich decyzjom. Levi zbliżył się do łóżka, stając w milczeniu obok. Jego spojrzenie było intensywne i badawcze, jakby próbował ocenić mój stan zdrowia bez słowa. Usiadł na krześle obok mojego łóżka. Spojrzał na bandaże na moim ciele, jego wzrok był koncentrowany i badawczy. Po chwili bez słowa przysunął rękę na moje czoło.
Jego dotyk był delikatny, co było zaskoczeniem w porównaniu do jego zwykle surowej postawy. Czułam, jak jego palce sprawdzają temperaturę mojej skóry, a jego wyraz twarzy pozostawał bez wyrazu. To było jakby sprawdzanie, czy moje ciało zaczyna reagować na leczenie.
- No nie powiem... Trochę się martwiłem... - powiedział cicho tak żebym go nie usłyszała.
Słysząc te słowa, poczułam nagłą falę ciepła w sercu. Levi, znany ze swojej nieugiętej determinacji i surowości, okazał troskę, której nie spodziewałam się po nim. Jego słowa były prostą, ale znaczącą oznaką, że jego opieka nad mną była autentyczna. Spojrzałam na niego przez chwilę, próbując przeczytać coś więcej w jego oczach, ale jego wyraz twarzy był nadal neutralny. Wiedziałam jednak, że to, co właśnie powiedział, miało dla niego znaczenie.
- Dziękuję, Kapralu – odpowiedziałam cicho, starając się wyrazić wdzięczność za jego troskę.
On tylko kiwnął głową, a potem wstał z krzesła.
- Odpocznij. Będę w pobliżu - rzekł, po czym bez zbędnych słów wyszedł z pokoju.
Po jego odejściu poczułam, że czerwienię się jak burak. To było niespotykane, żeby Levi okazał taką delikatność. Jego zwykła twarda postawa była teraz jakby trochę złamana przez chwilę troski, którą mi okazał. Nie mogłam oprzeć się uśmiechowi na myśl o tym, jak bardzo się zmienił wobec mnie. Jego nieobecność zapełniła pokój ciszą, która była miłym kontrastem wobec zgiełku wcześniejszych wydarzeń. Zamarłam na chwilę, przyjmując te nowe uczucia i rozważając to, co się stało. Czyżby Mikasa miała rację i teraz Kapral zrobił ten "pierwszy krok" który miał pokazać, że czuje to samo co ja do niego? To pytanie pulsowało w mojej głowie, gdy przypominałam sobie gest Levia i jego słowa. Był zawsze tak bezkompromisowy, tak skoncentrowany na misjach i zadaniach, że trudno było mi uwierzyć, że mogło to być coś więcej niż zwykła troska o stan mojego zdrowia.
Jednak jego delikatność wobec mnie była zupełnie inna niż jego zwykłe podejście. Czułam, jak serce zaczyna bić szybciej, gdy pomyślałam o możliwości, że może on również czuć coś więcej. Czy to możliwe, że obydwoje mieliśmy takie same uczucia, które do tej pory ukrywaliśmy? Spojrzałam na drzwi, przez które wyszedł Levi, a potem w dół, zastanawiając się, co dalej. Czy powinnam podjąć krok w jego stronę, czy pozostawić to wszystko bez zmian? Odczułam nagły ciepły strumień na mojej twarzy i instynktownie sięgnęłam do nosa, czując gorączkę krwi na moich palcach. To był z pewnością efekt stresu i emocji, które przeżywałam przez ostatnie godziny. Wiedziałam, że muszę się uspokoić, zanim podejmę jakiekolwiek decyzje. Krew z nosa była ostrzeżeniem, że muszę skoncentrować się na moim zdrowiu i regeneracji, zamiast pogrążać się w zawiłych rozważaniach na temat relacji z Levi, zwłaszcza, że nie miałam komu się wygadać. Pomyślałam o Mikasie i jej słowach o możliwości uczuć wzajemnych. Może to była szansa na otwarcie nowego rozdziału, ale w tej chwili musiałam być cierpliwa i słuchać sygnałów, które moje ciało wysyłało. Zamknęłam oczy, starając się uspokoić oddech i odciąć od niepotrzebnych myśli. To był czas na regenerację, zarówno fizyczną, jak i emocjonalną, zanim podejmę dalsze kroki. Choć nie ukrywam trochę słabo było mi się uspokoić po tym co usłyszałam. Być może Mikasa miała rację, a Levi naprawdę chciał mi coś przekazać, choć jego sposób bycia zawsze sugerował inaczej. W tej chwili musiałam jednak skoncentrować się na sobie. Regeneracja była teraz priorytetem, a emocjonalny rollercoaster, na którym się znajdowałam, wymagał czasu, aby się uspokoić.
Zamknęłam oczy i ponownie skoncentrowałam się na oddechu, powoli wypuszczając z głowy wszelkie niepokoje. To było moje ciało, moje zdrowie, i w tej chwili musiałam być dla siebie wsparciem, zanim będę gotowa na dalsze kroki w nieznane.
CZYTASZ
Czy My Możemy Tak... // Levi Ackerman
FanfictionTytani. Śmierć bliskich. Ucieczka. Ból. Horror. Ayaki wiedziała że w tym świecie nie jest najlepiej. Nie chciała się poddawać, chciała walczyć. Wie że przyjaźń może istnieć ale czy miłość też? Czy dziewczyna, która nie ma zielonego pojęcia o tytanac...