Wpadłam w jakiś dziwny stan, półprzytomna i nieswoja. W powietrzu unosiła się gęsta atmosfera, napięcie jakby mogło rozsadzić ściany. Otworzyłam oczy, ledwo rozpoznając, gdzie się znajduję. Nie byłam w swoim pokoju, ale w miejscu, które od razu skojarzyłam z pomieszczeniem medycznym. Przy łóżku stała pielęgniarka i Kapral Levi, ich obecność wywoływała u mnie zamieszanie.
- Co się dzieje? Gdzie ja jestem? - spytałam zdezorientowana - Nic mi nie jest, mogę wrócić na trening - mówiłam dalej, wierząc, że zdrowie zacznie do mnie wracać.
Jednak Kapral nie wyglądał na przekonanego. Jego spojrzenie przeszyło mnie, było pełne niezadowolenia i dezaprobaty. To był pierwszy raz, kiedy udało mi się odczytać coś z jego oczu. Odwrócił się i wyszedł, nie zostawiając ani słowa.
Pielęgniarka, jakby czytając moje myśli, odezwała się łagodnie:
- Będziesz tu przez dzień, może dwa, aby wrócić do zdrowia. To tylko przeziębienie. Kapral przyprowadził cię tutaj, powinnaś mu szybko podziękować... Może dostaniesz szansę od niego... Jeśli nie wrócisz do domu...Jej ostatnie słowa były wypowiedziane cicho, jakby obawiała się, że usłyszę. Kiedy wyszła, zostawiła mnie samą z moimi myślami. Czułam ulgę, że mogę odpocząć, ale równocześnie obawa o przyszłość mąciła moje myśli. Czy Kapral wybaczy moją słabość? Czy dostanę jeszcze jedną szansę, aby udowodnić swoją wartość? Mam nadzieję, że to, co powiedziała pielęgniarka, nie spełni się, i że nie będę musiała opuszczać tego miejsca, które zaczęło mi być bliskie.
Przebudziłam się nagle, czując lekkie dotknięcie na czole, co sprawiło, że otworzyłam oczy ze strachem, odruchowo reagując na to, co znam z dzieciństwa. Nad sobą zobaczyłam Erena.
- O w końcu się obudziłaś - powiedział, wydając się zadowolony.
- Boże, weź zabieraj łapy - odparłam, uderzając go w rękę, którą szybko odsunął. Eren wyglądał na lekko zdziwionego.
- Jesteś na mnie zła?- To nie o to chodzi. Serio potrzebuję chwili prywatności, a zła jestem na siebie - powiedziałam, opierając się o poduszkę i siadając na łóżku.
Przyjrzałam się pomieszczeniu, w którym się znaleźliśmy. Był to typowy szpitalny pokój, wszystko utrzymane w bieli, stolik z lekami. W tym momencie do pokoju weszła młoda kobieta, najprawdopodobniej pielęgniarka, o czym świadczyły jej białe ubrania.
- Przepraszam, ale czy możesz wyjść? - zwróciła się do Erena. Chłopak tylko skinął głową.
-Przyjde potem - odparł wychodząc.- Nie musisz! - krzyknęłam za nim, ale nie byłam pewna, czy mnie usłyszał.
Dziewczyna spojrzała na mnie, a w jej oczach malowały się mieszane uczucia współczucia i zazdrości.
- Nawet ci lekko współczuję i zazdroszczę - powiedziała powoli - Współczuję, bo nawet nie masz chwili spokoju. A zazdroszczę, że ktoś się tak martwi... Też bym tak chciała - jej spojrzenie szybko zmieniło się, widząc prawdopodobnie mój wyraz twarzy - Tak naprawdę ten chłopak nie musiał wychodzić - dodała, lekko się do mnie uśmiechając, na co odpowiedziałam podobnym uśmiechem.
- Niestety, ja sobie tylko współczuję - odparłam - Może dlatego, że nie chcę, żeby ktokolwiek się o mnie martwił, staram się udawać twardą i że nic mnie nie rozłoży. I dziękuję - Spojrzałam na stolik z lekami stojący obok łóżka - To dla mnie, tak? - zapytałam.
Dziewczyna przytaknęła głową, więc sięgnęłam po leżące tam tabletki i połknęłam je. Chociaż było już o wiele lepiej, to wciąż czułam efekty wyczerpania. Chrypka zniknęła, co sprawiło mi ogromną radość. Wreszcie będę mogła przeprosić Kaprala Leviego.
CZYTASZ
Czy My Możemy Tak... // Levi Ackerman
Fiksi PenggemarTytani. Śmierć bliskich. Ucieczka. Ból. Horror. Ayaki wiedziała że w tym świecie nie jest najlepiej. Nie chciała się poddawać, chciała walczyć. Wie że przyjaźń może istnieć ale czy miłość też? Czy dziewczyna, która nie ma zielonego pojęcia o tytanac...