Otworzyłam oczy, czując delikatny podmuch, który przeszedł przez pokój. Po kilku chwilach oddechu wypełnionych ciszą zrozumiałam, że ktoś wszedł do pokoju. Wzrok mojej świadomości wędrował po pomieszczeniu, próbując określić, kto mógłby to być. Czułam, że mój organizm był osłabiony.
- Jak tam? Jak się czujesz? - dziewczyna z szalikiem wyłoniła mi się przed twarzą.
- Jezu Mikasa... Przestraszyłaś mnie - wyszeptałam, unosząc się z powoli z łóżka. Mikasa patrzyła na mnie z troską, jej oczy błyszczały w blasku słonecznych promieni wpadających do pokoju przez otwarte okno.
- Przepraszam, nie chciałam cię straszyć - odpowiedziała cicho, podchodząc bliżej - czy jest coś o czym chciałabyś porozmawiać? - spytała patrząc mi głęboko w oczy.
- Tak... Wiesz... Wczoraj - zaczęłam powoli - Kapral Levi zrobił i powiedział coś co wprawiło mnie w osłupienie.
- Czyli? - Mikasa się przesunęła jeszcze bliżej - co powiedział?
Przełknęłam ślinę, próbując zebrać myśli. Wspomnienie przelotnie przebiegło przez mój umysł. Levi, zwykle tak surowy i powściągliwy, wyrażający troskę?
- Że się o mnie martwił - dokończyłam w końcu, przekręcając się na bok, aby lepiej spojrzeć na Mikasę.
Jej wyraz twarzy nie zmienił się, ale w jej oczach pojawiło się coś, co mogło być zaskoczeniem.
- Kapral pokazał swoje uczucia do Ciebie w taki sposób? Nie mówił nic więcej? Zrobił jakiś pierwszy krok pogłębiający wasze uczucia? - Mikasa zaczęła zadawać mi pytania, a ja czułam, jak czerwienię się pod wpływem jej spojrzenia.
Przez chwilę zastanawiałam się, jak to wszystko opowiedzieć. Levi był zawsze tak zamknięty w sobie, że jego słowa sprawiły, że moje serce zabiło mocniej.
- Powiedział, że mnie martwi, ale... to było... inaczej. Nie spodziewałam się tego od niego - westchnęłam, starając się znaleźć słowa - Ale nie, nie zrobił żadnego kolejnego kroku. Po prostu... to było to.
Mikasa przytaknęła, wciąż patrząc na mnie z intensywnością.
- To może być dobra zmiana, prawda? - spytałam - Czy to mógł byś ten "pierwszy krok" z jego strony?
Mikasa przytaknęła z namysłem.
- Może to oznaczać, że teraz masz więcej czasu na zrozumienie swoich uczuć i co chcesz dalej zrobić. Czasem brak reakcji może być przestrogą, ale też szansą na refleksję. Może warto zastanowić się, czy chcesz, abyś to ty podjęła inicjatywę, czy poczekać, czy sytuacja sama się rozwinie?
Przeszłam myślami przez jej słowa, starając się zrozumieć, co dalej powinnam zrobić. Czy miałam odwagę, aby sama zainicjować ten kolejny krok, czy lepiej było dać czas Leviemu.
Rozległo się pukanie do drzwi.- Proszę - odpowiedziałam a do pokoju wszedł Kapral z Erenem. Ich pojawienie przerwało naszą rozmowę.
- Eren przyszedł po Mikase - zaczął Levi, czekając aż Eren zabierze Mikase - a ja przyszedłem do ciebie...
- Słucham - odpowiedziałam, wpatrując się w Kaprala Levi'ego, czekając, aż dokończy swoje zdanie.
- Czy my możemy... Znaczy, czy ja mogę... Albo - Levi zaczął, a jego zwykle pewna siebie postawa zdawała się mieć moment wahania.
Wyczuwałam niepewność w jego głosie, co było rzadkością w jego przypadku. Jego dłon powędrowała na moją. Jego palce przejechały po mojej skórze, a ja poczułam, jak napięcie między nami narasta. Jego spojrzenie utkwiło we mnie, szukając odpowiedzi, a ja wewnętrznie walczyłam z mieszanymi emocjami i myślami, próbując zrozumieć, co naprawdę czuję i co Kapral czuje. Czy to była tylko chwila słabości czy może coś więcej?
Spojrzałam na niego, starając się odgadnąć jego intencje, a jednocześnie borykając się z własnymi emocjami. Nasze serca biły zgodnie, a cisza była tak gęsta, że mogłabym usłyszeć swój własny oddech. W końcu przerwałam ten moment milczenia.
- Kapralu... - zaczęłam, ale nie mogłam znaleźć odpowiednich słów. Moje myśli krążyły wokół tego, co powinnam teraz zrobić, jakie decyzje podjąć. Czy to był czas na rozmowę o tym, co nas łączyło, czy może lepiej było po prostu poczekać?
Nagle za drzwiami rozległo się kolejne pukanie, przerywając naszą nietypową sytuację. Levi odsunął swoją dłoń, a ja odetchnęłam głęboko, czując ulgę i jednocześnie lekkie rozczarowanie. Patrzyliśmy na siebie przez moment, zanim Kapral zdecydował się odejść.
Wchodząca pielęgniarka prawie wpadła na Kaprala, który szybko ustąpił jej miejsca. Jej nagłe pojawienie się przerwało naszą nietypową chwilę, zostawiając w powietrzu napięcie, które nieuchronnie musiało być zauważone. Spojrzałam na Levi'ego, który właśnie zamykał drzwi, czując, że nasze myśli i emocje były teraz bardziej skomplikowane niż wcześniej. I pomyśleć, że to wszystko przez jeden wypadek.
- Leki, Panienko Touma - wręczyła mi do dłoni dwie pigułki i szklankę wody.
Odebrałam leki od pielęgniarki, starając się zachować spokój, choć wciąż pod wpływem intensywnych emocji. Szybko zażłopotałam tabletki i wypiłam wodę. Przejechalam palcami po swojej dłoni, gdzie jeszcze przed chwilą spoczywała jego dłoń i poczułam nagle, jak bardzo skomplikowana stała się ta sytuacja. Oczywiście, nie mogłam zapomnieć o Petrze - zawsze była podejrzliwa i zazdrosna, szczególnie jeśli chodziło o Kaprala Leviego. Gdyby tylko wiedziała o tej chwili, o jego dotknięciu mojej dłoni, myśl o tym, co mogłaby zrobić, przerażała mnie. Nadal jeżdżąc po swojej dłoni usłyszałam kroki zbliżające się do drzwi mojego pokoju.
Gdy drzwi się otworzyły zobaczyłam Petrę stojącą w progu i jej spojrzenie węszące, jak zawsze gotowe do zauważenia każdego szczegółu. Jej oczy natychmiast zamarły na mojej dłoni, którą jeszcze chwilę temu trzymał Levi. Moje serce waliło jak oszalałe, gdy spojrzała na mnie z intensywnym wyrazem, który był jednoznaczny.
- Heej... - zaczęłam, ale przerwała mi gestem ręki.
- Nie musisz mi nic mówić - powiedziała ostatecznie, jej głos był chłodny jak stal - Ale pamiętaj, że w jednym momencie można stracić wszystko, co się ma. Pamiętaj i tak nic dla niego nie znaczysz.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, odwróciła się i wyszła z pokoju, zamykając drzwi za sobą. Zostawiła z mętlikiem w głowie. Jej słowa brzmiały jak ostrzeżenie, przypominając mi o rzeczywistości, którą miałam tendencję ignorować, zwłaszcza w tym stanie.
Nie mogłam przestać myśleć o tym, co teraz będzie, o możliwych konsekwencjach tego, co się wydarzyło. Moje relacje z Levim stały się bardziej skomplikowane niż kiedykolwiek wcześniej, a obecność Petry tylko dodawała do tego nowy wymiar niepewności. Ponownie usłyszałam kroki zbliżające się do drzwi mojego pokoju. Nie wiedziałam, co oczekiwać. Czy to znowu będzie Levi, który wrócił po więcej rozmowy? Czy może Mikasa, która przyszła, aby wesprzeć mnie w tej trudnej chwili? Albo może ktoś zupełnie inny, kto wprowadzi nowy element do tej już skomplikowanej sytuacji?
CZYTASZ
Czy My Możemy Tak... // Levi Ackerman
Fiksi PenggemarTytani. Śmierć bliskich. Ucieczka. Ból. Horror. Ayaki wiedziała że w tym świecie nie jest najlepiej. Nie chciała się poddawać, chciała walczyć. Wie że przyjaźń może istnieć ale czy miłość też? Czy dziewczyna, która nie ma zielonego pojęcia o tytanac...