Rozdział XXIII

402 24 2
                                    

– Długo jeszcze? – zapytał zniecierpliwiony Evans, który od jakiś 20 minut stał i jęczał pod drzwiami mojego pokoju, że jak się nie pospieszę to się spóźnimy.

– No przecież już się zbieram – odpowiedziałam pakując do torebki wszystko, czego potrzebowałam, przy okazji przewracając oczami.

– Przyzwyczajaj się, szwagier – wtrącił Sky, który również krzątał się po mieszkaniu, przygotowując się spotkania ze swoimi znajomymi.

Cieszyłam się, że mój brat akceptował obecność Aliego w moim życiu, bo zważając na nasze początki i temperament Evansa, z początku martwiłam się, czy w ogóle się dogadają. Moje obawy zniknęły jednak wraz z ich pierwszym spotkaniem na świętach u wuja Ryana, kiedy przez połowę wieczoru pili razem bimber i narzekali na moje guzdralstwo.

– Przypomnij mi w przyszłości, żebym budując dom pamiętał o co najmniej dwóch łazienkach – mruknął mój partner na dzisiejszy wieczór. – Albo trzech. Tak na wszelki wypadek jakby nasze dzieci odziedziczyły gen guzdralstwa po matce.

– Widzę, że zaplanowałeś nam całą przyszłość – powiedziałam podchodząc do niego. – Jakbyś miał problemy z pamięcią to tak na wszelki wypadek przypomnę ci, że nawet nie jesteśmy razem.

– Kwestia czasu – stwierdził, obejmując mnie w pasie i przyciągając do siebie bliżej. – Wyglądasz niesamowicie, młoda – dodał całując mnie w usta.

– Błagam, nie przy mnie – Sky udał odruch wymiotny. – Pamiętajcie, że jestem za młody na zostanie wujkiem.

– Masz 23 lata, Sky – powiedziałam niby obojętnym głosem, ale czułam jak moje policzki płoną.

Moja relacja z Evansem od czasu naszego pocałunku była... skomplikowana. Wbrew temu, czego się spodziewałam, nie udawał, że nic między nami nie zaszło. Wręcz przeciwnie - przynosił mi kwiaty, dzwonił do mnie codziennie na kamerce i nawet zażądał żebym zdradziła mu kolor mojej sukienki na sylwestra, żeby mógł do niej dopasować kolor poszetki.

Im bardziej ja próbowałam się dystansować, tym bardziej on próbował się do mnie zbliżyć.

Wiedziałam jednak, że nigdy nie będziemy razem, pomimo tego, co do niego czułam.

A czułam naprawdę dużo.

Mieszankę radości i ekscytacji, kiedy był obok. Jego perfumy o nutach ciepłego drzewa sandałowego, rozjaśnionych świeżością ostrej mandarynki. Papierosy, które czasem razem paliliśmy. Przyspieszony oddech i bicie serca, gdy mnie obejmował albo całował. A przede wszystkim ogromny żal, że w tej historii nie ma miejsca na szczęśliwe zakończenie.

– Gotowa? – zapytał, podając mi ramię.

Pokiwałam głową i już mieliśmy wychodzić, kiedy Sky zatrzymał nas w połowie.

– Cassie – spojrzał na mnie. – Obiecaj mi, że jak cokolwiek będzie się działo to po mnie zadzwonisz. Nie ważne o której godzinie – uśmiechnął się słabo, a ja w odpowiedzi przytuliłam się do niego.

Do Casa del Prado podjechaliśmy Uberami, bo nie chcieliśmy się martwić potem o odbiór aut.

– Wyglądasz bosko, malutka – stwierdził Ryan, obracając mną tak, że moja tiulowa sukienka delikatnie się uniosła. – Ten wyblakły fiolet do końca życia będzie mi się kojarzył już tylko z tobą.

– To liliowy, Ryan – sprostowałam. – Poza tym, Ty też wyglądasz niesamowcie.

– Wiem – stwierdził dumnie, poprawiając kołnierz swojej marynarki. – Będę hot doktorkiem.

Starlight. Whisper of the cosmosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz