Rozdział XIII

429 26 2
                                    

Z krainy snów wyrwał mnie huk.

– Kurwa mać – usłyszałam siarczyste przekleństwo.

– Żyjesz? – zapytałam śmiejąc się pod nosem.

Żałowałam, że nie obudziłam się chwilę wcześniej, bo Evans zaliczający twarde lądowanie na podłodze był widokiem, wartym pobudki o każdej porze dnia i nocy.

– Nie wiem co cię tak bawi – fuknął.

– Nic takiego – odpowiedziałam słodko.

Ale kiedy brunet próbując wstać, z impetem uderzył łokciem w stelaż, nie mogłam się już powstrzymać i po chwili rżałam na cały głos.

Popatrzył na mnie morderczym wzrokiem, a następnie sięgnął po poduchę leżącą na łóżku i zamachnął się nią uderzając mnie z całej siły. Nie czekałam ani minuty, tylko od razu rzuciłam się na niego, żeby oddać z nawiązką.

– Poddaj się, bo inaczej skończysz marnie – zagroził.

– W twoich snach – powiedziałam odpierając jego atak. – Zapominasz, że mam dwójkę rodzeństwa w podobnym wieku. W bitwie na poduszki jestem niepokonana!

– To ty zapominasz, że też mam rodzeństwo.

– Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że maltretujesz swoją malutką, uroczą siostrzyczkę.

– Nie mówię o Aurorze.

– Jak to nie mówisz o Aurorze?

Evans wykorzystał moment mojej nieuwagi i pchnął mnie na łóżko, po czym zaczął mnie gilgotać.

– Mam jeszcze starszą siostrę – oznajmił, kiedy próbowałam się uwolnić.

– Nigdy o niej nie wspomniałeś – zauważyłam.

Spojrzał na mnie z góry, przerywając na chwilę po to, żeby zaraz zaatakować ze zdwojoną siłą.

– Evans, przestań – krzyczałam wierzgając pod nim.

– Poproś.

– O nic nie będę prosić, masz mnie przestać mnie łaskotać! I to natychmiast!

– Bo co mi zrobisz?

– Ugryzę cię.

– To obietnica czy groźba? – wyszeptał pochylając się, więc po prostu chapsnęłam go w płatek ucha.

– Ała, kurwa! – odskoczył ode mnie jak oparzony.

– Ostrzegałam.

– Jesteś nienormalna.

– Odezwał się ten zdrowy na umyśle.

– W porównaniu do ciebie przynajmniej mam jakieś szare komórki, a twoje chyba wszystkie skapitulowały.

– I ego większe niż IQ.

– Spierdalaj.

– To ty spierdalaj, jesteśmy w moim pokoju.

– Teoretycznie rzecz biorąc, to nie jest twój pokój.

– Nienawidzę cię, Evans.

– Czymże sobie zasłużyłem na to wyznanie, Sandström?

Nie odpowiedziałam tylko uderzyłam go w ramię.

– Masz skłonność do przemocy.

– Wyzwalasz we mnie ukryte pokłady agresji.

Kolejne kilka minut leżeliśmy bez słowa, w akompaniamencie urywających się oddechów.

Najwyraźniej przy okazji nam się przysnęło, bo oczy otworzyłam dopiero kiedy poczułam na twarzy coś mokrego.

Starlight. Whisper of the cosmosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz