Rusałki – zwane też boginkami, to w mitologii słowiańskiej demoniczne istoty zamieszkujące lasy, pola i zbiorniki wodne. Ukazywały się zazwyczaj jako piękne, nagie dziewczęta z rozpuszczonymi zielonymi włosami. Rusałki pojawiały się w czasie nowiu i wabiły do siebie młodzieńców, których zabijały poprzez łaskotanie lub opętańczy taniec.
Kelle miała zakaz zabawy w strefie. Protektor był nieubłagany. Dokładniej mówiąc miała absolutny zakaz tańca. Jako rusałka spijała energię życiową z towarzyszących jej tancerzy, co oczywiście samo w sobie nie było jakimś problemem, kłopot w tym, że Kelle uwielbiała występować na podwyższeniu, a jej taniec oddziaływał nie tylko na ludzi. A to w takim mieście, jak Warszawa nie było akceptowane.
Dlatego też rusałka zwykła przybywać do klubów nad ranem, by w porozumieniu z przyjaciółką zwabiać ofiary na after, na daleki Tarchomin, gdzie nie było strefy i jej prawnych ograniczeń. W myśl przyjętej wykładni prawnej, Uśpieni gromadzili się tylko w strefach, a zatem nawet tuż poza nimi przestawały obowiązywać specjalne zasady postępowania. Mówiąc krótko tutaj przebudzenie było nie przestępstwem, a wykroczeniem. Oczywiście władcy stref nie byli durnymi legalistami i kierowali się zdrowym rozsądkiem, co wyznaczało granice swobody „szarej strefy przedmieść", a w przypadku Munia oznaczała ona brak ofiar. Zatem by przetrwać, rusałki nauczyły się nie doprowadzać swoich gości do agonii, umiejętnie żerując na naspeedowanych clubbersach, mogących znieść dużo więcej od zwykłych śmiertelników. Bawiły się za dnia, co skutecznie eliminowało wampirycznych gości, a także pozwalało na zejście z widoku sługusom protektora. Pilnowały także, aby nikt zidentyfikowany jako Uśpiony nie pojawił się na liście gości.
System działał, zdołała nawet wyrobić sobie renomę w półświatku będących na granicy prawa Dzieci Nocy, zdobywając przyjaźń i szacunek różnych podobnych do niej wykolejeńców. Tak oto zamieszkała w szarej strefie świata mroku. I było jej z tym dobrze. Tym bardziej, gdy natrafiło się na fenomen!
Jego nieporadność działała na nią rozbrajająco. Był wyzwaniem, albowiem niełatwo namówić do opętańczego tańca osobę, która nie umie tańczyć. W dodatku okazał się nieoczekiwaną konkurencją. Przykuwał sobą uwagę pozostałych gości na tyle skutecznie, że całkiem pokaźny wianuszek stał wokół niego, miast pląsać.
Na początku ją to nawet lekko zirytowało, ale z czasem, gdy przyjrzała się mu ukradkiem i zobaczyła jakie z niego ciacho, postanowiła sama się nim zainteresować. Coś w jego zachowaniu przyciągało ją do niego, jakiś magnetyzm nie pozwalał się skoncentrować na kimś innym.
Odkrycie, że wzbudził zainteresowanie także u Egle, najbliższej przyjaciółki, odrobinę ją zaskoczyło, ale to co zrobiła jedna z kocic Cinka wprowadziło ją w kompletne zdumienie. Tak bezpośredni atak wśród zmiennokształtnych był rzadkością. To wszystko powinno ją zastanowić, tymczasem nawet szybka akcja w łazience, miast zadziałać jak zimny prysznic, stała się dla niej nadarzającą okazją.
Wrobiła Egle w „zerowanie pamięci" świadków wydarzenia, a sama zajęła się ofiarą kociej draki.
- Wszystko w porządku? – spytała pochylając się nad siedzącym na podłodze nieznajomym.
- Pytasz o mnie, czy o to czego byłem świadkiem? – odpowiedział pytaniem. Najwyraźniej wyszedł ze wszystkiego bez szwanku, o czym świadczył wyraz szczerego rozbawienia.
Sama wybuchła serdecznym śmiechem.
- Zostawmy to – uśmiechnął się. – Jestem Leo.
- Dorota – przedstawiła się swoim obecnym imieniem Kelle. – Witaj w moim domu.
CZYTASZ
Uśpiony
General FictionSex, drugs and dnb, innymi słowy warszawski clubbing! I jeszcze w tle wampiry, wilkołaki, demony i inne potwory, oraz trwająca właśnie sekretna inwazja Obcych na Ziemię... Ale czy naprawdę masz głowę, by coś zrobić z tym gównem, skoro kolejna piguła...