Rozdział 15: Umowa to umowa

104 12 314
                                    

Metka - slangowe określenie świeżo przemienionego w upiora. Metką określa się także zespół charakterystycznych dla tych osobników zachowań, takich jak nadpobudliwość, skłonność do przemocy, rozdwojenie osobowości, nadmierne uleganie instynktom.


Tymczasem w drugiej sali, w roztańczonym, skaczącym gromadnie, przy dźwiękach Race Against The Machine tłumie Anna osiągnęła swój cel. Odurzony pigułami Leon, po wypiciu nieświadomie piwa z viagrą, zatopił swój zamglony wzrok w jej podskakującym biuście. Czuła jego rozbudzone pożądanie oraz stłumioną narkotykami nieśmiałość. Jego pragnienia były bardziej pokręcone, wykute w narkotycznym upojeniu, zabawnie odmienne. To jak oddziaływała na niego, było na swój sposób chore, a to wzbudziło w niej pragnienie, by je spełnić. Zabawić się tak, jak nikt wcześniej z nim tego nie zrobił i przykuć do siebie obietnicą powtórzenia.

Chwyciła go za rękę i zaciągnęła pod ścianę, gdzie w półmroku mogli skryć się oboje.

- Podoba ci się mój kostium? – krzyknęła mu do ucha, by przebić się przez głośną muzę.

- Zajebiście – odkrzyknął, kontynuując taniec.

- Założyłam go dla ciebie – oznajmiła z uśmiechem.

Stanął oniemiały.

Przycisnęła go do ściany i zatopiła usta w pocałunku. Odwzajemnił. Jego dłonie wylądowały na jej pośladkach, obściskując je zachłannie. Każdy dotyk rozpalał dzikość przybliżając chwilę triumfu. Odrywając swe usta jęknęła głośno, lecz muzyka zagłuszyła to wyznanie. Złapał ją delikatnie w kroczu i przyciągnął do siebie. Poczuł jej dreszcze. Zatopiła jego twarz w swoim biuście, obejmując mocno za głowę. Ugryzł ją lekko, po czym bezwstydnie wyjął jej piersi na wierzch. Uszczypnął sutki. Kolejny dreszcz przebiegł po jej ciele. Sytuacja wymykała się spod kontroli.

- Mam pomysł – wykrzyczała mu do ucha. – Nim mnie tu całkowicie rozbierzesz...

Roześmiał się szczerze, chowając ostrożnie piersi z powrotem w gorset.

- Słucham.

- Zamienimy się na ubrania.

- Masz za małą stopę – odrzekł ze śmiechem.

- Zatem same topy – podbiła stawkę.

- Chcesz chodzić w moim przepoconym t-shricie? - spytał podejrzliwie.

- Każde z nas będzie musiało założyć element garderoby drugiego i przejść w nim przez dwie sale i wyjść z klubu. Wtedy i tylko wtedy pojedziemy do mnie na ciąg dalszy – zarzuciła ostateczną przynętę.

Leo wpatrywał się ze skupieniem w jej oczy. Mogła mu to nakazać, ale chciała by podjął grę samodzielnie.

- Zgoda – roześmiał się do jej ucha. – Gdzie się przebieramy?

- Chodź do toalety. – Ruszyła, ciągnąc za sobą.

Stojąc w kolejce czuła na sobie, jego dłonie. Jak dyskretnie i lekko uczą się jej ud, pośladków i łona. Trzymała go mocno za rozporek dawkując umiejętnie doznania. Teraz był gotów na wszystko.

Kiedy wreszcie wylądowali w kabinie rzuciła się na niego, wpijając powtórnie w usta. Mogła to zrobić tu i teraz, ale palące ją pożądanie rozkosznie rozpalało rzeczywistość i chciała smakować ten stan jak najdłużej. Oderwała się od niego.

- Ręce w górę – wydała polecenie, po czym jednym ruchem zaciągnęła czarny t-shirt za głowę. Zrobiła krok w tył i rozpięła skórzany kostium. Ściągnęła go ponętnie z siebie.

UśpionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz