Rozdział 5

24 4 0
                                    

Daga
Obudziłam się ze strasznym bólem pleców. Miałam nadzieję, że to co się wydarzyło wczoraj okaże się tylko koszmarnym snem. Jednak nie. Pierwsze co ujrzałam po przebudzeniu to Gardę podpiętego do szpitalnej aparatury. Ten widok przyprawiał mnie o dreszcze. Złapałam go za rękę i zaczęłam płakać.
- Dlaczego akurat Ty? - zapytałam.
Drugą ręką zasłoniłam twarz i płakałam. Bałam się o Michała. I to bardzo.
- Wszystko ok? - usłyszałam nagle.
Podniosłam wzrok i po drugiej stronie szpitalnego łóżka zobaczyłam Sikora. Pewnie obudził go mój szloch. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony chciałam powiedzieć, że wszystko jest ok, żeby nie musiał się nade mną litować. Ale nic nie było ok. Michał leżał nieprzytomny. Znów zakryła ręką twarz i płakałam dalej. Zaraz potem poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Zobaczyłam za sobą Sikora.
- Jedź do domu, odpocznij - powiedział. - Ja tu z nim posiedzę i jak coś się zmieni to dam znać - dodał.
- Nie będę w stanie siedzieć w domu - odparłam na to.
- To chcesz tu siedzieć cały dzień? - zapytał wiedząc, że ciężko jest mi patrzeć na Michała w takim stanie.
Jednak chwilę później zadzwonił do mnie Kubis. Byłam przekonana, że chce mi dać wolne o ile jeszcze tego nie zrobił, więc na pewno nie mógł usłyszeć, że płaczę. Wzięłam głęboki wdech i odebrałam. Dłuższą chwilę zajęło mi wynegocjowanie usunięcia urlopu. Zaraz potem ogarnęła się i udałam na komendę. A Sikor został z Gardą w szpitalu. Gdy tylko pojawiłam się w pracy wszyscy zaczęli mi zadawać multum pytań dotyczących mojego samopoczucia i stanu zdrowia Gardy. Starałam się jak najszybciej przerwać rozmowy na ten temat, ponieważ wiedziałam, że jak zacznę o tym myśleć to nie będę w stanie pracować. Musiałam odetchnąć przez co usiadłam przy otwartym oknie w naszym pokoju.
- Cześć piękna - usłyszałam zza siebie.
Odwróciłam się i aż podskoczyłam z przerażenia. Za sobą ujrzałam Arka. Tak po prostu sobie stał jak gdyby nigdy nic.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam.
- Pracuję. Przecież mamy sprawę do dokończenia - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
No tak. Przecież śledztwo nie zostało jeszcze zamknięte a mnie przerażała wizja pracy z nim sam na sam. Teraz nie miałam obok siebie Gardy, który by mnie obronił.
- A Gardy dzisiaj nie będzie? - zapytał nagle.
- Nie, nie będzie - wycedziłam przez zęby.
Miałam największą ochotę mu przywalić.
- A dlaczego? - zapytał tak bezczelnym tonem.
- Nie Twój zasrany interes - odpowiedziałam i wyszłam.
Wiedziałam, że przez tą odzywkę może mnie w coś wpakować. Ale nie miało to teraz dla mnie żadnego znaczenia. Przez cały czas starałam się nie zostawać z nim sama. Gdy ktoś jeszcze był obok czułam się bezpieczniej. Ale wiedziałam, że w końcu dojdzie do takiej sytuacji, w której będę z nim musiała zostać sama. I tego najbardziej się bałam. Niestety po paru godzinach nadeszła ta chwila. Musieliśmy pojechać sprawdzić jedno miejsce i byłam zmuszona jechać z nim sama w jednym samochodzie. Ja prowadziłam. Nie było takiej opcji, że gdyby on siedział za kierownicą to bym wsiadła.
- Garda został zawieszony? - spytał nagle przerywając ciszę panującą między nami.
- Spierdalaj - odpowiedziałam.
- No weź powiedz - nalegał i pogłaskał mnie palcem po ręce.
- Łapy przy sobie! - krzyknęłam zabierając rękę.
- No już nie bądź taka nietykalna - zażartował sobie.
- Dotknij mnie jednym palcem, a Cię zabiję - powiedziałam stanowczym tonem.
Spojrzałam tylko na niego i ewidentnie się zdziwił.
- Przepraszam bardzo, ale czy pani aspirant właśnie mi grozi? - miał jeszcze czelność pytać.
- Po pierwsze to starszy aspirant, a po drugie nie grożę tylko ostrzegam - odparłam i skupiłam całą swoją uwagę na drodze.
Nie rozmawialiśmy więcej na inny temat niż naszej sprawy. Próbował poruszyć jeszcze temat Gardy kilka razy, ale zawsze go zbywałam. Tego wieczoru nadeszła chwila przeze mnie wyczekiwana. W końcu udało nam się zakończyć to śledztwo. Wreszcie mogłam odciąć się od tej sprawy i od tego całego Arka. Szykowałam się właśnie do wyjścia z komendy.
- Nie pogadamy? - zapytał przekraczając próg mojego pokoju.
- Nie mamy o czym - odparłam i napiłam się wody ze szklanej butelki, która stała u mnie na biurku.
- Może jednak - nalegał i zamknął za sobą drzwi.
- Otwórz te drzwi - rozkazałem mu.
Nie miał jednak zamiaru mnie posłuchać. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja wycofywałam się w kierunku okna. Nie miałam gdzie przed nim uciec. Był coraz bliżej. Nie miałam przy sobie broni bo właśnie zdałam ją do magazynu. Byłam przerażona, nie wiedziałam co mam robić. Ze strachu nie byłam nawet w stanie wołać o pomoc. W końcu zapędził mnie w kozi róg i złapał mnie za talię.
- Puszczaj mnie! - wykrztusiłam z siebie i próbowałam się wyrwać.
Był jednak ode mnie silniejszy. Jedną ręką mnie trzymał, a drugą obmacywał moje pośladki. Czułam się okropnie. Szarpałam się, ale cały czas nie miałam wystarczająco dużo siły, żeby się wyrwać.
- Pomocy! - krzyknęłam, ale wtedy zasłonił mi usta.
- Nikt Cię nie usłyszy - powiedział. - A jak przestaniesz się szarpać to nie będzie bolało - dodał.
Do oczu napływały mi łzy. Byłam przekonana, że to już po mnie. Teraz jeszcze bardziej zaczęła mi doskwierać nieobecność Gardy. Wiedziałam, że teraz jest w śpiączce i nagle nie wstanie i mnie nie uratuje. Wtem spostrzegłam stojącą na moim biurku szklaną butelkę. Bez zastanowienia chwyciłam ją i uderzyłam Arka w głowę najmocniej jak potrafiłam. Nie było to łatwe bo stałam do niego tyłem, ale poskutkowało. Puścił mnie z krzykiem, a ja odskoczyłam jak najdalej od niego. Wtedy do pokoju jak dwa pioruny epatowali Kubis i Kujawińska.
- Co tu się stało? - zapytał naczelnik.
- Zaatakowała mnie. To wariatka - powiedział Arek zanim ja zdążyłam jakkolwiek zareagować.
- Zważaj na słowa - powiedział Kubis.
- Chciał mnie zgwałcić. Broniłam się - wykrzyczałam prawie przez łzy.
Po minie Kubisa widziałam, że mi wierzy. Przecież to mój wujek i dobrze mnie zna. Nie miałabym powodów, żeby kłamać. Ale wtedy spojrzałam na Kujawińską. Jej wyraz twarzy budził mieszane uczucia. Obawiałam się, że jest ona w stanie uwierzyć w wersję tego gnoja.
- Mówiłem, że to wariatka. Nie słuchajcie jej - powiedział Arek.
- Tu jest monitoring - powiedział Kubis. - Jak zobaczymy nagrania to będziemy mieć czarno na białym kto mówi prawdę, a kto kłamie - dodał.
- Idź i zobacz to nagranie - Kujawińska zwróciła się do Kubisa.
Naczelnik wyszedł, a Kujawińska została. Stanęła pomiędzy nami, żeby nie doszło do niczego. Kubis wrócił po kilku minutach. Po jego minie było widać, że jest wściekły. Wyjął kajdanki i zwrócił się do Arka:
- Jesteś aresztowany, Kwiatkowski - powiedział i założył mu kajdanki na ręce.
- Przecież to jest jakaś ustawka! - krzyknął Arek. -Przecież to jest oczywiste, że będzie bronił swojej policjantki - krzyczał i spojrzał na Kujawińską.
- Idę zobaczyć to nagranie - powiedziała i wyszła.
Wróciła po kilku minutach i kazała mundurowym zabrać Arka na dołek. Kubis zrobił mi herbaty z cytryną i razem z Kujawińską zaczęli mnie przesłuchiwać. Opowiedziałam im wszystko. O wczorajszym incydencie też. Obiecali mi, że Arek poniesie konsekwencje tego co zrobił. I nawet to, że jest ulubieńcem swojego szefa mu nie pomoże. Po skończeniu formalności udałam się do szpitala. Sikor był zaskoczony gdy mnie zobaczył. Słyszał o tym co się wydarzyło na komendzie i dziesięć razy upewniał się czy chcę tu siedzieć. Ja jednak byłam zdecydowana.
- Jedź do domu - powiedziałam w pewnym momencie. - Siedziałeś tu cały dzień, teraz moja kolej - dodałam.
Chwilę się sprzeczaliśmy, ale w końcu się zgodził. Widać było po nim, że był zmęczony. Z pewnością nie wyspał się na tym taborecie. Ja zresztą też nie, ale chciałam spędzić trochę czasu z Michałem. Nawet gdy był nieprzytomny to ja czułam się przy nim bezpiecznie. Nawet bezpieczniej niż we własnym domu.

Górska & Garda - To nie przyjaźń tylko miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz