Rozdział 4

41 4 0
                                    

Daga
Obudziłam się dzisiaj godzinę przed budzikiem. I o dziwo byłam wyspana. Usiadłam na łóżku pod ścianą i zaczęłam rozmyślać. Znów o Gardzie. Nie wiedziałam dlaczego. Tak myślałam i myślałam, i nie mogłam przestać. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zaskoczona spojrzałam na zegarek stojący na mojej szafce nocnej. Wskazywał godzinę 7:00. Wstałam i podeszłam do drzwi. Nie wiedziałam kto mógł przyjść o tej porze.
- Cześć - usłyszałam, a gdy tylko otworzyłam drzwi ujrzałam Gardę przed sobą.
Trochę się zawstydziłam bo właśnie stanęłam przed nim w przepoconej piżamie i potarganych włosach.
- Co Ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona jego widokiem.
- Nie mogłem spać, więc pomyślałem, że Cię odwiedzę i zobaczę co u Ciebie - zaczął tłumaczyć.
- Miło z Twojej strony - uśmiechnęłam się do niego i wpuściłam go do środka.
- A po co Ci ta torba? - zapytałam gdy tylko zauważyłam w jego ręku foliową reklamówkę.
- Tak sobie pomyślałem, że zjedlibyśmy razem jakąś wspólną jajecznicę - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Jajecznica jajecznicą, ale Ty musisz ją usmażyć - powiedziałam zadziornie i wpuściłam go do kuchni.
- Nie ma problemu - odparł z uśmiechem.
Dałam Michałowi wszystko co potrzebował do przygotowania posiłku, a sama poszłam się trochę ogarnąć. Nałożyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy tak jak zawsze to robię, ale sama zdziwiłam się, że poświęciłam na układanie włosów prawie 15 minut. Zazwyczaj to tylko je rozczesywałam i wiązałam w luźną kitkę, a dzisiaj zrobiłam sobie loki, które starannie spięłam w kucyk. Nie wiem co się ze mną stało. A już najbardziej zdziwiłam się gdy wypsikałam się perfumami. Używałam ich tylko wtedy gdy wychodziłam gdzieś poza pracą. Nie wiem, może to obecność Gardy tak na mnie podziałała.
- Nie Górska, co ty wygadujesz - zaczęłam mówić sobie w myślach. - Przecież to jest tylko przyjaciel.
W mojej głowie był istny mętlik. Nie chciałam jednak dać tego po sobie poznać.
- No jesteś wreszcie - powiedział Michał kiedy tylko wróciłam do kuchni.
- A co, stęskniłeś się? - zażartowałam.
- Nawet bardzo. Siadaj - odparł.
- A co Ty tam kombinujesz mój kuchciku, co? - zapytałam widząc na stole talerze z jajecznicą i to, że Michał jeszcze coś tam miesza.
- Taki mały dodatek - powiedział i postawił przede mną miskę z zieloną sałatką.
- Chcesz zrobić ze mnie królika? - zaśmiałem się.
- No oczywiście, Ty mój króliczku - powiedział z uśmiechem na twarzy i pogłaskał mnie po policzku.
Usiadł naprzeciwko mnie przy stole i zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Czułam się cudownie w jego towarzystwie. Nie wiedziałam dlaczego. Przecież był tylko moim przyjacielem.

Michał
Po wspólnym śniadaniu z Górską pojechaliśmy na komendę. Byłem szczęśliwy z powodu mile spędzonego poranka. Gdy tylko przekroczyliśmy próg komendy wpadliśmy na Kubisa.
- Dziś nikt nikogo nie upijał? - zapytał żartobliwie.
- Nie - odpowiedzieliśmy z Górską w tym samym czasie.
- No to dobrze - odparł naczelnik. - Bo ta wasza sprawa jest trochę dziwna - dodał.
- Wiemy. Kto normalny zabija człowieka a potem smaruje Jego krwią ściany domu? - zapytała Górska.
- Nikt. Ale nie o to chodzi - odpowiedział.
- To co się dzieje? - zapytałem zaciekawiony.
- Wychodzi na to, że to wszystko ma drugie dno i, że sprawa nie jest jeszcze rozwiązana.
- Ale prokurator uznał sprawę za zamkniętą - przypomniałam nam Daga.
- Prokurator tak, ale CBŚ nie - skwitował Kubis.
- A co oni mają do tego? - zapytałem bo odkąd dostałem od nich wilczy bilet dostawałem białej gorączki kiedy słyszałem ten skrót.
- Podobno ten wasz denat był w coś umoczony. Zresztą, przekażą Wam wszystkie szczegóły.
Przytaknąłem na to, ale nie byłem zadowolony. Przecież za chwilę mogła mnie czekać współpraca z moimi dawnymi kolegami. A odkąd odszedłem na pewno nie jestem przez nich lubiany. Zresztą, ja też za nimi nie przepadam.
- Wszystko ok? - zapytała nagle Górska i wyrwała mnie z natłoku myśli o starym przydziale.
- Tak - odpowiedziałem i wbiłem wzrok w szafkę z aktami stojącą naprzeciwko mnie.
Górska usiadła na krawędzi mojego biurka i złapała mnie za rękę.
- Przecież widzę - powiedziała. - Co, boisz się starych kolegów po fachu? - zapytała.
- Jak to jest, że Ty zawsze wszystko musisz wiedzieć? - zapytałem spoglądając na nią.
- Bo ja z policji jestem - odparła i uśmiechnęła się do mnie.
Też się uśmiechnąłem. Jednak to trwało krótko. Dosłownie w tym momencie wszedł mundurowy i powiedział, że przyszedł do nas funkcjonariusz CBŚ. Liczyłem, że nad tą sprawą pracował ktoś kto dołączył do jednostki już po moim odejściu. Jednak zawiodłem się. Po kilku sekundach po komunikacie od mundurowego w drzwiach naszego pokoju stanął mój najbardziej znienawidzony kolega, Arek Kwiatkowski.
- Garda, jakże niemiło Cię widzieć - powiedział z tym swoim podłym uśmieszkiem na twarzy i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Ciebie również - odparłem i podałem mu dłoń.
Mina od razu mu zrzedła. Jednak jego uśmiech powrócił znowu gdy spojrzał na Górską. Zmierzył ją dokładnie wzrokiem. Widziałem to. Arek to kobieciarz jakich mało. W CBŚ nie było takiej policjantki, do której by się nie przystawiał. Przywitał się z Górską, przedstawił się, pocałował w rękę i uśmiechnął się do niej tak jak do każdej innej, którą chciał poderwać.
- Może zajmiemy się sprawą - zaproponowałem, żeby tylko oderwał wzrok od mojej partnerki.
Usiadł na krześle, położył nogi na biurko jakby był u siebie, jeszcze tylko brakowało, żeby wyjął z kieszeni papierosa. Nic na to nie powiedziałem bo wiedziałem, że żadne uwagi na niego nie podziałają. A już na pewno nie ode mnie. Kubis by musiał go skwitować, żeby była jakakolwiek szansa, żeby się posłuchał. Razem z Górską opowiedzieliśmy mu o szczegółach naszego śledztwa. Widziałem jak na nią patrzył i posyłał jej te swoje spojrzenia i uśmieszki.
- Ładnych perfum używasz - powiedział w pewnym momencie do Górskiej.
- Dzięki - odparła i wróciła do czytania akt, które miała w rękach.
- Takie intensywne, pasują do Ciebie - komplementował.
- Możesz przestać? - zapytałem w końcu zirytowany.
- Ale o co Ci chodzi? - zapytał udając niewiniątko. - Już nie mogę koleżanki skomplementować, że ładnie pachnie?
- To nie jest Twoja koleżanka - wycedziłem przez zęby.
Wstał i wyszedł. Tak bez słowa. Zawsze tak robił kiedy się na kogoś obrażał.
- Czemu jesteś na Niego taki cięty? - zapytała w końcu Górska.
- Nie daj się nabrać na te Jego gierki. On tak do każdej - ostrzegłem ją.
- Serio? - zapytała z niedowierzaniem.
- Wszystkie policjantki z CBŚ na takie teksty wyrywał.
Górska machnęła na to ręką.
- Mi to nie grozi - powiedziała. - Nie jest w moim typie - dodała, a mi po tych słowach tak dziwnie ulżyło.
Po kilku minutach Arek wrócił i we trójkę kontynuowaliśmy pracę. Cały czas podrywał Dagę. Nie tak wprost, ale ja znałem wszystkie jego teksty. I jak tak gadał to we mnie się aż gotowało. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że go nie lubię i, że teraz zaczyna się dostawiać do mojej przyjaciółki. Po kilku godzinach wpadliśmy na trop pewnego warsztatu samochodowego. Naradziliśmy się z Kubisem i uzgodniliśmy, że najlepsza będzie prowokacja.
- Ja z Górską wejdę tam i będziemy udawać małżeństwo - powiedział Arek, a mnie na te słowa aż przetrzęsło.
- Nie - powiedział stanowczym tonem Kubis. - To Garda i Górska wejdą tam jako małżeństwo.
Zaskoczyły mnie te słowa. Zauważył, że tak zirytowała mnie ta propozycja?
- Ale dlaczego akurat Garda ma tam wejść? - spytał Arek.
- Przecież sam przed chwilą powiedziałeś, że robiłeś tam jakiś czas temu najazd - odparł Kubis. - Mogą Cię rozpoznać zanim jeszcze dobrze nie przekroczysz progu - dodał.
Podobał mi się taki obrót spraw. Zaczęliśmy razem z Górską przygotowywać się do prowokacji. Widziałem, że Arek patrzył na mnie z pogardą i był przekonany, że dużo lepiej by się wcielił w rolę męża Górskiej. W tym temacie starałem się go nie słuchać. W pewnym momencie do pokoju wszedł Bolek i wręczył nam ... obrączki. W warsztacie pracują gangsterzy, którzy zwracają uwagę na każdy szczegół, więc Kowalski musiał nam nawet odkopać w magazynie jakieś pierścionki. Założyliśmy je i ruszyliśmy do warsztatu z nadzieją, że w końcu uda się nam zamknąć tą paskudną sprawę. A ja miałem nadzieję, że to ostatni dzień w moim życiu kiedy widzę Arka. Aż mnie skręcało w środku na myśl, że przymilał się do Górskiej. 
- Dzień dobry! - krzyknąłem gdy oboje przekroczyliśmy próg warsztatu.
Z mniejszego pomieszczenia wyłonił się pobrudzony od smarów i oleju mężczyzna. Objąłem Górską ramieniem, żebyśmy bardziej wyglądali na zakochanych w sobie małżonków.
- O co chodzi? - zapytał dość osłym tonem.
- Samochód nam się tutaj niedaleko rozkraczył. Może pan pomóc? - spytałem.
- A duży ten samochód?
- No całkiem spory.
W tym momencie do warsztatu wszedł ubrany w skórzaną kurtkę łysy mężczyzna z tatuażem na szyi.
- To psy - powiedział wskazując na nas.
Byłem kompletnie zaskoczony i nie wiedziałem jakim cudem nas tak szybko zdemaskował. Przecież nie mieliśmy na czole wypisanego tego gdzie pracujemy. Mechanik po tych słowach chwycił za klucz francuski, a tamten drugi złapał za kij od baseballa. Odsunąłem się pod ścianę ciągnąć za sobą Dagę. Przytuliłem ją mocno i wyjąłem ze spodni broń.
- Opuśćcie to albo zacznę strzelać! - krzyknąłem.
W ogóle ich nie ruszyły moje słowa. Objąłem Górską jeszcze mocniej i oddałem strzał ostrzegawczy w powietrze. Na chwilę się zatrzymali i popatrzyli na siebie. Jednak zaraz potem znów ruszyli w naszym kierunku. W tym momencie do warsztatu wpadł oddział antyterrorystów, a razem z nimi Arek. Mężczyźni na widok karabinów od razu się poddali.
- I widzisz co Garda narobiłeś? - spytał Arek gdy atecy wyprowadzili zatrzymanych.
- Przestań, to nie Jego wina - powiedziała Górska i wyrwała się z moich objęć.
- Przecież mogłaś przez to zginąć - odparł, żeby przyznała mu rację.
- On też - powiedziała i wyszła w ślad za antyterrorystami.
Ja i Arek podążyliśmy za nią. Po powrocie na komendę dowiedzieliśmy się, że Kubis został pilnie wezwany na komendę główną. Przez Jego nieobecność czekał nas dywanik u Kujawińskiej. Niczego innego jak opieprzu się nie spodziewałem. Na dodatek przed tym jak zaprosiła nas do gabinetu rozmawiał z nią Arek. Byłem przekonany, że naopowiadał jej, że to przeze mnie nas zdemaskowali. Nie myliłem się. Krzyczała na nas obojga, ale w pewnym momencie powiedziała:
- Górska, zostaw nas z Gardą sam na sam.
Daga wstała, poklepała mnie po ramieniu i wyszła. Obawiałem się, że Kujawińska mnie zawiesi albo co gorsza wyrzuci. Sama nie mogła tego zrobić bo wszystkie papiery wymagały podpisu Kubisa i wiedziałem, że on nie zwolni mnie dopóki sam nie rozpatrzy sprawy. Ale ona miała znajomości na wysokich stołkach i wystarczyłby jeden telefon, żeby zmusić Kubisa do podpisania dyscyplinarki.

Górska & Garda - To nie przyjaźń tylko miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz