Rozdział 6

30 4 0
                                    

Daga
Od wypadku Michała minęły już 2 tygodnie, a on cały czas się nie obudził. Boję się o niego. Przez chwilę nawet przeszła mi przez głowę myśl, że może już wcale się nie obudzić, ale Kubis szybko wybił mi ją z głowy. Od momentu wypadku praktycznie codziennie proponuje mi urlop, ale ja za każdym razem odmawiam bo wiem, że nie będę w stanie siedzieć w domu. A całodniowe koczowanie w szpitalu też by na mnie źle wpłynęło. W ciągu dnia u Gardy przesiaduje Sikor. A ja pełnię wartę przy Michale w nocy. Już nawet lekarze mnie namawiają, żebym pojechała do domu i wypoczęła. Zapewniają, że jeżeli coś zmieni to dadzą mi od razu znać. Ale ja chcę być przy nim osobiście. Od tych dwóch tygodni pracuję z Izą Rosą. Dobrze się dogadujemy, ale nie zamieniłabym pracy z Gardą na nic innego. Iza dobrze o tym wiedziała. Nie wiem czy dałam jej o tym w jakiś sposób znać.
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytałam postawiła przede mną kubek z kawą.
- Słabo - odparłam kiedy ta siadała na krześle naprzeciwko mnie.
- A co z Gardą? Wiadomo kiedy się wybudzi? - dopytywała.
- Nie. Nic nie wiadomo - odpowiedziałam i utkwiłam wzrok w kawę, którą miałam w kubku.
- Sorry, niepotrzebnie pytałam - powiedziała po chwili.
- Miło, że też się martwisz - odezwałam się nie odrywając wzroku od kubka.
Naszą rozmowę przerwało wejście mundurowego, który poinformował nas o naszym nowym śledztwie. Udałyśmy się na miejsce zbrodni. Jednak po dzisiejszej rozmowie z Rosą nie potrafiłam się skupić na pracy. Cały czas myślałam o Michale. Zazwyczaj jakoś udawało mi się te myśli odrzucić na bok, ale dzisiaj nie byłam w stanie.
- Jak chcesz to zajmę się tą sprawą sama - zaproponowała w pewnym momencie Iza widząc moje zamyślenie.
- I co ja będę robić w domu? Wtedy od tych myśli już nic nie będzie mnie odciągać - odpowiedziałam.
- Daga, widać, że potrzebujesz odpocząć - powiedziała i położyła mi rękę na ramieniu.
- Odpocznę, ale jak ten cały koszmar się wreszcie skończy.
- Wszyscy się o niego martwimy - powiedziała.
Chyba w ten sposób chciała mi dodać otuchy, że nie tylko ja to tak przeżywam. No dobra, może tylko ja to tak przeżywam, ale nie tylko ja się martwię.
- Iza, powiedz mi dlaczego ja się tak o niego martwię? - zapytałam bo sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
- Bo go lubisz - odparła.
No to był fakt.
- Lubię, ale znam go 3 miesiące. Dlaczego po tak krótkim czasie stał się on dla mnie taki ważny? - sama tego nie rozumiałam.
Miałam nadzieję, że ktoś z zewnątrz mi na to odpowie.
- Daga, a może Ty czujesz do niego coś więcej? - zasugerowała.
- Ale co Ty mi chcesz powiedzieć? Że się zakochałam? - zapytałam.
- No tak.
Nie chciałam w to wierzyć. Przecież do dzisiaj cierpię po odejściu Jawora. I co? Teraz nagle się zakochałam? Stwierdziłam, że to niemożliwe. Po tej rozmowie postanowiłam wziąć się w garść i starałam się zrobić wszystko by skupić swoje myśli na pracy. Nie było to jednak wcale takie proste. Ale jakoś dotrwałam do końca dnia. W sumie wszystko to co ustaliłyśmy to była zasługa Izy. Równie dobrze sama mogłaby rozwiązywać to śledztwo i doszłaby do takich samych wniosków. Przeprosiłam ją, że wcale nie byłam pomocna, ale ona nie miała o to do mnie pretensji. Wiedziała, że Garda jest dla mnie ważny i rozumiała to. Starała się też mnie wesprzeć.
- Daga, co Ty taka zamyślona? - zapytał Kubis kiedy siedziałam i patrzyłam w okno.
- Boję się o Gardę - wyznałam.
- Wiem. Ale to jest silny facet. Zobaczysz, obudzi się niedługo - powiedział i poklepał mnie po plecach.
- Dzięki wujek - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
On też mnie wspierał. W sumie gdyby nie on byłoby ze mną dużo gorzej. Stałam tak wtulona w niego przez dobre 15 minut. Trwałoby to pewnie dłużej gdyby na komendzie nie pojawiła się Kujawińska. Wiedziała, że jesteśmy z Kubisem rodziną. I przez to na początku pracy na komendzie krzywo się na mnie patrzyła. Ale my zawsze oddzielaliśmy pracę od naszego życia prywatnego i na komendzie zawsze był dla mnie panem naczelnikiem. Dopiero potem wujkiem. Teraz jednak była taka sytuacja, że potrzebowałam jego wsparcia jeszcze przed wyjściem z pracy. Rozmowa z Kujawińską była dosyć krępująca. Obawiałam się, że przez jedną sytuację kiedy nie byliśmy w stanie oddzielić prywaty od służby oboje możemy mieć jakieś kłopoty. Jednak napiętą atmosferę przerwał telefon. Dzwonił do mnie lekarz prowadzący Gardy.
- Dzień dobry, pani Dagmara Górska? - usłyszałam w słuchawce.
- Tak - odpowiedziałam. - O co chodzi? Coś nie tak z Michałem? - zaczęłam dopytywać.
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedział czym trochę mnie uspokoił. - Mam dobre wieści - dodał po chwili.
- Co się stało? - zapytałam.
- Pan Michał właśnie wybudził się ze śpiączki - takiej odpowiedzi oczekiwałam.
Upewniłem się czy się nie przesłyszałam i ogłosiłam radosną nowinę na komendzie. Wszyscy się ucieszyli. Z ogromnym uśmiechem na twarzy pojechałam do szpitala. Na korytarzu wpadłam na pielęgniarkę, która poprosiła mnie, żeby powiadomić o wszystkim Sikora, który pojechał na chwilę do domu, żeby się ogarnąć.
- Michał - zawołałam od progu jak tylko go zobaczyłam.
Szczęśliwa usiadłam obok niego na łóżku i mocno go przytuliłam.
- Tęskniłam za Tobą - powiedziałam.
- Ja za Tobą też - odparł i po chwili pocałował mnie w policzek.
Zamurowało mnie. Podniosłam się i spojrzałam na niego zaskoczona.
- Co Ty robisz? - zapytałam nie rozumiejąc jego postępowania.
- Jak to co? - zapytał zdziwiony.
- Nigdy mnie przecież nie całowałeś - odparłam.
- Jak to? To Ty nie jesteś moją żoną? - zapytał, a mnie zamurowało.
- Nie, jestem tylko Twoją przyjaciółką - odpowiedziałam zaskoczona. - W ogóle skąd ten pomysł, Michał? - dopytywałam.
- Michał? - zdziwił się. - Tak mam na imię? - zapytał, a mnie po raz kolejny zamurowało.
- Jak to? To Ty nie pamiętasz jak masz na imię? - zapytałam zszokowana.
- Mam w głowie jakąś czarną dziurę, nic nie pamiętam - wyznał.
- To skąd pomysł, że jesteś żonaty?
- Jak to skąd? - zapytał zdziwiony i pokazał mi swoją dłoń.
Na palcu ujrzałam obrączkę. Dopiero wtedy przypomniała mi się prowokacja sprzed paru tygodni, na którą musiał ją ubrać.
- Michał, Ty nie masz żony. Znaczy, już nie masz - zaczęłam się jąkać.
- Co chcesz powiedzieć przez to, że już nie mam żony? - zapytał.
- Rozwiedliście się jakiś czas temu - wyjaśniłam mu.
- To skąd ta obrączka? - zapytał.
- Jesteś policjantem, pracujemy razem. Musiałeś ją ubrać na prowokację.
Chciał wiedzieć więcej. Wyznał mi, że ma w głowie obraz jak przytula mnie na przystani pod komendą. Chciał wiedzieć dlaczego płakałam. Opowiedziałam mu całą historię. Wszystkim bardzo się przejął. W pewnym momencie do sali wszedł Sikor.
- Mrozu, stary Ty nawet nie wiesz cholery jak się o Ciebie bałem - zawołał od progu i nie czekając na żadną odpowiedź rzucił mu się na szyję. Po minie Michała zorientowałam się, że coś jest nie tak.
- Sikor, puść go, chyba coś jest nie tak - powiedziałam.
Po tych słowach oderwał się od niego natychmiastowo. Oboje spojrzeliśmy na niego.
- A Ty to kto? - zapytał.
- Ja to kto? - zapytał zszokowany Sikor. - Co Ty jaja sobie robisz?
- Nie, pytam na serio. Kim jesteś? - odparł, a Sikor był w jeszcze większym szoku.
Spojrzał na mnie i chyba liczył, że zaraz mu powiem, że Michał robi sobie z niego żarty.
- Co mu jest? - wydusił w końcu.
- To pewnie przez to uderzenie - próbowałam to sobie tłumaczyć. - Ale to minie, na pewno - powiedziałam.
Po Sikorze było widać, że jest w ciężkim szoku. Poprosiłam go, żeby wyszedł przed szpital się przewietrzyć i ochłonąć. Wyszedł i zostawił nas samych.
- Kto to był? - zapytał Michał.
- To Sikor, Twój najlepszy kumpel - powiedziałam.
- Nie pamiętam go - przyznał.
Widziałam, że nieźle się tym przejął. Pewnie dlatego, że widział w jakim Sikor był szoku. Wtedy przyszedł lekarz. Od razu powiedzieliśmy mu o zanikach pamięci. Stwierdził, że w wyniku urazu głowy nie jest to jakoś bardzo niepokojący objaw i, że jest to tylko przejściowe. Po wyjściu lekarza przytuliłam Michała, żeby dodać mu otuchy. W pewnym momencie aż podskoczył na łóżku i mocniej przytulił mnie do siebie.
- Co się stało? - zapytałam odrywając się od niego.
- Chyba przypomniał mi się ten wypadek - powiedział. - Sorry, to szok.
Przytuliłam go znowu i tak leżeliśmy dobre kilka albo i nawet kilkanaście minut. Michał chciał, żebym opowiedziała mu wszystko co o nim wiem. Liczył na to, że przez to sobie coś przypomni. I takim oto sposobem przesiedziałem u niego godzinę, potem kolejną i kolejną. Aż w końcu przyszedł lekarz tuż przed swoim zejściem z dyżuru i powiedział, żebym w końcu pojechała do domu się wyspać. Michał jak dowiedział się, że przez 2 tygodnie spałam na tym taborecie obok jego łóżka to też przegonił mnie do domu i powiedział, że dopóki się nie wyśpię to mam mu się na oczy nie pokazywać. Niechętnie go zostawiłam. Cieszyłam się, że się obudził, ale teraz martwiła mnie jego amnezja.

Michał
Wybudzić się po dwóch tygodniach ze śpiączki i mieć w głowie kompletną czarną dziurę to okropne uczucie. Lekarze nie pytali mnie czy coś pamiętam tylko jak się czuję i takie tam. Kiedy zostałem w sali sam i rozglądałem się wokoło, próbowałem sobie coś przypomnieć. Cokolwiek co by mnie nakierowali kim jestem i co się stało. W pewnym momencie stanął mi przed oczami obraz. Widziałem przed sobą kobietę, piękną kobietę, która płacze. W uszach zaczęły mi dudnić słowa, że obiecuję jej, że już nigdy nie pozwolę komuś jej dotknąć. Próbowałem sobie przypomnieć coś jeszcze, ale nie udawało mi się. Nagle ujrzałem na swoim palcu obrączkę. Byłem przekonany, że mam żonę i zacząłem się zastanawiać czy wie gdzie jestem, czy wie co się stało i jak wygląda. Zastanawiałem się nad tym, aż w końcu do mojej sali weszła ta kobieta, którą widziałem w swoim jedynym wspomnieniu. Byłem przekonany, że skoro tu jest to jest to moja żona. Ale kiedy dowiedziałem się, że nie byłem bardzo rozczarowany. Byłem bardzo zaskoczony kiedy Daga opowiedziała mi całą historię mojego życia. Nie tak sobie wyobrażałem swoją przeszłość. Nie wątpiłem w prawdomówność Dagi, ale miałem wątpliwości co do jednego. Byłem przekonany, że Daga jest moją żoną. W jej obecności poczułem jakieś dziwne motyle w brzuchu. Tak się chyba czuje człowiek przy ukochanej osobie. Nie rozumiałem tylko dlaczego by się wypierała tego małżeństwa. Chyba gdybym jej coś zrobił to by mnie nie odwiedzała w szpitalu. Musiałem sobie to wszystko czego się o sobie dowiedziałem poukładać w głowie.

Górska & Garda - To nie przyjaźń tylko miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz