Rozdział 2

25 1 0
                                    

Michał
Obudziłem się w świetnym nastroju. Sam byłem tym zaskoczony bo ostatnio nie miałem powodów do szczęścia. Szybko ogarnąłem się i po 15 minutach byłem gotowy do wyjścia z domu. W drodze na komendę wstąpiłem jeszcze do kwiaciarni i cukierni. Do naszego służbowego pokoju wkroczyłem obładowany pączkami, kawą i kwiatami.
- A Ty co? Chcesz Kujawińską na randkę zaprosić? - zażartowała sobie Górska widząc mnie z tymi pakunkami.
- A wiesz co, mam akurat lepszą partię na oku - odparłem dla żartu i podałem jej bukiet.
Widziałem, że była zaskoczona.
- Chcesz mnie omotać? - zapytała.
- Nie, chcę Ci podziękować - odparłem.
- Za co?
- Za to, że tak się o mnie troszczyłaś.
- Garda, to nic takiego. Zresztą, partnera służbowego się w potrzebie nie zostawia - odpowiedziała i poklepała mnie po ramieniu.
I miała rację. Nie zostawiła mnie w potrzebie. Znaliśmy się dopiero kilka miesięcy i w tym czasie miało miejsce tyle wydarzeń, że zdążyłem się przekonać, że można na nią liczyć. Jednak ja nie miałem jej okazji udowodnić, że ona może liczyć na mnie. A bardzo chciałem, żeby to wiedziała.

Daga
To co powiedział mi Michał było bardzo miłe. Zajęłam się nim gdy tego potrzebował i nie oczekiwałam od niego żadnych podziękowań. Miałam tylko nadzieję, że gdy ja będę w potrzebie to też będę mogła na nim polegać. Ale mniejsza o to. Usiedliśmy przy moim biurku i zaczęliśmy pałaszować pączki popijając do nich kawę. Rozmawialiśmy przy tym, śmialiśmy się. Dawno nie widziałam Michała uśmiechniętego. Jednak panującą pomiędzy nami radosną atmosferę przerwał Kubis.
- Zbierajcie się, robota jest - powiedział gdy tylko przekroczył próg naszego pokoju.
- Co się dzieje? - spytałam spoglądając na szefa.
- Podobno jakaś masakra, szczegóły Bolek przekaże Wam na miejscu - odparł naczelnik.
- To skoro masakra to niepotrzebnie jedliśmy - powiedział Garda.
- Właśnie, niech się szef częstuje - powiedziałam wskazując na talerz z pączkami.
- Dzięki, ale jestem na diecie - odpowiedział Kubis.
Myślałam, że parsknę śmiechem. Prywatnie Kubis jest moim wujkiem tylko Garda o tym jeszcze nie wiedział. Chciałam coś powiedzieć, ale jednak się powstrzymałam. Wolałam najpierw powiedzieć Gardzie o moim pokrewieństwie z naczelnikiem niż żeby wyniknęło to przypadkiem z rozmowy. A co do Kubisa to jestem przekonana, że z własnej woli nie jest na tej diecie. Nie namawiałam bo wiedziałam, że gdy wrócimy na komendę to na talerzu będzie brakować jednego pączka. Ruszyliśmy z Gardą na miejsce zbrodni. Postanowiłam wtedy wyjawić mu mój sekret.
- Garda, bo ja Ci muszę się do czegoś przyznać - odezwałam się dosyć niepewnie.
Obawiałam się jego reakcji. Miałam nadzieję, że nie zacznie mnie traktować jak szpiega.
- Słucham - odparł.
- Bo Kubis jest moim wujkiem - wykrztusiłam w końcu z siebie.
- Zazdroszczę - odpowiedział całkiem spokojnie tak jakby się tego spodziewał.
- Dlaczego Cię to nie dziwi? - zapytałam zaskoczona.
- Takie plotki chodziły po komendzie. Nie wierzyłem w nie, ale teraz sama mi się przyznałaś.
- Ale nie będziesz mnie traktował jak szpiega? - zapytałam niepewnie.
- Nie, czemu? - odparł zaskoczony moim pytaniem. - Chyba mu nie donosisz? - zaśmiał się.
- No nie - odparłem i uśmiechnęłam się do niego.
Też się do mnie uśmiechnął. Patrzył teraz co chwilę na mnie, a potem na drogę, żeby nie wpakować nas na drzewo.
- Cieszę się, że w końcu się uśmiechasz - powiedziałam, a on na to tylko jeszcze szerzej się uśmiechnął.
Powodowało to też coraz większy uśmiech na mojej twarzy. Tak sobie rozmawialiśmy i żartowaliśmy po drodze. Nawet nie wiem kiedy Michał zaparkował samochód pod wielką willą. Nie wiedziałam co miał na myśli Kubis mówiąc, że doszło do jakieś masakry. Po tym domu nie było widać, żeby doszło tam do jakiegokolwiek przestępstwa. Ale gdy weszliśmy do środka zamurowało mnie. Ściany były w całości wymazane krwią. Po tym co zobaczyłam ledwo trzymałam się na nogach, żeby nie zemdleć a to był dopiero przedpokój. Nawet nie chciałam wiedzieć ci jest dalej. Jednak w pewnym momencie Michał złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć za sobą w głąb ogromnej posiadłości. A im głębiej tym straszniej. Przed moimi oczami zaczęły się pojawiać coraz to bardziej makabryczne obrazy. Od lat pracuję w wydziale kryminalnym, ale czegoś takiego to jeszcze nigdy nie widziałam.
- Bolek! - zawołał w pewnym momencie Garda i się zatrzymał.
- Tutaj! - odpowiedział nam głos przyjaciela dochodzący z pokoju naprzeciwko.
Drzwi od tego pomieszczenia były do połowy zamknięte. Widziałam już z daleka jakieś ślady krwi na podłodze, ale niczego innego się nie spodziewałam patrząc po tym co przywitało nas w przedpokoju. Jednak gdy weszliśmy do środka i zobaczyłam to pomieszczenie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Teraz to już nawet Garda nie był w stanie utrzymać mnie na nogach.

Górska & Garda - To nie przyjaźń tylko miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz