Rozdział 13

27 3 0
                                    

Michał
Od dwóch dni byliśmy z Dagą na urlopie. Całkiem nieźle się bawiliśmy. Dzięki temu wyjazdowi odżyłem. Cały czas miałem w głowie sytuację sprzed kilku dni. Prawie się pocałowaliśmy. To chyba znaczyło, że oboje się kochaliśmy. Chciałem z nią o tym porozmawiać.
- Daga - odezwałem się w końcu podczas wspólnego spaceru wzdłuż rzeki. - Chciałbym pogadać - dodałem.
- Słucham - odpowiedziała i spojrzała na mnie.
Też na nią spojrzałem i trochę się speszyłem. Bałem się zadać to pytanie bo bałem się odpowiedzi. W uszach cały czas brzęczały mi słowa, które wypowiedziała zanim jeszcze usłyszeliśmy tę diagnozę. I gdyby nie to słowo „chyba" to nie miałbym żadnych wątpliwości.
- Michał, coś nie tak? - zapytała gdy nie odzywałem się dłuższy czas.
- Nie, wszystko ok - odpowiedziałem.
- To o czym chciałeś pogadać? - spytała.
- O nas - wydusiłem z siebie.
- Wiedziałam, że kiedyś będziemy musieli - odparła, a ja nie wiedziałem jak mam to interpretować.
- Daga, ja chcę tylko wiedzieć czy Ty coś do mnie czujesz czy nie - wyznałem.
- Już mnie nie uważasz za swoją żonę?
- Przeanalizowałem wszystko i to, że jesteś moją przyjaciółką jest w sumie bardziej prawdopodobne. Bo jak jest naprawdę to już się nie dowiem.
Trochę posmutniała. Ja też. Jedyną pewną informacją na temat Dagi było to, że ją kocham niezależnie od tego kim dla mnie jest. A z całą resztą musiałem jej uwierzyć na słowo.
- Daga, to kochasz mnie czy nie? - spytałem wreszcie.
Stanęliśmy. Spojrzała mi głęboko w oczy i złapała mnie za ręce. Bałem się tego co coraz usłyszę i jednocześnie byłem ciekawy. Nic jednak nie zdążyła odpowiedzieć bo usłyszeliśmy przeraźliwe wołanie o pomoc.

Daga
Bardzo chciałam w końcu powiedzieć Michałowi co do niego czuję. Może to dodałoby mu nowych chęci do życia. Bo przez tę diagnozę widziałam po nim, że najchętniej przeniósłby się na tamten świat, żeby dalej nie cierpieć. Jednak naszą rozmowę przerwał przeraźliwy krzyk. Natychmiast rozejrzeliśmy się dookoła i z daleka dostrzegłam przerażoną kobietę stojącą przy brzegu kąpieliska. Oboje ruszyliśmy w jej kierunku.
- Co się stało? - zapytałam gdy tylko stanęliśmy obok niej.
- Mój synek, Franiu, on się topi! - wykrzyczała.
Przerażona spojrzałam na wodę i zobaczyłam tam postać małego chłopca, którego głowa raz znajdowała się na wodzie, raz pod.
- Wzywam służby ratunkowe - powiedziałam.
- Nie ma czasu - usłyszałam nagle głos Michała. - Trzymaj - powiedział i rzucił mi swoją kurtkę.
- Co Ty robisz? - zapytałam przerażona podejrzewając co planuje.
- Służby nie zdążą przyjechać - rzucił i ściągnął koszulkę, a mi na widok jego klatki piersiowej zrobiło się gorąco.
A jeszcze bardziej kiedy sobie pomyślałam, że on chce płynąć po tego chłopca.
- Michał, nie wchodź tam - prosiłam, ale mnie nie słuchał.
Po chwili już płynął w kierunku potrzebującego pomocy chłopca. Jednak w pewnym momencie głowa dziecka zniknęła pod wodą na dłuższą chwilę. Z trudem powstrzymywałam zrozpaczoną matkę przed wparowaniem do wody. Przeraziłam się jeszcze bardziej gdy Michał również zniknął pod wodą. Sekundy dłużyły mi się w nieskończoność. Miałam wrażenie, że już minęły całe wieki. Z przerażeniem patrzyłam na wodę i zastanawiałam się czy znów straciłam ukochanego. Jednak w końcu Michał wypłynął z chłopcem przewieszonym przez ramię. Największy stres mnie opuścił. Teraz tylko bałam się w jakim stanie jest podtopione dziecko. Nie zastanawiając się zadzwoniłam po pogotowie, a gdy tylko Michał wyniósł chłopca na brzeg udzieliłam mu pierwszej pomocy. Odetchnęłam gdy tylko się obudził. Jego matka dziękowała mi i Michałowi. Prawie nas zadusiła gdy nas przytulała. Karetka przyjechała i zabrała chłopca do szpitala na badania, a my zostaliśmy na kąpielisku. Wszyscy gapie, którzy się zebrali byli nam brawo i wiwatowali. W sumie to nie nam tylko Michałowi.
- Widzisz jakie brawa dostałeś - powiedziałam i usiadłam koło niego na piasku.
Nic nie odpowiedział tylko patrzył na horyzont.
- Co Ci strzeliło do głowy, żeby się rzucać do tej wody? - spytałam.
- To był impuls - odparł. - Musiałem to zrobić.
- A skąd wiedziałeś, że umiesz pływać? - dopytywałam.
- Nie wiedziałem.
- To rzuciłeś się do tej wody ze świadomością, że też możesz się utopić? - zapytałam zaskoczona i jednocześnie zła na niego.
- Serce mi podpowiedziało, że muszę to zrobić - odparł.
- A nic innego Ci serce nie podpowiada? - zapytałam.
- Podpowiada mi, żeby Cię w końcu pocałować - odpowiedział.
- Ludzie na nas patrzą - zauważyłam.
Wstaliśmy z Michałem i udaliśmy się do hotelu, w którym nocowaliśmy. Miasteczko, w którym byliśmy było małe i wieści o incydencie znad kąpieliska szybko się rozeszły. Gdy tylko szliśmy ulicą ludzie wiwatowali Michałowi i gratulowali mu odwagi. Przez to co zrobił zrozumiałam jedną rzecz. Może i nie ma wspomnień, ale cały czas jest to ten sam Michał o złotym sercu. A to było najważniejsze.

Górska & Garda - To nie przyjaźń tylko miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz