Rozdział 10

19 3 0
                                    

Michał
Obudziły mnie szmery dochodzące z przedpokoju. Gdy wyjrzałem z sypialni dostrzegłem Dagę robiącą sobie makijaż przy lustrze, które wisiało na ścianie.
- Cześć - powiedziałem i przytuliłem się do niej.
- Hejka - odpowiedziała. - I jak tam się dziś czujesz? - zapytała.
- Dobrze - odparłem i przytuliłem ją jeszcze mocniej do siebie.
Chciałem w końcu zrobić coś, żeby przyznała, że jest moją żoną. To co do niej czułem było zbyt silne.
- Spieszę się do pracy - powiedziała w pewnym momencie.
Te słowa spowodowały, że zamiast ją puścić tuliłem ją jeszcze mocniej.
- Naprawdę muszę już iść - pospieszała mnie, ale to było silniejsze ode mnie.
W pewnym momencie próbowała się wyrwać z moich objęć. W lustrze zobaczyłem jej minę. Nie była wesoła. Wtedy przypomniałem sobie moment jak ją pocieszam na przystani i to co mi powiedziała na ten temat w szpitalu. Puściłem ją, żeby przykre wspomnienia do niej nie wracały.
- Śniadanie masz na stole - powiedziała i zdjęła z wieszaka kurtkę.
- A przyjdziesz po pracy? - zapytałem.
- Pewnie, że przyjdę - odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
Po chwili zniknęła za drzwiami wejściowymi. A ja poszedłem do kuchni i zabrałem się za jedzenie śniadania, które mi przygotowała. Ledwo je skończyłem a zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyjrzałem przez wizjer i zobaczyłem stojącą na klatce postać Sikora.
- Cześć - powiedział gdy tylko otworzyłem.
- Cześć - odpowiedziałem.
- Zbieraj się, jedziemy na wycieczkę - oznajmił.
- Dokąd? - spytałem zaskoczony.
- Nie pytaj tylko się zbieraj - odparł.
Zrobiłem tak jak chciał. Przebrałem się i pojechaliśmy. Chciałem napisać esemesa do Dagi, ale Sikor stwierdził, że nie ma co teraz zawracać jej głowy i zapewnił mnie, że wrócimy przed jej wizytą. Przyjechaliśmy na stare osiedle w takiej dosyć ponurej dzielnicy. Ale wbrew pozorom te bloki tętniły życiem.
- Co to za miejsce? - spytałem, gdy przechadzaliśmy się pomiędzy blokami.
- To nasze osiedle, Mrozu - odparł.
- Tutaj się wychowaliśmy? - zacząłem dopytywać na co Sikor tylko pokiwał głową.
- Zobacz, tam jest ten śmietnik pod którym przez lata kimałeś - powiedział i wskazał palcem na oddaloną od nas o kilka metrów wiatę śmietnikową.
I tak centymetr po centymetrze zwiedziliśmy to osiedle. Zajrzeliśmy w każdy możliwy kąt, nawet poszliśmy na herbatkę do mojej dawnej sąsiadki. Sikor opowiadał mi wszystkie historie z naszej młodości, którą spędziliśmy pomiędzy tymi blokami. Godziny mijały, a do mnie nadal nie wracały żadne wspomnienia. Kiedy Sikor się zorientował nie wiedział już co ma robić. Odwiedziliśmy wszystkie miejsca, w których przesiadywaliśmy jako nastolatkowie. Zrezygnowany usiadłem na krawężniku.
- To nie ma sensu - powiedziałem.
- Przestań Mrozu, coś sobie przypomnisz - odparł Sikor i usiadł koło mnie.
- Stary, ile jeszcze? Przez ostatnie dni nic mi się nie przypomniało. Ile jeszcze mam żyć z czarną dziurą w głowie? - narzekałem.
Miałem już dosyć. Nie chciałem, żeby moje życie wyglądało tak jak teraz. Chciałem wrócić do domu i samotnie męczyć się z tym losem. Jednak nagle Sikor doznał olśnienia, że nie odwiedziliśmy jeszcze jednego kluczowego miejsca, z którym jak stwierdził wiązało się najwiecej naszych młodzieńczych wspomnień. Odzyskałem wtedy nadzieję, że jednak coś do mnie wróci i będę miał co wspominać na starość. Udaliśmy się do okolicznego baru. Sikor twierdził, że tu malowaliśmy przed laty. I zaczął mi opowiadać o tych baletach to aż oczy mi wyszły z orbit. Zastanawiałem się czy to co tu się działo było w ogóle wykonalne.

Daga
Pracę dziś skończyłam wcześniej niż zwykle. Cieszyłam się bo mogłam przez to poświecić więcej czasu Michałowi. Gdy przejechałam do jego mieszkania byłam bardzo zaskoczona bo nikogo tam nie było. Przeszukałam wszystkie pokoje i po Michale nie było nawet śladu. Lekko spanikowana zapukałam do sąsiadki z mieszkania naprzeciwko. Jednak rozmowa z nią nic mi nie dała. Byłam przerażona. Przecież Garda może teraz chcieć zrobić coś głupiego. Coś nieodwracalnego. Nie wiedziałam co mam robić. Nagle jednak usłyszałam otwierające się drzwi.
- Dzięki, na razie - usłyszałam za ścianą głos Michała i jakiś jeszcze stłumiony przez echo na klatce.
- Gdzie Ty byłeś? - zapytałam, gdy tylko stanął w drzwiach salonu.
- Sikor zabrał mnie na nasze stare osiedle - wyjaśnił.
- Ale dlaczego nawet esemesa mi nie napisałeś? Martwiłam się - powiedziałam i przytuliłam go mocno do siebie.
Natychmiast odwzajemnił uścisk, czułam to.
- Nic mi ta wycieczka nie dała - powiedział nagle.
- A może próbujesz przyswoić naraz za dużo informacji - próbowałam to tłumaczyć. - Twoja głowa pewnie potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby to wszystko ogarnąć.
- To ile jeszcze to będzie trwać? Ja chcę żyć normalnie.
- Wiem. I też tego chcę - powiedziałam i przytuliłam go do siebie jeszcze mocniej.
To tak jakoś przychodziło samo. Wiedziałam, że nie mogę się do niego za bardzo zbliżyć bo on nic nie pamięta i jeszcze oskarży mnie o kłamstwo. A nie wiem ile jeszcze będzie trwać ta amnezja.
- Jesteś głodny? - zmieniłam temat.
- Trochę - odparł.
- Siadaj, zrobię Ci kanapki - powiedziałam i puściłam go.
On mnie jednak nie. Teraz zaczęłam się zastanawiać czy kiedy go tak przytulam to nie robię mu nadziei, że coś pomiędzy nami jest. Ale przecież musiałam być blisko. Nie mogłam go zostawić bez wsparcia. Po kilku minutach puścił mnie, a ja udałam się do kuchni. Przygotowałam dla nas posiłek jednak sama nie miałam apetytu. Nie wiedziałam czym to było spowodowane.
- Coś Cię boli? - zapytał w pewnym momencie Michał.
Spojrzałam na niego, a on już kończył kanapki kiedy ja nawet swoich nie zaczęłam.
- Nie, wszystko jest ok - odparłam i delikatnie się do niego uśmiechnęłam.
- Przecież widzę, że cis jest nie tak - nie dawał za wygraną.
- Jest ok. Po prostu nie jestem głodna.
- A jadłaś coś w ogóle dzisiaj? - spytał.
- Michał, wszystko jest w porządku, nie musisz się o mnie martwić - powiedziałam, żeby w końcu przestał mnie wypytywać.
Coraz ciężej było mi ukrywać mój dylemat dotyczący uczuć. Nie chciałam mu nic mówić na ten temat. Przecież mógł to inaczej zinterpretować. A ja nie chciałam mu mącić w głowie.
- Idę wziąć prysznic, miałam ciężki dzień - powiedziałam i wstałam od stołu.
Zamknęłam się w łazience na ponad pół godziny i myślałam nad moimi uczuciami. Michał co jakiś czas dobijał się do drzwi. Pewnie sprawdzał czy się nie utopiłam. Kiedy wyszłam czekał na mnie przed drzwiami. Było mi głupio bo stanęłam przed nim owinięta jedynie w ręcznik. A jeszcze bardziej się zawstydziłam gdy patrzył na mnie dłuższą chwilę.
- Chcesz to dam Ci jakąś swoją koszulkę - powiedział najpewniej gdy zauważył moje rumieńce.
- Nie trzeba. Wystarczy jak mi przyniesiesz piżamę z samochodu - odparłam.
Dałam mu kluczyki i poszedł. I coś dziwnie długo nie wracał. Zaczęłam się martwić, że coś mogło się stać dlaczego wyjrzałam przez okno. Mój samochód stał tam gdzie go zostawiłam, ale nigdzie wokół nie widziałam Michała. Chciałam się ubrać i iść go poszukać jednak w tym momencie drzwi wejściowe otworzyły się. Przyszedł z moją piżamą pod pachą, w dłoni trzymał bukiet z czerwonych róż oraz butelkę wina.
- A Ty gdzie byłeś? - zapytałam i skrzyżowałam ramiona.
- Pomyślałem, że noże byśmy się razem czegoś napili - zaczął się tłumaczyć.
- Lekarz mówił, że nie masz w najbliższym czasie pić - przypomniałam mu.
Wzięłam od niego piżamę i poszłam się przebrać. Gdy opuściłam łazienkę zobaczyłam, że Michał siedzi na kanapie, a na ławie obok stoi kieliszek z winem i zapalone świece.
- Siadaj - powiedział.
- Nie będę pić - oznajmiłam. - Idę jutro do pracy, muszę być trzeźwa - dodałam i usiadłam koło niego na kanapie.
Przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił.
- Daga, możesz mówić sobie co chcesz, ale Ty jesteś moją żoną, wiem to - powiedział nagle.
Zamurowało mnie. Musiałam się teraz pilnować, żeby przypadkiem niczego nie palnąć.
- Daga, nocujesz tu, opiekujesz się mną i cały czas mówisz mi, że jesteś moją przyjaciółką - zaczął i złapał mnie za ręce. - Przyznaj się chociaż do tego i powiedz mi dlaczego.
Cały czas milczałam. Nie chciałam mu namieszać w głowie, a teraz nie byłam w stanie upleść najprostszego zdania.
- Zrobiłem Ci coś, że nie chcesz się przyznać? - zapytał nagle, a ja nie wytrzymałam.
Wstałam z kanapy i wybiegłam. Zamknęłam się w łazience. On myśli, że mi coś zrobił i dlatego mówię mu, że jestem jego przyjaciółką. Spojrzałam w lustro. Po policzkach ciekły mi łzy. Nie potrafiłam nic zrobić, żeby to zatrzymać. Nie wiem co się zeznań stało.

Michał
Kompletnie mnie zaskoczyła reakcja Dagi. Wtedy sobie pomyślałem, że faktycznie jej coś zrobiłem. Przeraziłem się. Podbiegłem do drzwi od łazienki i zacząłem się do niej dobijać. Nie otwierała.
- Daga, nie pamiętam co Ci zrobiłem, ale Cię przepraszam - zawołałem do niej w końcu. - Powiedz mi prawdę, obiecuję, że to naprawię - dodałem.
- Nic nie zrobiłeś kretynie - usłyszałem w odpowiedzi.
Głos Dagi był przytłumiony. Nie tylko przez drzwi, ale potem usłyszałem szloch. Płakała. I to przeze mnie.
- Daga, nie płacz. Obiecuję, że wszystko naprawię.
- Ale nie masz czego. Nic mi nie zrobiłeś - usłyszałem znowu.
Stałem tak dobre 15 minut i czekałem aż Daga wyjdzie. Jednak nie słyszałem nic co by o tym świadczyło.
- Daga - zawołałem znowu.
- Zostaw mnie - usłyszałem. - Chcę pobyć teraz sama, ok?
- Daga, kocham Cię - krzyknąłem do niej. - Dla Ciebie się zmienię tylko ze mną zostań - błagałem.
- Daj mi teraz chwilę spokoju - odkrzyknęła i już później nie reagowała na moje wyznania.
Usiadłem na kanapie i czekałem. Minęła godzina, potem następna. Co jakiś czas podchodziłem do drzwi i nasłuchiwałem. Obawiałem się, że mogła coś sobie zrobić. W końcu jednak zorientowałem się, że tak szybko stamtąd nie wyjdzie. Posprzątałem w salonie, przebrałem się w piżamę i przed pójściem do łóżka jeszcze raz poszedłem do drzwi.
- Daga, wyjdź proszę - zawołałem, ale odpowiedział mi tylko szloch. - Pościeliłem Ci kanapę - dodałem po chwili i zrezygnowany odszedłem od drzwi.
Położyłem się. Wiedziałem, że tak łatwo nie zasnę. Drzwi od sypialni zostawiłem uchylone, żeby słyszeć jak Daga wychodzi z łazienki. Leżałem jakieś pół godziny aż w końcu usłyszałem skrzypiące drzwi. Odwróciłem się plecami do drzwi, żeby Daga myślała, że śpię. Stanęła w drzwiach. Czułem to. W pewnym momencie odeszła i zamknęła drzwi. Nasłuchiwałem co robi. Położyła się bo kanapa zaczęła trzeszczeć. Poczekałem godzinę aż w końcu zdecydowałem się wyjść sprawdzić co z nią. Jakby pytała dlaczego nie śpię to mogłem powiedzieć, że ode do toalety. Gdy zajrzałem do salonu Daga spała. Nie mogłem się na nią napatrzeć. Głowę też zaprzątały mi myśli co takiego jej zrobiłem, że tak zareagowała. I mimo wszystko nie chciała tego przyznać. Przyniosłem sobie kołdrę z sypialni, usiadłem w rogu kanapy i tak siedziałem. Czas mijał a ja nadal siedziałem i patrzyłem na nią. Obiecałem sobie, że się dowiem dlaczego nie przyznaje się do małżeństwa ze mną.

Górska & Garda - To nie przyjaźń tylko miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz