Perspektywa Jasona:
05. 03. 2018
Wróciłem wcześniej do domu, bo odwołali nam ostatnią lekcje. Rzuciłem plecak, zdjąłem buty i poszedłem do kuchni gdzie mama przygotowywała obiad.Zająłem miejsce przy stole z niecierpliwością wpatrując się w mamę. Zawsze zapyta jak było w szkole albo rzuci jakimś słabym żartem a propo nie zjedzonych kanapek w szkole.
Dzisiaj jej mina była obojętna, a patrząc na cześć jej twarzy wyglądała jakby przed chwilą skończyła płakać. Bałem się.
- Mamo? - zapytałem ale urwałem pytanie żeby kobieta na mnie spojrzała.
Rodzicielka otarła twarz z zaschniętych łez i odwróciła się w moją stronę, blado się uśmiechając.
- Co się dzieje - zapytałem gdy podeszła do mnie i mocno ujęła w uścisku.
- Jesteś już duży... - zaczęła a jej oczy na nowo się zaszkliły. - Jasonie, twoja siostra jest śmiertelnie chora. Jedziemy z nią dzisiaj do szpitala.
Nie mogłem w to uwierzyć. Zacząłem bezradnie kręcić głową, uśmiechając się w przechstrachu.
- Nie. Nie! To nie możliwe. To moja siostra. Kocham ją!
- Wiem kochanie, ale nic już nie możemy zrobić...
U
ciekłem na górę do pokoju, rzuciwszy się na łóżko zacząłem szlochać. Tak bardzo nie chciałem żeby Isabella umarła, ona ma dopiero sześć lat... Ze wszystkich nerwów dzisiejszego dnia zasnąłem.
Obudził mnie dopiero krzyk mamy.
Zbiegłem jak najszybciej się dało.
Rodzicielka wpatrywała się w moją młodszą siostrę, która patrzyła w jeden punkt na suficie. Nie mrugała.
- H -halo proszę jak najszybciej przyjechać! Coś dzieję się z moją córką. - powiedziała mama do telefonu.
Zgadywałem, że rozmawiała z lekarzem. Nie wiedziałem co robić, stałem w bezruchu patrząc na całe wydarzenia.
Po niecałych dwóch minutach przyjechała karetka, która zabrała Isabell. Pobiegłem za mamą do samochodu, który prowadził tata.
****
W szpitalu mama chodziła w kółko po poczekalni, obgryzając skórki przy palcach.Tata natomiast przytulał mnie mocno dając poczucie bezpieczeństwa.
Gdy oboje rodzice zasnęli, nie mogłem nic poradzić na moją ciekawość.
Wyszedłem z sali i poszedłem pod blok operacyjny gdzie usłyszałem rozmowę dwójki lekarzy :
- Panie doktorze jak ona się miewa?
- Powiem tak. Staramy się jak możemy ale matka nie chce jej poddać leczeniu. Obawiam się, że w tym przypadku nie ma już dla niej nadziei.
- Dobrze pójdę poinformować rodzinę, że to ostatni moment na pożegnanie...
Zatkało mnie. Nie mogłem płakać bo by mnie usłyszeli ale nie potrafiłem powstrzymać złości jaką czułem do matki.
Wstałem ocierając łzy ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
Nie dałem rady nic już zrobić. Nie byłem w stanie jej uratować.
Miała do zwiedzenia jeszcze cały świat przy moim boku. Poszłaby na studia, miałaby pierwszego chłopaka. Wszystko bym zrobił byle tylko nie umierała.
Usiadłem na krześle przed blokiem i czekałem. W zasadzie nie wiem na co.
Może liczyłem, że to mnie weźmie zamiast Isabell. Byłem od niej starszy, to ja powinienem tu cierpieć. To ja powinienem żegnać się teraz z rodziną.
- Jason! - usłyszałem donośny krzyk matki, która zjawiła się przy mnie od razu. - Co się stało. Szukałam cię!
- Mamo czy to prawda, że nie chcesz poddać Isabell leczeniu tej pojebanej białaczki?!
- Jason słownictw. - upomniała mnie a następnie zasiadła na krześle obok mnie.
- kocham moją córkę ale nic już się nie da zrobić. A ja nie chcę żeby do końca życia była łysa.Rozchyliłem usta, po czym szybko je zamknąłem. Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć więc skinąłem drżącą głową.
Po upływie dwudziestu minut wyszedł do nas lekarz. Jego mina świadczyła, iż nie ma dobrych wieści.
- Przykro mi. Nie udało nam się uratować państwa córki. Składam wam najszczersze kondolencje.
Mama wbiegła na salę pooperacyjną gdzie zastała Isabell leżącą na łóżku. Była przypięta bardzo dużą ilością kabli.
Jej oczy były zamknięte, a jej usta wyginały się w lekki grymas.
Nie chciałem jej takiej zapamiętać.
Rodzicielka szarpała jej ramionami, robiła masaż serca. Próbowała wszystkiego, za to ja nie zdołałem się na nic innego :
- Kocham cię Bell. Zawsze tak było.
Ojciec szlochał w martwe ciało swojej córki. Nie sądziłem, że tak trudno mi będzie się z tym pogodzić.
Chodziłem do jej pokoju sprawdzać czy to nie sen. Przez cały rok chodziłem po szkole na cmentarz i opowiadałem o moim kolejnym dniu.
Potrafiłem spędzać tam nawet dziesięć godzin.
Przez kolejne trzy lata musiałem zająć się mamą, bo tata uciekł do swojej kochanki.
W wieku piętnastu lat zaproponowano mi wstąpienie do sekty.
Zabijałem ludzi z moimi nowymi kolegami żeby zapomnienie o siostrze, ale nie wyszło.
Nie zrezygnowałem jednak ale gdy wybiły moje szesnaste urodziny zacząłem zapijać tą pustkę w sercu, która została po Bell.
Z Mikem wybraliśmy za cel dziewczynę, która miał chore serce.
Chciałem żeby wszyscy ludzie cierpieli za to co się stało siostrze.
Chciałem żeby cierpiała. Jeszcze się z nią policzę.
![](https://img.wattpad.com/cover/370391735-288-k876804.jpg)
CZYTASZ
zagubiona we mgle (ZAKOŃCZONA)
Teen Fiction„Każdy ma taką osobę, którą pokochał i nie wyobraża sobie życia bez niej. Dla, której zrobiłby wszystko" Siedemnastoletnia Olivia Smith przeprowadziła się razem ze swoją mamą i siostrą do miasteczka w Californi. Jej chłopak oświadczył jej się prze...