💔rozdział dziewiętnasty: Kocham cię

6 2 0
                                    

Michael:  tydzień przed śmiercią

Leżałem w łóżku szpitalnym nie widząc co zrobić. Cały czas martwiłem się o Olivię.

Cały czas spałem nie mając o niczym pojęcia.

Gdy jakaś lekarka wybudzała mnie ze snu chciało mi się wymiotować.

- Co się dzieje? - szepnąłem niezdolny powiedzieć cokolwiek innego.

- Przyszłam ci powiedzieć, że najprawdopodobniej nie uda się już nic zrobić. Przykro mi.

- Rozumiem... a, co z Olivią Smith. Pacjentką, która przyjechała ze mną?

- Z tego co się orientuję nie jest z nią dobrze. Może umrzeć w każdej chwili.

Czułem jak łzy zaczynajął spływać mi pod powieki.

Nie. To nie mogło się tak skończyć.

- Nie ma żadnego sposobu żeby ją uratować? - zapytałem przez zaciśnięte zęby.

- W takich przypadkach jak u Olivii można wykonać przeszczep serca, jednak to trudna i ciężka procedura. Poza tym i tak nie ma dawcy.

W tamtym momencie coś się we mnie obudziło. Jeśli to ostatnia szansa żeby ją uratować... i tak umieram.

- Chce być wadcą. Kocham ją i nie pozwole żeby umarła...

- Jesteś pewny?

- Tak. Ale potrzebuje kilku godzin.

Lekarka potrząsnęła głową a ja zacząłem pisać list i nagrywać dla niej nagrania. Specjalnie zmieniłem tło, na taki żeby myślała, że jestem u niej w domu.

                           ****

Po dwóch godzinach skończyłem nagrania i włożyłem je do skrzynki, którą podała mi pielęgniarka.

Włożyłem tam również papiery dzięki, którym będzie mogła zmienić swoje nazwisko na moje, nawet jak już mnie nie będzie.

Gdy zabierali mnie na wszelkie badania byłem cały spięty. Bałem się, ale nie tego, że umrę.

Tylko tego, że zostawię miłość mojego życia.

Będzie musiała radzić sobie sama.

Gdy po kilku godzinach wszystko wykazało się poprawne lekarka przyszła do mnie i pomogła mi wsiąść na wózek.

Obok mnie jechało łóżko śpiącej Olivii, która nie miała o niczym pojęcia.

Gdy dotarliśmy na salę operacyjnął, wstałem i podszedłem do Olivii całując ją lekko w czoło. Tak bardzo nie chciałem żeby umarła.

- Kocham cię, skarbie. - wyszeptałem do jej ucha.

Wyglądała tak niewinnie z tymi zamkniętymi oczkami. Nie wiedziała, że gdy się obudzi mnie już przy niej nie będzie. Obiecałem jej. Obiecałem jej kurwa, że zawsze przy niej będę.

Zawaliłem, ale w imię miłości.

Położyłem się na łóżku obok Olivii. Chwyciłem ją za rękę i zasnąłem... ale już się nie obudziłem.

Jednak byłem szczęśliwy, ponieważ zginąłem tak jak chciałem. Trzymając za rękę najważniejsza dla mnie osobę.

Czułem... jak powoli tracę grunt pod nogami. Myślami byłem wszędzie.

Może to był sen, albo tak właśnie wyglądało niebo.

Chodziłem za rękę z Olivią Smith. Uśmiechniętą i szczęśliwą. Niestety wszystko za chwilę się rozmywało a ja znów za nią tęskniłem.

Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Ale jednego jestem pewien... nie zostawię jej, będę jej aniołem stróżem.

zagubiona we mgle (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz