💔rozdział dwudziesty: Nigdy nie odejdzie

19 2 4
                                    

Obudziłam się w swoim łóżku. Przetarłam zmęczone oczy i zastanawiałam się jak tu się znalazłam.

Przecież byłam niedawno na pogrzebie Micha. Zdałam sobie sprawę, że byłam w tej samej sukience z rozmytym makijażem na twarzy.

W końcu mój wzrok napotkał siedzącą na krześle obok, Carmelę, która miała podkrążone oczy i rozczochrane włosy. Spoglądała na mnie z nieodgadnioną dla mnie miną.

- Hej. Coś się stało? - spytałam szybko.

- Nie, no co ty! Jestem po prostu zmęczona.

Przytaknęłam głową i wstałam niechętnie.

Sięgnęłam po tabletki immounosupresyjne, a następnie połknęłam jedną, popijając wodą.

Szybko chwyciłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki przebrać się.

Założyłam na siebie czarną oversizową koszulkę i w tym samym kolorze spodnie dresowe. Włosy spięłam w niskiego, niechlujnego koka z, którego wystawały pojedyncze kosmyki.

Umyłam zęby i nałożyłam na twarz trochę korektora pod oczy i wodoodporny tusz do rzęs.

Gdy wyszłam z pomieszczenia moją uwagę przykuły papiery, które leżały na łóżku. Zdziwiłam się, ponieważ nigdy ich tutaj nie widziałam.

Przyjaciółki szczerzyła się do kartek. Zmarszczyłam brwi, podchodząc do niech.

- Co jest? - zapytałam.

- Sama zobacz - Carmela podała mi papiery, a Rosa cały czas szeroko się uśmiechała.

Otworzyłam pierwszą stronę i przeczytałam nagłówek „Zmiana nazwiska po utracie męża, lub narzeczonego".

Byłam tak zszokowana, że nie byłam wstanie przeglądać dalej.

Mogłam zmienić swoje nazwisko na jego. Boże ale się cieszyłam

Z dokumentów wyczytałam, że trzeba jedynie udać się do sądu i oświadczyć, podpisując dokumenty, że zmieniasz nazwisko.

Byłam bardzo szczęśliwa, od teraz miało zmienić się moje życie...

                           ****

Pięć lat później:
Właśnie miałam jechać na podpisywanie moich książek. Zostałam zaproszona, do empika na rozmowę o moich powieściach i podpisywanie książek.

Pierwszą, jaką napisałam była o naszej historii. O wspaniałej historii Michaela i Olivii.

Przez pięć lat chodziłam na grób Micha i opowiadałam mu o tym co zrobiłam, albo co będę robić. Czasami spędzałam tam nawet całe dnie.

Nie było mi łatwo, nigdy o nim nie zapomnę, szczególnie dzisiejszego dnia.

Bo to nie jest tylko głupie spotkanie z czytelnikami, ale nasza rocznica... nie wiem dlaczego akurat teraz, ale zaczęłam za nim strasznie tęsknić.

Byłam aktualnie w swoim pokoju, gdy nagle... uklęknęłam i złożyłam ręce do modlitwy.

- Błagam Mich, jeśli tu gdzieś jesteś daj mi jakiś znak. Błagam. Tak za tobą tęsknię.

W tym samym czasie jedno z naszych zdjęć spadło.

Po prostu spadło na ziemię. Był upalny dzień więc nie miał jak się zrobić przeciąg. Uśmiechnęłam się i wyszeptałam tylko:

- Dziękuję. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię. Kocham cię.

Wstałam, wzięłam siatkę z zakładkami i ruszyłam do wyjścia. Wzięłam kluczyki od mojego ślicznego BMW, które dostałam na moje dwudzieste pierwsze urodziny.

Wsiadłam, przekręcając kluczyk w stacyjce.

Jechałam w ciszy, skupiając się na drodze, do momentu aż nie poleciała w radiu moja ulubiona piosenka.

Zaczęłam nucić ją pod nosem, stukając palcami o kierownice.

- My emotions are naked, they're taking me out of my mind
Right now I'm Shameless
Screamin' my lungs out for ya.

Po kilku minutach jazdy zaparkowałam pod empikiem. Wysiadłam, wchodząc do budynku.

Wszyscy ludzie już na mnie patrzyli. Wśród nich była moja mama oraz... Betty z Jasonem. Co oni tu robili?

Usiadłam na wysokim krześle i zaczęłam przygotowywać się do podpisywania książek. Ustawiała się do mnie kolejka.

Pierwsza podeszła do mnie na oko szesnastolatka. Podała mi książkę i uśmiechnęła się blado. Od razu wykonałam podpis „Olivia Johnson".

Wszyscy podchodzili do mnie po kolei, gdy w końcu podeszła moja mama.

- Jestem z ciebie taka dumna.

- Dziękuję - odpowiedziałam podpisując dwie książki.

Następnie podeszli do mnie Betty i Jason. Wyglądali na bardzo szczęśliwych.

- Hej siostra. Dawno się nie widziałyśmy.

- Mhm. Co tu robicie? - spytałam.

- Chce podpisać książkę. Mogę? - Betty spokojnie podała mi egzemplarz, który przejęłam i podpisałam.

- Wow serio? Zmieniłaś nazwisko?

- Tak.

                         ****

Po kilku godzinach wróciłam do domu i uwalilam się na sofę.

Chciałabym żeby Michael przy mnie był, jednak wiedziałam, że to niemożliwe.
Tak cholernie za nim tęskniłam, że po raz kolejny od pięciu lat poszłam na jego grób.

Po parunastu minutach byłam już przy grobie Micha. Klęknęłam przy nim i powiedziałam:

- Hej, Michael. Dzisiaj byłam na podpisywaniu moich książek wiesz? Tak jak mówiłeś, jestem szczęśliwa i nieszczęśliwa. Tak bardzo za tobą tęsknię. Każdego dnia oglądam nagrania od ciebie, wspominam nasze wspólne chwile i cały czas o tobie myślę. Wiesz... chciałabym być teraz tam z tobą. Bardzo.
Nigdy cię nie zapomnę Mich.

Chwilę zajęło mi opowiedzienie o wszystkim co przeżyłam dlatego do domu wracałam około godziny dwudziestej trzeciej.

Od razu poszłam spać.

Zasypiałam spokojnie. Chyba pierwszy raz od pięciu lat poczułam, że jestem szczęśliwa.

Mieszkam w domu nad morzem, a obok miałam moje przyjaciółki. Carmela wzięła ślub a Rosa jest samotniczką jak ja.

Ale nie przejmowałyśmy się tym. W końcu też zrozumiałam, że Michael zawsze był przy mnie, nosiłam go w ciele.

Był w moim sercu, które kiedyś należało do niego.

Przy okazji rozmawiałam z Betty i Jasonem. Powiedzieli, że są szczęśliwi i chcą razem zamieszkać.

W końcu dotarły do mnie słowa, które Michael nagrał mi na jednym z nagrań: „może kiedyś zrozumiesz, że zawsze przy tobie będę".

W tym momencie moja historia dobiegła końca.

                      KONIEC

––––––
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim kto przeczytał moją historię. Mam nadzieję, że wam się podobała 🥹. Do zobaczenia na papierze 🤫

zagubiona we mgle (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz