Już od piątej rano pakowałam walizki do dzisiejszej podróży.
Michael pomagał mi w ogarnięciu wszystkich rzeczy i sam również się pakował. Na Sardynię mieliśmy lecieć piętnaście godzin, więc za godzinę powinniśmy być na lotnisku.
Byłam tak podekscytowana i szczęśliwa, że nie myślałam o niczym innym.
Pakowałam się w dwie duże walizki i plecak do samolotu. Poszłam do łazienki przebierając się w wygodne ubrania na czas podróży.
Założyłam krótkie, obcisłe spodnie, sięgające mi trochę powyżej kolan i top na ramiączka, z napisem „wakacje".
Do plecaka zapakowałam dwie, grube książki, tablet, słuchawki, telefon, instaxa i portfel.
Miałam też dużo zapasowych inhalatorów oraz tabletek, które muszę brać.
W końcu gdy dopięliśmy ostatni guzik w naszych walizkach, mogliśmy zejść na dół.
Michael zniósł moje bagaże, a potem poszedł po swoje.
Na lotnisko mieliśmy pojechać taksówką, gdyż nie było za dużo miejsc na parkingu. Przy wyjściu z domu złapała nas mama.
- Uważajcie na siebie, dobrze? Wiem, że jesteście już dorośli ale mimo wszystko, błagam. Uważajcie.
- Dobrze mamo spokojnie. Poradzimy sobie.
- Wzięłaś dodatkowe inhalatory, tabletki, majtki, skarpetki, telefon... - przewróciłam oczami co rodzicielka zauważyła niemal od razu bo podniosła ręce w obronnym geście.
- Tak wszystko mam. - odparłam patrząc na rozbawionego Michael.
Uściskałam na pożegnanie mamę i Betty, która przyszła w ostatniej chwili. Mój narzeczony zapakował wszystkie cztery walizki do bagażnika taksówki i pomógł mi wejść, poprzez otwarcie mi drzwi.
Usiadłam na wygodnym fotelu a po chwili obok mnie zajął miejsce Michael, który od razu podał naszemu kierowcy nazwę lotniska.
Jechaliśmy w ciszy, ale to nie była niezręczna cisza. Bardziej przypominała mi ona spokój, który w sobie mieliśmy.
Nagle do głowy zaczęły przychodzić mi dziwne myśli. Czy wszystko zabrałam, czy nie zapomniałam inhalatorów?
Zaczęłam szybko oddychać i rozglądać się wokół samochodu. Michael jakby to wyczuł bo położył swoją rękę na moją uspokajając mnie.
- Wszystko będzie dobrze. Nie masz się czym martwić. Jestem tutaj, pamiętaj o tym. Jestem pewien, że wszystko wzięłaś. - uśmiechnął się do mnie a ja od razu uspokoiłam się.
Ten chłopak działał na mnie jak narkotyk. W jego obecności czułam się bezpiecznie.
W końcu zauważyłam jak taksówka parkuje na parkingu, przy lotnisku.
Zdążyłam rzucić panu tylko „dziękujemy".
Michael wyciągnął nasze walizki, przechwyciłam od niego dwie moje i zaczęłam iść do budynku.
Ostatnio to tutaj właśnie przylecieliśmy z Michem do Californii. Weszliśmy na lotnisko i od razu podeszliśmy do pani, która kasowała bilety.
Kobieta spojrzała na nas zdziwiona ale na szczęście wpuściła nas.
Następnie wszystkie nasze walizki włożyliśmy do pudełek po to aby sprawdzić czy nie ma niebezpiecznych urządzeń.
Przeszliśmy przez bramkę i zabraliśmy bagaż. Przeszliśmy prostym korytarzem już na miejsca siedzące czekając na samolot, który miał przylecieć za około czterdzieści minut.
CZYTASZ
zagubiona we mgle (ZAKOŃCZONA)
Teen Fiction„Każdy ma taką osobę, którą pokochał i nie wyobraża sobie życia bez niej. Dla, której zrobiłby wszystko" Siedemnastoletnia Olivia Smith przeprowadziła się razem ze swoją mamą i siostrą do miasteczka w Californi. Jej chłopak oświadczył jej się prze...