W kilka godzin udało nam się spakować. Bardzo nie chciałam wyjeżdżać z tego miejsca ale Michael zapewnił, że w Nowej Zelandii będzie równie pięknie.
Mieliśmy dosyć sporo czasu, gdyż loty były dopiero od dziewiątej ale mój narzeczony wolał być wcześniej żeby zobaczyć gdzie mamy przesiadki.
Gdy oddawaliśmy klucze od mieszkania zapewniłam właściciela domu, że jeszcze kiedyś tu przyjedziemy.
Zamówiłam taksówkę opierając się o jedną z walizek.
Michael po chwili dołączył do mnie i przechwycił dwa swoje bagaże.
Z niecierpliwością czekaliśmy aż ktoś po nas przyjedzie. Była godzina szósta dwadzieścia ale ja się czułam jakby był środek nocy.
Po paru minutach taksówka podjechała pod nasz dom a my w pośpiechu, zapakowaliśmy wszystko do bagażnika i wsiedliśmy do auta.
Mich podał kierowcy nazwę lotniska, a potem chwycił moją dłoń w swoją.
Szybko odwróciłam głowę w jego stronę. Widziałam na jego twarzy promienny uśmiech, którym mnie obdarzał.
- Jak ci się podobało? No wiesz trochę się stresowałem, że coś pójdzie nie tak albo nie będzie ci się podobać. Wiesz, że zrobiłbym wszystko żebyś była szczęśliwa.
- Żartujesz! - wykrzyknęłam
zapominając, że siedzę w taksówce, więc dodałam trochę ciszej - to był najcudowniejszy czas jaki w życiu miałam. Znaczy... może inaczej. Wszystkie chwile jakie z tobą spędzam są cudowne i chciałabym żeby było ich jak najwięcej. Ale to... to było dopełnienie do tego jak bardzo cię kocham Mich. Nawet wieloletnie małżeństwo nie potrafi wyjechać na tak cudny wyjazd bo się kłócą.- Dziękuję, że to mówisz. Kocham cię i nie wyobrażam sobie żebyś spędzała czas z kimś innym niż ze mną. No ewentualnie przyjaciółki i rodzina - zaśmiał się a ja dopiero wtedy zobaczyłam, że podjeżdżamy na parking.
Wysiedliśmy, zabraliśmy swoje walizki i poszliśmy na lotnisko.
Wszystko działo się mega szybko. Zanim się obejrzałam walizki były już na taśmie a my poszliśmy usiąść.
Przy okazji Mich, poszedł sprawdzić ile mamy przesiadek.
- Dobra mamy trzy przesiadki. Teraz będziemy lecieć godzinę i lądujemy w Monachium. Potem druga jest z Monachium do San Francisco. Następnie będzie lecieć z San Francisco do Auckland. No a na koniec z Auckland do Whangarei.
- Wow, zapowiadają się ciężkie warunki - nie chciałam być nie miła ale to była prawda. Będzie mi ciężko z moją chorobą przy tylu startach i lądowaniach.
Michael klęknął przede mną kładąc swoje ręce na moich, które były na kolanach.
- Spójrz na mnie - powiedział łagodnym głosem. Zrobiłam o co prosił, a ten od razu zaczął mówić - posłuchaj, jakby coś się działo, masz mi od razu powiedzieć jasne? Jakbyś źle się czuła lub potrzebowała leków. Będziesz mogła być przez cały lot przytulona do mnie gdy będzie ci źle. Pamiętaj nie jesteś sama. Jestem przy tobie. Zawsze będę.
Nic nie powiedziałam po prostu dałam się pochłonąć jego słowom i wtuliwszy się w niego szepnelam mu do ucha:
- Lepszego narzeczonego nie mogłam mieć. Dziękuję. Rzadko się spotyka, tego jedynego. Ale ja spotkałam.
- Olivia... chciałbym zapytać czy... czy jak wrócimy chciałabyś zorganizować ślub? Jesteśmy już dorośli a ja o niczym innym nie marzę.
- Tak. Bardzo tego chce. - zaśmiałam się i starłam nieistniejące łzy z policzka.
CZYTASZ
zagubiona we mgle (ZAKOŃCZONA)
Fiksi Remaja„Każdy ma taką osobę, którą pokochał i nie wyobraża sobie życia bez niej. Dla, której zrobiłby wszystko" Siedemnastoletnia Olivia Smith przeprowadziła się razem ze swoją mamą i siostrą do miasteczka w Californi. Jej chłopak oświadczył jej się prze...