Moja matka w zakładzie psychiatrycznym zrobiła mnie powiernicą wszystkich jej tajemnic i strażniczką tamtego życia. Opowiedziała mi o swojej największej miłości - Aleksym. Nie pamiętała dobrze tego dnia kiedy go pierwszy raz zobaczyła. Domyślam się, że przez te leki, którymi faszerowali ją w zakładzie psychiatrycznym.
Pamiętała jednak dobrze ich wspólne życie. Wszystko zaczęło się latem 1940 roku. Była jeszcze dzieckiem, ale już dorosła. On był po czterdziestce. Zbliżyła ich wspólna samotność. Była dla niego jak żona sprzątała, gotowała i opiekowała się jak było trzeba. Dwa lata później urodziła się ich córka Celina. Aleksy według mojej matki wierzył w jakieś szczęśliwe zakończenie mimo iż wiedział, że nie może się po raz drugi ożenić. Jednak ich wspólny skarb został zamordowany. Wtedy też ksiądz został postrzelony w nogę - kulał do końca życia. Wspólne tragedie przybliżyły ich mocno do siebie.
Później stało się coś zupełnie dziwnego. Aleksy zaproponował jej Afanazego. Jednak przyrzekł jej pierścionkiem, że będą jak małżeństwo. Mieli jeden dzień - niedzielę tylko dla siebie. Był to najświętszy dzień dla nich. Nic nie mogło złamać tego rytuału. Matka wspominała po latach, że chodzili razem na łódki, spacerowali po Toporkach i jedli wspólnie różne smakołyki. Wszyscy na nich patrzyli. Jednak ich to nie raziło. Jej mąż zaczął pić przez to wszystko. Awanturował się, nie raz wszczynał bójki z Aleksym. Jednak jakoś ten dziwny układ istniał.
Kiedy nie widzieli się przez sześć dni pisali do siebie listy. Tysiące listów mówiących o ich wielkim uczuciu. W latach 50. mój ojciec wyjechał na szkolenie wojskowe (teraz nie umiem przypomnieć sobie roku). Wtedy moja matka spędziła najwspanialsze miesiące z Aleksym. Z tej sielanki urodził się Zbyszek. Jedna z największych tajemnic mojej rodzicielki. Kiedy zmarł załamała się. Było tak jakby on był jedynakiem. Jej synowie od mojego ojca byli na drugim, a nawet trzecim planie.
Na łożu śmierci kazała zaopiekować się grobem Zbyszka. Prosiła abyśmy o nim nie zapomnieli. Wspomniała także o niebieskich chabrach. Kwiatach symbolizujących ich miłość. Miałam kłaść je na grobie ich maleństwa. On przynosił jej je codziennie i obiecał, że jeśli ona umrze przed nim to będzie kładł je na jej grobie.
Tak ....
Moja matka i jego straszyła samobójstwem. Nie potrafiła żyć w tym fikcyjnym małżeństwie, w którym rodziła dzieci najczęściej po lepszej imprezie w domu. Byliśmy owocem tych zakrapianych przyjęć mojego ojca. Mówił nam to dość często. Żałował, że jest nas aż tyle i przypominamy jemu Witiuków. Na nieszczęście.
Na początku lat 60. Aleksy zaginął. Moja matka opowiadała, że tak po prostu nie przyszedł na niedzielne spotkanie. Zdziwiła się, jednak jakoś ją to nie przeraziło. Jednak kolejne niedziele spędzała samotnie. Na początku chodziła nad jezioro. Później siedziała w oknie i patrzyła na drogę. Wierzyła, że pojawi się na niej i tak po prostu jakimś znakiem zaprosi ją na wspólny spacer. Opowie jej gdzie był i dlaczego ją zostawił na tak długo. Pisała do niego tysiące listów, w których zawarła całe cierpienie. Cierpienie po utracie jego.
Później zabierała nas do Aleksandra - jego syna. Oszalała. Podejrzewała go o różne rzeczy. Jednak on też cierpiał. Traktował ją jak macochę. Starał się jej wszystko tłumaczyć i uspokajać. Kochał ją. Może nie tak jak Aleksy, ale tak jak syn kocha swoją matkę. W duszy chciał pewnie aby moja rodzicielka spotkała się ze swoim przeznaczeniem. Był pomostem między nowym i starym życiem.
Udawało się. Do czasu ...
Na początku lat 70. pierwsza próba samobójcza i tak co kilka lat. Często nam opowiadała o człowieku, którego kochała. Jednak bez większych szczegółów. Było to dla nas jak jakaś bajka. Szczególnie Wiktor, który spędził z matką najwięcej czasu uważał, że to fikcja. Kobieta bowiem zmieniała co chwilę personalia głównych bohaterów. Po wielu latach domyśliłam się kim były główne postacie. Prosiła szczególnie mnie, żebym wyszła za mąż za tego, którego pokocham szczerze.
Często przychodziłam do zakładu psychiatrycznego. Wśród ludzi, którzy przemierzali oddział, na którym leżała widziałam tych o jasnoniebieskich oczach. Myślałam, że też oszalałam i widzę to co chciałaby widzieć ona. Jednak oni ją odwiedzali. Szczególnie Aleksander, który jako jedyny miał dobre intencje. Mnie również wspierał. Prosił, żebym przyjeżdżała do niego i nie zrywała kontaktów.
Tak też było ....
Razem z Aleksandrem wspominaliśmy naszych drogich rodziców. Opowiadał mi o Aleksym. Opowiadałam o mojej matce. Potrafiliśmy przegadać całą noc. Oglądaliśmy fotografie i czytaliśmy listy. Wielka, nieszczęśliwa miłość. Setki przepłakanych liter. Tysiące wersów pełnych miłości. Tak stałam się jeszcze jedną strażniczką i powiernicą. Razem z Aleksandrem wierzyliśmy, że kiedyś nastanie dzień i dowiemy się prawdy. Chcieliśmy aby Toporki usłyszały niemy krzyk naszych rodziców skazanych na ostracyzm.
I ...
Ja też miałam tajemnicę z Aleksandrem. Pokochałam tak jak moja matka jasnoniebieskie oczy, blond czuprynę i prostokątną szczękę. Jednak nam nie było dane przeżyć tej wielkiej miłości. Wszystko przez nich. Jednak czy byliśmy na nich źli? Absolutnie nie. Aleksander wiedział, że jemu przypisane jest życie starego kawalera. Mi pisany jest ktoś zupełnie inny.
Roman.
Czasami wydaje mi się, że dostałam ten krzyż za Aleksandra. Wszystkie kobiety mające chociaż kroplę krwi Witiuków skazane są na Kowalenków. Dlatego czasami boję się i o swoje córki, że kiedyś przyjdzie im stanąć oko w oko z błękitem. Aleksy, Aleksander niech wasze imiona będą przeklęte!
Matka.
Kiedy widziałam ją po raz ostatni powiedziała, żebym nigdy nie zapominała o chabrach i świcie w letni poranek. Wtedy nikt nie myśli o spaniu, a o witaniu dnia na łące w akompaniamencie chóru perkozów. Obiecałam jej, że jej tajemnice będą moimi tajemnicami.
Aleksy.
Kiedyś dowiem się co się z nim stało. Zrobię to dla niej. Co Bóg złączył niech człowiek nie ośmiela się rozdzielać.
CZYTASZ
Tajemnica Popówki
Mystery / Thriller"Główni bohaterowie w pamiątkach po matce Wiktora znajdują tajemnicze zdjęcie. Okazuje się, że losy ich rodzinnej wsi są zupełnie inne niż te, które znali do tej pory. Ich najbliżsi nie są tymi samymi osobami, łączy ich prawosławny ksiądz Aleksy Kow...