†15†

143 11 18
                                    

TOM

Ava nie odezwała się do mnie ani słowem gdy wróciliśmy do niej do domu. Znów zjebałem a tego mi Ava nie wybaczy do końca moich dni. Jeśli ona się dowie co zrobiłem, to mnie zamorduje, nawet nie będzie myślała dwa razy tylko od razu to zrobi. Co ja kurwa najlepszego zrobiłem, już do setna ją zniszczyłem, nie mogę pozwolić na to by się dowiedziała co zrobiłem. Nikt nie może się dowiedzieć. Ale nie może być na mnie aż tak zła, prawda? Zrobiłem to z miłości do niej, chciałem by była tylko moja, tylko i wyłącznie moja, a on był nam na drodze od szczęścia, musiałem jakoś go powstrzymać. Przepraszam Panie Johnson, ale ona może mieć tylko jednego chłopaka w swoim sercu. I to będę ja. Gdy wszedłem do pokoju Avy zastałem ją stojąca w oknie paląca.

- Już nie palisz na wzgórzu? - Zapytałem. Oparłem się o ścianę obok niej. Nie odpowiedziała nic, zignorowała mnie. - Ignorowanie mnie nie przywróci twojego Ojca do życia. - Dziewczyna gwałtownie od razu na mnie popatrzyła swoim morderczym wzrokiem. - Sory... - Odwróciłem wzrok w tym samym czasie co ona. Może to co powiedziałem nie było na miejscu, ale było faktem, tak? Nic już go nie przywróci do życia.

- Kto mógł to kurwa zrobić.... - Powiedziała do siebie. Spojrzałem na nią, ona się patrzyła na mnie.

- Co?

- Przyznaj się kurwa, komu kazałeś to zrobić huh? Kayla? Ginny? A może Bill bo mi nie odpisuje i nie odbiera! Kurwa przyznaj się! - Wytykała mnie palcem podchodząc do mnie powoli. Odsuwałem się powoli od tyłu od niej.

- Czemu od razu na mnie?! - Byłem spanikowany. - Wiem że zjebałem wiele razy, ale nigdy bym nikogo nie zabił! A szczególnie twojego Ojca!

- Nigdy byś nikogo nie zabił, huh? Śmieszne, to gdzie jest Ojciec Layli?

- Dobra posłuchaj mnie kurwa. - Powiedziałem gwałtownie teraz to ja podchodziłem do niej, lecz ona ani drgnęła. - Tamto było pod wpływem emocji, i to był jeden raz, nie panowałem nad sobą, a twojego taty nigdy bym nie zabił! Wiem że to była twoja jedyna rodzina i bym nigdy tego nie zrobił! - Ava patrzyła na mnie tymi bez duszy, zepsutymi oczami, ani drgnęła, tylko utrzymywała kontakt wzrokowy, nie pamiętam nawet kiedy ostatni raz mruknęła.

- Bajki. Znam cię kurwa Tom, wiem do czego jesteś zdolny. - Odpowiedziała nadal utrzymując kontakt wzrokowy. Zaczynałem się bać tego jej wzroku.

- Co to ma być? Jakiś Polski morderczy wzrok?

- Można to tak nazwać. - Po czym odeszła.

Wyszła z pokoju a po chwili usłyszałem jak zamyka drzwi wejściowe. Odetchnąłem z ulgą, planując pójść za nią. Nie mogłem jej zostawić samej w taki stanie w jakim była. Pare chwil później ruszyłem za nią, i automatycznie skierowałem się na wzgórze myśląc że tam siedzi jak zwykle. Gdy tylko dotarłem na miejsce zdziwiłem się. Dziewczyny nie było. Podchodziłem trochę po miejscu miejąc nadzieję że siedzi gdzieś indziej, lecz się myliłem. Po dziewczynie nie było ani jednego znaku że tu była. Gdzie ona poszła? Wróciłem do domu myśląc gdzie mogłaby pójść. Martwiłem się. W chuj. Była w stanie se coś zrobić czego bardzo nie chciałem, mecz wiedziałem że jak zrobi to przeze mnie. Znowu. Miałbym wyrzuty sumienia do końca jebanego życia gdyby se coś znowu zrobiła prze mnie, nigdy bym sobie tego nie wybaczył, muszę jej teraz pilnować dwadzieścia cztery siedem, a już po kurwa godzinie ją straciłem. Była godzina dwudziesta pierwsza. Za oknem już lekko się ściemniało, mogła pójść na jakąś pierwszą lepszą imprezę na którą każdy mógł se przyjść. Wziąłem swoje kluczyki od auta, wyszedłem ponownie na dwór i wskoczyłem do swojego auta, odpaliłem silnik, i wyjechałem. Przejeżdżałem przez każdą ulicę, nawet te mniej zamieszkałe ale nigdzie nie było żadnej imprezy. Ava byłaby w stanie iść na taką by się najebać do nie przytomności albo mogła pójść w jakieś ciche miejsce by pogadać sama ze sobą, lecz myślę że w takiej sytuacji to pierwsze jest bardziej możliwe. Zbyt ją znam. Ciągle przejeżdżałem obok każdego domu, każdego bloku, każdej uliczki ale ciągle nic. Kto kurwa nie robi imprez w środę o dwudziestej drugiej? Dużo osób. Przecież szkoła jest, a ja nie chodzę już trzy dni, Ava to w ogóle se już chyba odpuściła szkołę. Niby mogę już opuścić, złożyć papiery i wypierdalać, ale nie. Jak już zacząłem to muszę skończyć (prędzej skocze z mostu niż przetrwać do końca szkoły). Po paru minutach jeszcze jazdy dojechałem na sam koniec miasta, a tam impreza. Nie możliwe by Ava tu doszła szybciej ode mnie, przecież to drugi koniec miasta. Zaparkowałem trochę dalej, po czym wyszedłem z samochodu i skierowałem się do domu w którym muzyka grała tak głośno że sąsiedzi już na sto procent byli głusi. Nie chętnie wszedłem do środka od razu rozglądając się po wnętrzu. Zarzygane zgony, podnieceni, spoceni ludzie, lesby, geje i inne takie. Syf nie miłosierny. Zacząłem podchodzić do ludzi którzy wydawali się jeszcze kontaktować i opisałem im wygląd Avy. Niektórzy mówili że jej nie widzieli, niektórzy że widzieli ją gdzieś, a jeszcze inni że w na przykład kuchni, ale gdy tam szedłem to nie było jej. Albo jej tu nie ma, albo się chowa, albo jest w jakimś cichym miejscu, albo jest jedną z tych zarzyganych zgonów. Zacząłem się bardziej rozglądać po domu gdy zauważyłem schody, od razu zacząłem po nich iść. Na górze usłyszałem większą ciszę lecz nadal słyszałem parę jęków, co nie ułatwiało mi moich poszukiwań. Dostawiałem ucho do każdych drzwi. Do tych w których nic nie było słychać wchodziłem, co się kończyło na zobaczeniu nastolatków dotykających siebie. Rodzice im na takie coś pozwalają? Gdy w końcu dotarłem do ostatnich drzwi ma samym końcu pokoju, jak zwykle przyłożyłem ucho. Zero dźwięku. Przymknąłem oczy i otworzyłem drzwi. Cisza. Lekko spojrzałem na wnętrze. Ava. Siedziała na parapecie przy otwartym oknie. Paliła i piła. Wszedłem głębiej do pokoju, zamykając za mną drzwi. Podszedłem do dziewczyny i chwyciłem jej szczękę w swoje palcem odwracając jej głowę i wzrok tak by popatrzyła na mnie. Gdy nasz wzrok się spotkał nie wiedziałem na co patrzę. Ćpała. Nos miała ujebany od białego proszku, oczy czerwone jak jakiś kurwa jebany pomidor, oczy zmęczone jakby nie spała co najmniej tydzień.

- Ava. - Wyszeptałem. Czułem jak łzy napływają mi to oczu, kecz starałem zachować powagę i grać tego dorosłego tu. Dziewczyna odwróciła wzrok zaciągając się i popijając dym alkoholem. - Ava co się dzieje. - Popatrzyła na mnie w odbiciu w oknie. Nie odpowiedziała a tylko na mnie patrzyła. - Ava kurwa powiedz coś.

- A co mam ci niby powiedzieć? - Była na skraju zgonu. Słyszałem to w jej głosie. Tak nie wyraźnie mówiła że brzmiała jak jakiś pijany żul który do nas podbił w Polsce. - Mój ojciec nie żyje. Co mam ci powiedzieć? - Patrzyłem na nią w odbiciu a ona na mnie. Spojrzałem na jej nadgarstki obawiając się. Wziąłem delikatnie jej ręce w swoje i podwinąłem materiał swetra. (Nie wiem skąd miała sweter) Serce dosłownie przestało mi bić gdy zobaczyłem równe pocięte krwawe kreski. - Starałam się by były równe, idealne, dla taty. - Ponownie przeniosłem na nią wzrok. Co ja kurwa najlepszego zrobiłem.

- Ava. Czemu? - Zapytałem. W moim głosie dało się usłyszeć panikę.

- Dziwisz się? Jedyna i ostatnia osoba z mojej rodziny nie żyje Tom. Nie mam rodzeństwa, kuzynostwa, ciotek, wujków, babci, dziadka, nie mam nikogo. Rodzice to była moja jedyna rodzina. Zostałam sama. - Odpowiedziała ze spokojem. Nie przerywała kontaktu wzrokowego przez odbicie. Znów nie pamiętam kiedy ostatni raz mruknęła.

- Ava, spokojnie, ludzie odchodzą fakt. Ale to nie znaczy że musisz się doprowadzić do takiego stanu. - Również usiadłem na parapecie naprzeciwko niej.

- A straciłeś coś lub kogoś kiedy kolwiek przez śmierć? - Zapytała. Odwróciła głowę by patrzeć na mnie, już nie przez odbicie.

- Straciłem prawie swoje życie. - Odpowiedziałem, biorąc rękę Avy w swoją i zacząłem ją gładzić kciukiem. - Chciałem zakończyć swoje życie, ale tego nie zrobiłem, wiezz czemu? - Dziewczyna pomimo tego że wiedziała już o tym i tak podkręciła głową. - Bo zrobiłem se z Billem obietnicę że ani ja, ani on, nie opuścimy siebie na wzajem. - Wytłumaczyłem. - Mam dla kogo żyć, więc żyje i ty jesteś jedną z tych osób.

- A ty dla mnie taką osobą nie jesteś. - Powiedziała biorąc swoją rękę oraz odwróciła wzrok zza okno zaciągając się. - Od zawsze wiedziałam że jesteś popierdolony jakiś i nie normalny na głowę. Ale mogę ci powiedzieć jedno... - Przerwała na chwilę. - Że przy tobie czułam się jak ja. Byłam sobą i czułam się ważna. Pomimo tych wszystkich zjebanych rzeczy które zrobiłeś i mnie zraniłeś i tak ci wybaczyłam. - Przerwała by się zaciągnąć. - Bo cię nadal kocham ale nie tak mocno jak wcześniej. Zjebales wiele razy to fakt, ale jak zginę to masz sobie powtarzać że przy tobie czułam się najbardziej swobodnie. - Wyjaśniła ponownie się zaciągając. Nie wiedziałem co powiedzieć.

- Chodź, idziemy do domu. - Wstałem z miejsca i pociągnąłem ją delikatnie za rękę by też wstała. Nie protestowała. Dopaliła papierosa, wyrzuciła go gdzieś w pokoju, przetarła nos i wypiła resztę alkoholu w butelce. - Jak tutaj dałaś rade przyjść? To drugi koniec miasta. - Zapytałem lekko głośniej ze względu na muzykę.

- Auto stop. - Odpowiedziała krótko również lekko głośniej.

Na dworze, nie odzywaliśmy się do siebie. Zaprowadziłem ją do auta i posadziłem ją na tylnym siedzeniu, dziewczyna od razu się położyła i zasnęła. Popatrzyłem na nią przez lusterko i westchnąłem. Co ja sobie myślałem chcąc to zrobić. To jest już chore. Mam zbyt wielką obsesję na punkcie Avy że dopuściłem się do śmierci jej ojca. Muszę się zmienić i odizolować od niej. Ale nie mogę.

Nowy rozdział!!!!!! Nie wiem co powiedzieć na temat tego wszystkiego co się tu wydarzyło ale myślę że tak.

Miłego dnia/ nocy 💕

//Dark Love~~// Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz