#VIII

1.2K 41 15
                                    

Wciąż nie docierały do mnie słowa dziewczyny. Czułam się jak w pieprzonym horrorze. Nie planowałam już więcej spotkań z chłopakiem, który nawiedzał mnie w moich własnych snach. Czy byłam karana przez Boga za moje przewinienia? Definitywnie tak.

W momencie, gdy dziewczyna zaparkowała pod ogromną, opuszczoną halą, zmarszczyłam brwi i od razu przeniosłam na nią swój wzrok. Co do cholery?

– Nie miałyśmy przypadkiem jechać do domu Davies'ów? — Na moje pytanie od razu parsknęła kpiącym śmiechem, na co zacisnęłam szczękę. Pułapka, wiedziała, że nie pojadę w opuszczone miejsce gdzie budynek w każdym momencie mógł się rozsypać. Przebiegła szmata.

— Znam Cię jak własną kieszeń Celeste, nigdy byś nie pojechała, gdyby to padło na takie miejsce, a właśnie tutaj dzisiaj się zabawimy. Przestań zgrywać już sztywniare. Żyje się raz, a na starość tego nie powtórzysz — prychnęła i wysiadała ze swojego samochodu. Jednak ja wysiadałam z niego dopiero po dłuższej chwili, ponieważ musiałam dwa razy zastanowić się nad tym co robię. Mam cholerną słabość do tej chorej psychicznie dziewczyny. Wyjęłam telefon, aby napisać tacie wiadomość, jednak gdy zobaczyłam napis „brak sieci" prychnęłam głośno. Oczywiście kurwa.

— Przestań. Twój tata wie, że jesteś ze mną, a ja dla niego jestem przykładem. — Uśmiechnęła się dumnie na co przewróciłam oczami. Powtórzę to po raz kolejny. Cholerna blondyna.

Ruszyłam tuż za dziewczyną, a głośna muzyka docierała do moich uszu już w samochodzie. Aktualnie leciała jedna z lepszych piosenek Rihanny. Kochałam Love Song, bo to właśnie do tej piosenki wykonała swój pierwszy taniec. Kochałam tańczyć od zawsze, tańczyłam przed lustrem w pokoju, w łazience, w kuchni czy nawet w ogrodzie podczas spotkań z moimi znajomymi. Mam każde wydanie Just Dance i gdy mam więcej czasu wciąż to robię wieczorami w swoim pokoju zapominając o wszystkich przykrościach, które mnie w życiu spotkały.

Po wejściu do ogromnej ruiny dotarł do mnie zapach papierosów, wylanej wódki, a nieprzyjemny zapach wypalonej trawki drażnił moje nozdrza. Skrzywiłam się i jedynie poprawiłam swoje włosy.

Blondynka pociągnęła mnie w stronę mini baru z czego nie do końca byłam zadowolona. Jutro miałam przygotować wszystko na przyjazd znajomych mojego taty, który miał dwudziestolecie ukończenia szkoły ponadpodstawowej. Nie chciałam mu tego psuć, a coś czuję, że jeśli wypije to nie wstanę jutro w zbyt dobrym stanie. Westchnęłam ciężko, gdy dziewczyna podała mi do ręki plastikowy czerwony kubeczek, który wypełniony był lodem z wódką i jakimś sokiem. Przymknęłam na moment oczy i upiłam łyka zawartości plastiku od razu się krzywiąc na pieczenie w gardle.

— Ile ty kurwa wlałaś tam tej wódki. — Skrzywiłam się jeszcze bardziej ocierając delikatnie swoje usta, na których wciąż miałam nieprzyjemny posmak drinka.

— Przestań! Pierwszy raz wyszłyśmy tylko we dwie, same jako dziewczyny! — krzyknęła aby przekrzyczeć głośną muzykę i rozmawiających ludzi, że to się jeszcze kurwa nie zawaliło.

— Nie znaczy to, że mamy upijać się do nieprzytomności, jak ty chcesz potem do cholery prowadzić! — krzyknęłam równie głośno patrząc dziewczynie w oczy na co ta z szerokim uśmiechem wzruszyła ramionami. Przysięgam, że po raz ostatni wybieram się gdzieś z nią sama. Jej fabuła próbuje zbyt bardzo fabułować co kompletnie mi się nie podoba. Westchnęłam ciężko i jedynie pokręciłam głową.

Dziewczyna pociągnęła mnie w stronę wyjścia na ogromny parking na co zmarszczyłam brwi. Taki ogromny parking w środku jakiejś jebanej polany i wokół lasów. On nie był duży, on był ogromny. Dwa sportowe samochody stałe ułożone w rzędzie. Czarne bmw5, które już niestety znałam, a drugie to krwisto czerwone Audi rs7. Zacisnęłam szczękę, gdy zobaczyłam na dwoje mężczyzn ruszyło w stronę samochodów. Raven i kto? Kolejny jakiś psychol, który martretuje niewinną dziewczynę? Pokręciłam jedynie głową na głośne krzyki ludzi, którzy dopingowali dwie osoby. Jednak skrzynki zgrywały się na tyle, abym nie była w stanie usłyszeć imienia drugiego z mężczyzn. Stałam koło blondynki, która z bananem na twarzy oglądała pieprzony spektakl. Nielegalne wyścigi. W jakim ja kurwa mieście żyje.

MY TURN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz