#XX

999 42 70
                                    

Cześć słoneczka! Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Jutro tez wpadnie rozdział tak samo jak i w sobotę oraz niedzielę. Nie wiem jak będzie później z rozdziałami, ale będę się starać być na bierząco
Ig/tt/X - irysowej
#MyTurn

Siedziałam na podłodze patrząc na swoje zakrwawione uda oraz kolana. Nawet nie płakałam, łzy same spływały po moich mokrych policzkach. Pociągnęłam jedynie nosem trzymając żyletkę w ręce i w tym momencie nic mnie nie obchodziło.

— Celeste, co ty zrobiłaś!? — krzyknęła blondynka, na co przełknęłam ciężko ślinę. Dziewczyna od razu przy mnie przykucnęła i mocno przytuliła, na co jedynie pociągnęłam nosem. — Kochanie... — szepnęła łamiącym się głosem.

Uniosłam wzrok trafiając na spojrzenie Michaela, który wpatrywał się we mnie w szoku mimo, że tyle już osób zabił w swoim życiu. Jego usta były delikatnie rozchylone. Chyba nie dowierzał, że jego braciszek potrafił tak kogoś zniszczyć. Mój wzrok przeskoczył na drugiego z braci i ku mojemu zdziwieniu był to Asher, który patrzył mi prosto w oczy. W jego oczach widziałam tylko złość, ale z niewiadomego mi powodu. Jego szczęka się zacisnęła, a już po chwili rozniosło się za nim mocno trzaśnięcie drzwiami.

Blondynka powoli się ode mnie odsunęła i od razu poprawiła moje włosy. Złapała delikatnie za moją szczękę i przełknęła ślinę widząc ślady placów. W następnej kolejności uniosła moje nadgarstki, a na widok mocno fioletowych zasinień odwróciła wzrok i cicho załkała.

— Obiecuję, że on już cie nigdy nie skrzywdzi — szepnęła i pociągnęła nosem. Jednak ja jedynie na nią patrzyłam. Wysunęła z mojej dłoni żyletkę, którą spuściła w toalecie i sięgnęła po apteczkę, którą otworzyła i wyjęła z niej najpotrzebniejsze rzeczy.

— Pójdę po jakąś wodę — poinformował Michael, który po raz pierwszy będąc tu się odezwał. Chyba przeżył szok.

— Często cię tak krzywdził? — zapytała w momencie, gdy mężczyzna opuścił pokój. Wzruszyłam delikatnie ramionami, jednak wciąż się nie odezwałam. Miałam dziwną blokadę. Bałam się.

Dziewczyna jedynie pokręciła głową i zdjęła moje ubrania pozostawiając mnie w samej bieliźnie. Wróciła po chwili z koszulką i krótkimi spodenkami, które pomogła mi ubrać. Wstałam powoli krzywiąc się na ból kolan i jebanych czterech liter, na których siedziałam przez ostatnie dziesięć minut. Ułożyłam się powoli na łóżku i od razu okryłam się kołdrą, wtulając twarz w poduszkę. Blair delikatnie się nade mną nachyliła i cmoknęła mnie w skroń następnie biorąc się za zmywanie mojego makijażu.

— Już jesteś bezpieczna — odezwała się, jednak jej głos był przyciszony. Nie był to ani szept, ani donośne stwierdzenie. Była taka przygaszona.

— Przepraszam — szepnęłam, na co dziewczyna od razu pokręciła głową i cicho zaszlochała. — Uważaj proszę na Leo, on groził, że coś mu zrobi — dodałam, a dziewczyna od razu zamarła i zaprzestała w swoich ruchach przełykając przy tym głośno ślinę.

— Słucham? – zapytała i powoli się podniosła przenosząc wzrok na Michaela, który w tym momencie wszedł do pokoju i położył szklankę z wodą na stoliku nocnym znajdującym się tuż obok mnie.

— Jeśli twój zjebany brat tknie Leo to oboje skończycie dwa metry pod ziemią — warknęła blondynka, na co mężczyzna zmarszczył brwi.

— Słucham? — zapytał i nawiązał z nią kontakt wzrokowy kręcąc przy tym głową.

— To co słyszałeś. Celeste mi powiedziała co planuje twój psychiczny braciszek. Lepiej go ogarnij, Michael — wysyczała wytykając palca w jego stronę. Zmarszczył brwi, jednak wyszedł z pokoju wyciągając z kieszeni telefon, aby następnie wybrać numer.

MY TURN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz